Traktat o kurtyzanach i łajdakach skłonił mnie dziś do refleksji, lecz nim do rzeczy przystąpię, słowem komentarza opatrzyć ją muszę. Książki miniaturki to moja fascynacja już z dzieciństwa. Pierwszą odnalazłem w biblioteczce ojca. Ich uroda polegała nie tylko na zgrabnej, nie większej niż paczka papierosów, formie. Były wypchane zakazaną treścią. ze swadą i poczuciem humoru traktując o płci, życiu i religii. Często zawierały poezję, czy to Safony piszącej o... kobietach, czy Tuwima, który z rozbrajającą szczerością stwierdzał "Pocałujta mnie wszyscy w d...", w jednym ze swych kontrowersyjnych wierszy. Było to ciekawe wprowadzenie w tematy, które dla dzieci były były zamknięte i przez to, tym bardziej interesujące. Ciekawe, bo niepoprawne politycznie, trącące nihilizmem i erotyką, lecz co najważniejsze, w żaden sposób wulgarne. Na jedno ze zdań rozpoczynających "Pogodnego Pesymistę", twierdzące iż "Gdyby Bóg na drzewie wiadomości dobrego i złego zamiast jabłka zawiesił porządny irygator rodzaj ludzki nigdy by nie powstał", niejeden się obruszy. Jednak zdrowa dawka cynizmu, jaką owa książka aplikowała czytelnikowi, nieraz mi się przydała. Współczuję tym, których pierwsze spotkanie z tak zwaną "Prozą Życia" nie było ubrane w barokowe stylem dykteryjki. Zaserwowane wcześniej ograniczają nieco szok.
Teraz, za sprawą serii przypadków, których wspomnienie, przydługawe i nudne, nie wniosło by nic do rzeczy, siedzę właśnie w studenckiej kuchni z kieliszkiem morelowej nalewki, kawą i dwiema książeczkami-miniaturkami, których wcześniej w rekach nie miałem. Traktaty to zacne i warte lektury, o tytułach intrygujących: "Jak Nanna swą córeczkę Pippę na kurtyzanę kształciła" i uzupełnienie, pragnienie samowiedzy zaspokajające "O łajdactwach męskich". Oba dzieła, zawdzięczam niejakiemu Piotro Aretino, który z kolei, poświecił je "Panu Bernardowi Valdaura - wykwintu królewskiego wzorowi", w czym wyczuwam dowcip, zapewne przez nieuctwo trudny do rozszyfrowania.
O tym, że człek rasa podła i grzeszna, od rozpusty wszelakiej nie stroniąca, przekonywać nikogo nie trzeba. Lecz obserwacja, na podstawie lektury, dawno spisanej, że symptomy wszelkiego kurewstwa, obu płci, nic a nic się nie zmieniły przez wieki, jest już bardziej pouczająca i do konstatacji smutnej prowadząca że kurewstwo było, jest i będzie! Mimo, iż Aretino mieni się być lepszym od kaznodziejów, którzy jedynie plebs na drogę cnoty sprowadzali, gdy on Wielkim Panom prawdę o kurtyzanach w łby kładzie, to ani kaznodziejom, ani jemu celu osiągnąć się nie udało. Bo i plebs nawyków grzesznych nie zmienił, miast kaznodziejów prawych słuchając raczej księdza Bernarda, którego kazanie Kołakowski spisał, taki i Wielcy Panowie wciąż z cudzego kurewstwa korzystają, częściej jeszcze samemu w one popadając. Tedy, złośliwie, byłej dziewczynie mego przyjaciela i Wielkim Panom z Wiejskiej tekścik ten marny zadedykuję, lekturę pouczającą jednocześnie polecając.
[2 czerwca 2007, około 5 nad ranem]
Disclaimer
Informacja: To prywatny blog i reprezentuje mój prywatny punkt widzenia, a nie moich pracodawców i redakcji dla których pracuję . Sprawy dotyczące administracji s24 proszę kierować przez formularz kontaktowy. Osoby, które nie potrafią dyskutować bez obrażania autora będą miały zablokowaną możliwość komentowania na tym blogu.
Motto
A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!
Jacek Kaczmarski
Zasady
Copyright
Zawartość tego bloga pisanego przez Gniewomir Świechowski jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 2.5 Polska License.
Zamieszczone tu teksty można nieodpłatnie wykorzystywać na innych serwisach lub blogach w niezmienionej formie pod warunkiem podania autora i zamieszczenia aktywnego linka do tekstu. Jeśli zamieszczenie linka jest niemożliwe(papier?) proszę o informację o ew. przedrukach na maila.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura