Mój punkt widzenia
Wychowałem się na ciężkiej metalowej muzyce. Pamiętam jak z wypiekami na twarzy słuchałem polskiego Destroyer'a - wspaniałych kawałków jak "Młot na Świętą Inkwizycję" lub "Bastiony Śmierci". Jak zamiast iść na piwo kupiłem winyl z Metalmanii z 1987. Jak nałogowo katowałem swoje bębenki płytami "Venom" i "Bathory". Długie nocne dyskusje o muzyce, z podobnymi mi niedopasowanymi miłośnikami tych brzmień, którzy wbrew ogólnej modzie nie chcieli słuchać o hip-hopowych kawałków o Jolce co dawała tyłka, paleniu zielska pod blokiem lub odmóżdżać się przy monotonnym łupaniu techno. Jak łatwo się domyślić nie bawiły nas również cukierkowate gwiazdeczki pop.
Ateista = Satanista?
O ironio, najbardziej w tym klimacie bawiło mnie, jak staruszki widząc wesolutką mroczną kompanię przechodziły na druga stronę ulicy, a dresiarze wrzeszczeli "Szatan! Aghhhhhh! 666". Mój młodzieńczy bunt karmił się wręcz takimi wyrazami uznania. Komiczne było to ze względu na to, że przez ładnych kilka lat nie spotkałem wśród "metalowców" żadnego satanisty, sekciarza czy innej cholery. Okazało się, że Polscy metalowcy to w większości ateiści... bądź katolicy, a gówniarze z pentagramami na chudych klatach i okrzykiem "Szatan!" na ustach musieli znosić pobłażliwe spojrzenia starszych kolegów, co szybko leczyło z głupich pomysłów. Od chlania taniego wina, nadwyrężania bębenków na koncertach, długich "piór" do satanizmu naprawdę daleka doga. Mawiają: "Daj debilowi marchewkę to się pokaleczy". Ta "ludowa" mądrość sprawdza się zawsze. Żeby przez np "Venom" zostać satanistą (cokolwiek to znaczy) potrzeba tej samej mentalnej skazy, która powoduje, że z pośród milionów ludzi którzy grywali/ją w brutalną strzelaninę zwaną Quake na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy wyszli potem z karabinem na ulicę. Tej samej skazy, która powoduje, że gówniarz idzie na stadion z pałką i rozwala łeb kibicowi przeciwnej drużyny.
Jak zwykle...
Teraz, po raz kolejny, podniesiono temat złych metalowców-satanistów. Powstaje właśnie raport na ten temat, tworzony przez Ryszarda Nowaka, szefa Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami. Twierdzi on, że otrzymuje telefony z pogróżkami, oraz że "Stanęliśmy na drodze tych, którzy robią na satanizmie wielki biznes. Wiedzą, że poprzez nasze działania tracą duże pieniądze". Może mieć rację, gdyż jedyne polskie kapele które mogą się poszczycić fanami i dużą sprzedażą płyt na całym świecie to death-metalowy Behemot i Vader. Jednak nie spodziewam się aby faktycznie ktoś panu Nowakowi "połamał nogi", za to jestem ciężko zdziwiony, że pewien dresiarz wraz z kolegami nie zrealizował jeszcze identycznej groźby, wypowiedzianej kilkukrotnie, wobec mojej byłej wychowawczyni.
Choroba
Wg dziennika na celowniku znalazł się między innymi Behemot, który rozpoczął karierę w "narodowym" nurcie płytką "Lasy Pomorza", a potem przerzucił się na techniczny death-metal. Jest również klasyka polskiego rocka - zespół "Kat". Co przypomina mi ciekawą anegdotkę, o tym jak dusza zespołu - Kostrzewski ponoć potknął się o kabel od mikrofonu na koncercie i zakrzyknął "Jezus Maria!". Mimo to nie został zlinczowany przez fanów. Wspomina się również o takiej klasyce jak Morbid Angel, którego słuchanie jakoś nie zrobiło ze mnie satanisty.
Lekarstwo
Znaleziono na to "zło" lekarstwo, gdyż jak podaje dziennik: "Nowakowi nie chodzi tylko o napiętnowanie zespołów. Chciałby, aby nie mogły w Polsce w ogóle występować." Sam Nowak mówi o metalowych koncertach: "Władze wydają takie zgody, bo nie wiedzą, kim są artyści, którzy do nich przyjeżdżają. Gdyby np. władze Szczytna wiedziały, co to za zespół Samael, to w życiu nie zgodziłyby się na koncert". Bardzo jestem ciekaw wg jakich kryteriów oceniano by kto może, a kto nie może grać w naszym kraju? Czy na przykład "demoniczne" Lordi się już kwalifikuje? Na liście stworzonej przez pewnego księdza, będącej częścią całej książki na ten temat, znalazłem na przykład Queen, Black Sabbath i Duran-Duran... jak również teorię o hipnotycznym wpływie brzemienia gitar i rozważania na temat wywoływanego przez nie "seksualnego podniecenia".
O co chodzi?
Wsławiony peanem pochwalnym na cześć Rudolfa Hesa "Honor" gra dalej, tak jak wydawane przez tą samą firmę kapele umilające spotkania Młodzieży Wszechpolskiej, a na stronie Narodowego Odrodzenia Polski wciąż wisi recenzja płyty "Der Stürmer", ale za "szerzenie nienawiści" dostaje się "satanistom", których jedyną winą jest niechęć do muzycznej papki.
Disclaimer
Informacja: To prywatny blog i reprezentuje mój prywatny punkt widzenia, a nie moich pracodawców i redakcji dla których pracuję . Sprawy dotyczące administracji s24 proszę kierować przez formularz kontaktowy. Osoby, które nie potrafią dyskutować bez obrażania autora będą miały zablokowaną możliwość komentowania na tym blogu.
Motto
A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!
Jacek Kaczmarski
Zasady
Copyright
Zawartość tego bloga pisanego przez Gniewomir Świechowski jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 2.5 Polska License.
Zamieszczone tu teksty można nieodpłatnie wykorzystywać na innych serwisach lub blogach w niezmienionej formie pod warunkiem podania autora i zamieszczenia aktywnego linka do tekstu. Jeśli zamieszczenie linka jest niemożliwe(papier?) proszę o informację o ew. przedrukach na maila.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura