Gniewomir Świechowski Gniewomir Świechowski
46
BLOG

Krakowskie Spotkanie (Aktualizacja 14:00: "MW demaskuje!")

Gniewomir Świechowski Gniewomir Świechowski Kultura Obserwuj notkę 20
Teza, iż za nickami są realni ludzie się potwierdziła, gdy przybiegłem zdyszany jak pies i spóźniony kilka minut pod EMPiK. Tak, salonowi blogerzy to nie sztuczne inteligencje zawieszone gdzieś między węzłami sieci, to... studenci pod końcówki tejże podpięci. O studentach wspominam, gdyż jeden jeno wyjątek się nam objawił, co ni sesji, ni magisterki na głowie nie miał(ukłony). Jednak pierwszy rzucił mi się w oczy Desertrat, do dziś zapewne zastanawiający się skąd wiedziałem jak wygląda. Mój charakterystyczny błędny wzrok, pseudo-militarne ciuchy i obiecany "Dziennik Polski" w ręku ściągnęły jednak szybko resztę błądzących w tłumie po omacku blogerów. Wtedy też odebrałem sms od Marty Wawrzyn w którym tłumaczyła się, że będzie za 15 minut. Nietypowa kobieta - była po pięciu! W sympatycznej atmosferze tropikalnej puszczy(temperatura próbowała nas bez pardonu wykończyć) padło fundamentalne pytanie: Gdzie idziemy?

Zgodnie z mymi przewidywaniami, demokratycznie... zaakceptowano moją delikatną sugestię, by skierować się do malej, acz sympatyczniej, knajpki zwanej DeCafencją, która z krakowskim Kazimierzem mierzyć się co prawda nie może, ale jak na bezpośrednie okolice krakowskiego rynku jest miejscem nad podziw spokojnym i kulturalnym. W drodze, towarzystwo ochoczo zabrało się za fraternizację, a ja starałem się Marcie wytłumaczyć, że wbrew przekonaniu, jakiego nabrała widując mnie ostatnio jedynie na SG, jestem personą jak najbardziej realną. Gdy dotarliśmy na miejsce, nieco zdegustowany skonstatowałem, że płyta z Kaczmarskim, którą zostawiłem swego czasu za barem, gdzieś zaginęła. Nie przeszkodziło mi to jednak zamówić pierwszego piwa. W tak zwanym "między czasie" stanęła za mną kolejka spragnionych blogerów. Gdy już otoczyłem się kłębem dymu, chłodząc jednocześnie kiszki Żywcem(tm), w czym dzielnie sekundowała mi nasza wesoła kompania, rozpoczęła się głośna dysputa, w której Pijany Inkwizytor wraz z Bogoszem wiedli prym z lewa, Ja zaś i Chaos z prawa, przy czym mowa o rozmieszczeniu knajpianym, nie światopoglądowym. Mimo, że kufle poczęły przypominać księżyc, gdyż zgodnie z jakimś kosmicznym rytmem przechodziły cykl pełnia-nów, było wyjątkowo kulturalnie. Ogień bardzo żywej dysputy gasł bardzo powoli, wraz z zachodzącym Chaosem, który usypiając - z nadmiaru wrażeń zapewne ;) - dał w końcu sygnał do zakończenia imprezy. Lecz nim to nastąpiło, towarzystwo było świadkiem maratonu PRL-owskich dowcipów, gdzie Desertrat wykazał się nadzwyczajnie, mnie - fanatyka tychże - kilkukrotnie zaskakując, serii uszczypliwości pod adresem wielu znanych, lubianych(z różnorakich powodów) bądź nie salonowych person, powolnego rodzenia się kilku chorych idei... no po prostu burzy mózgów.

Podsumowanie

Towarzystwo nadzwyczaj przypadło sobie do gustu, co zaowocowało planami poprawin, które odbyć się mają już w pewnej studenckiej kuchni 28go. Mimo tego nieprzyjaznego środowiska, wciąż liczymy że starsze pokolenie wykaże się tym razem odrobiną werwy i przyłączy do nas, nie pozostawiając po raz kolejny młodzieży, bez duchowego wsparcia i przewodnictwa. Jednakże, nasze spotkanie nasunęło mi jeszcze inną refleksję... Na imprezie u szacownego Nicponia, zebrała się pod flagą Konfederatów prawa ręka Salonu, w piątek natomiast w Krakowie młode centrum jak mniemam. Ciekawym kiedy Azrael wraz z Pandandą urządza imprezę? :>

ps. Wszystkich pominiętych w relacji z góry przepraszam i wraz z wymienionymi zapraszam do uzupełniania tejże relacji i tworzenia własnych. ;)

Relacja MW

Pijaki, kłamcy i małpa w czerwonym* [gościnnie: Marta W.]


Gniewko nakłamał. Dużo. Bezczelnie. Jako że szkoda mi biednych salonowców, którzy wierzą we wszystko, co on bredzi o 4. nad ranem, kto wie w jakim stanie, i ogólnie kłamstwem się brzydzę - spieszę pewne rzeczy naprostować. Wyprostować znaczy.


Zdyszana i spóźniona 12 minut dotarłam pod EMPIK, a tam stało dużo chłopa i jedno takie wymiętoszone coś, w czym z trudem rozpoznałam śledczego, wcielającego notabene w życie starożytną ideę "wszystko, co mam, noszę przy sobie". Głównie po "Dzienniku Polskim", który też miał przy sobie, i to kilka numerów do wyboru. Potem się przydały, jak już nie dało się ich słuchać. Zimno było jak cholera, po jakiejś burzy zdaje się. Kłęby dymu spowijające Gniewka i wraz z upływającym czasem coraz większą część naszego Rynku ogrzewały jednak nieco atmosferę, dzięki czemu nikt nie zamarzł.


Salonowe nicki w postaci iluś tam chłopa tak się z tego ogrzania ucieszyły, że z miejsca zaakceptowały władzę przyszłego łamane przez niedoszłego śledczego. Na przykład nie protestowały, kiedy uznał, że imprezować to można tylko w jego ulubionej knajpie. Ja już chciałam powiedzieć coś brzydkiego i nieładnego, ale jak zrozumiałam powód, to też zamilkłam i dałam się zaciągnąć, gdzie on tam sobie życzył. Jakiż to był powód, zapytacie. Ano Gniewko rzekł: Może będzie mój ulubiony barman, to... [coś tam[. Miłość do barmana jest rzeczą, z którą żadna kobieta nie wygrała. Nicki w postaci iluś tam chłopa tym bardziej.


W knajpie towarzystwo faktycznie podzieliło się na lewicę i prawicę, a ja zasiadłam sobie skromnie pośrodku. W centrum znaczy. Bo było więcej miejsca i mogłam się poczuć jak prezes. Tudzież małpa w czerwonym w fotelu Michnika (w czerwonym byłam jak zawsze, a małpa ze mnie umiarkowana, ale ksywka ładnie brzmi, dlatego tak się nazwałam). Minus: śledczy na lewicy darł mi ciągle się nad uchem. Ci po prawej cichsi jacyś.


O czym było? O Jankesie i Nicponiu najpierw. Kodeksu jakoś nie analizowaliśmy (sorry, balzak, kogo obchodzą jakieś kodeksy, których już dawno nie ma). O wszystkich niebieskich po kolei - że bardzo ich kochamy, tylko nie wiemy, kogo najbardziej. O pani RKK, którą szaleńczo chcieliśmy poznać, a ona nie przyszła. I takie tam. Wiecie, rozumiecie, tylu facetów, no to bez plotek obejść się nie mogło.


Następnie panowie zajęli się analizą wszelkich możliwych organizacji na skrajnej prawicy, a ja w tym czasie przeczytałam 3 zaległe numery "Cosmo". Więcej nie miałam i już już byłam na progu rozpaczliwej decyzji, czy wolę "Playboya" czy "Panią Domu", kiedy to głos zabrali siedzący po mej prawicy dwaj prawnicy. Chaos po 3 piwach wreszcie coś powiedział, a Desertrat - choć w sumie wystarczy mu do szczęścia czarna nalewka - też jakoś wcześniej nie był w stanie przekrzyczeć Gniewka. Zaczęła się prawnicza część dyskusji, z której zaczęłam rozumieć coś więcej niż co 5. słowo, kiedy koledzy przeszli do prawa amerykańskiego. Bo prawo amerykańskie to takie proste jest, dla idiotów, no i każdy rozumie, o co w nim biega, nawet małpa w czerwonym. A poza tym umiem ich konstytucję na pamięć. Więc było się czym pochwalić, a ja lubię się chwalić/


Przy tzw. maratonie PRL-owskich dowcipów (żadnego nie potrafili opowiedzieć jak należy, ale bawiły ich mimo to niesamowicie), Chaos zaszedł. Trzeba było go wynieść na świeże powietrze. Obyło się bez pogotowia. Wcześniej bardzo mu się spodobała moja czerwona bluzka, która mu się widać z ukochanym PRL-em skojarzyła. Nic dziwnego, też ją lubię. Po odejściu Chaosa jakoś tak się smutno zrobiło. Towarzystwo uznało, że zostawiło wyłączone żelazko i pora wracać. Mimo że dopiero 5. czy 6. godzina plotkowania (to oni) i czytania gazet (to ja) się zaczynała. Więc poszli. A ja sobie zostałam z tym fajnym barmanem, co to Gniewko go tak lubi**. Szkoda byłoby zmarnować taką okazję. Muszę przyznać, że wcale się już śledczemu nie dziwię:)


*Zawartość fikcji w czystej prawdzie umiarkowana. Czyli nie więcej niż 50% :D

**Gniewko, wybacz, ale to już koniec. Miałam Ci SMS-a wysłać, ale skoro tutaj jest miejsce na pisanie takich rzeczy... :]

 


Disclaimer Informacja: To prywatny blog i reprezentuje mój prywatny punkt widzenia, a nie moich pracodawców i redakcji dla których pracuję . Sprawy dotyczące administracji s24 proszę kierować przez formularz kontaktowy. Osoby, które nie potrafią dyskutować bez obrażania autora będą miały zablokowaną możliwość komentowania na tym blogu. Motto A my nie chcemy uciekać stąd! Krzyczymy w szale wściekłości i pokory Stanął w ogniu nasz wielki dom! Dom dla psychicznie i nerwowo chorych! Jacek Kaczmarski Zasady Copyright Zawartość tego bloga pisanego przez Gniewomir Świechowski jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 2.5 Polska License. Zamieszczone tu teksty można nieodpłatnie wykorzystywać na innych serwisach lub blogach w niezmienionej formie pod warunkiem podania autora i zamieszczenia aktywnego linka do tekstu. Jeśli zamieszczenie linka jest niemożliwe(papier?) proszę o informację o ew. przedrukach na maila.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Kultura