Rzadko trafiam na swoim blogu na komentarze, które jako odpowiedzi domagają się całego wpisu. Tym jednak razem Anna_M zmusiła mnie do tego wysiłku, płodząc absolutne arcydzieło, którego treść powinna się zapisać złotymi zgłoskami w historii Salonu24, ze względu na jej ilustracyjny charakter i niezamierzone odniesienie do aktualnej sytuacji, już nawet nie politycznej, lecz obyczajowej. Ale jak mawiał ponoć Horacy: Ab ovo usque ad mala.
Autorytety i prawica
Swego czasu, na blogu, cytowałem artykuł z dodatku psychologicznego "Polityki", oczywiście, ze względu na orientację tegoż pisma, traktując go odpowiednim dystansem. Najciekawszą stawianą tam tezą, na temat polskiej prawicy, jedynie z pozoru absurdalną, było stwierdzenie jej zamiłowania do... autorytetów. Absurdalną, tylko jeśli przyjmiemy, że istnieją autorytety absolutne - przekonujące swą postawą i poglądami wszystkich od lewa do prawa - a takich brak, za wyjątkiem Jana Pawła II. Wszyscy pamiętamy, niestety często uzasadnioną, kampanię przeciw autorytetom III RP(vel Lech Wałęsa ) i ślepą wiarę w braci Kaczyńskich(vel "Strategiczny Geniusz"), którzy mieli je zastąpić? Mimo wszystko, teza wciąż jest kontrowersyjna, zwłaszcza, że jak sam autor badań zaznacza grupa badanych zwolenników partii politycznych nie była w pełni reprezentatywna. Jednak wspomniany komentarz ładnie się w tą teoryjkę wpisuje. W moim poprzednim wpisie skrytykowałem prawicowy autorytet - Katarynę. Na twardą odpowiedź miłośników jej talentu nie musiałem długo czekać. Czy skrytykowałem słusznie? To jest kwestia drugorzędna, z punktu widzenia tego wpisu. Czytelnicy ocenić mogą sami. Faktem jest, że Kataryna ciężko zapracowała na swoją pozycję i przez wielu, w tym moją skromną osobę, jest uznawana za jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego prawicowego blogera z śledczymi zapędami. Czy jednak pozycja autorytetu powinna być nieprzenikalną tarczą chroniącą przed wszelką krytyką? Tarczą wykluczającą polemikę? Nie sądzę.
Kultura dyskusji
Przechodząc jednak do meritum... Anna_M w obronie autorytetu Kataryny napisała bardzo niewybredny paszkwil, który tu z masochistyczną przyjemnością zacytuję, w całości:
Synku libertynku! Osobiście w szczawikach nie gustuję, bo to takie napalone zwierzaczki i zbyt szybkie fiuciki, a często gadułki jak ten z PRL prezes Motozbytu, no, wiecie - ten, co mo to zbyt małe. Jednakowoż widząc napis na wejściu zdecydowałam się przekroczyć próg tego saloniku i przyjrzeć się bliżej dyskutantom w polemicznych zmaganiach z dywagującym gołowąsem, który lekce sobie tu waży stateczną Katarynę, kobietę bywałą i pamiętaną jeszcze na obu brzegach oceanu. Rozczarowana poprzednimi ekipami, a poprzez ich klęski odcięta od źródełka, powszechnie zwanego korytem, ta dawna wielbicielka Piotrusia Stasińskiego zdecydowała się przejść do obozu spasionych kurdupelków, kierowana swym pragmatyzmem i wiedzą, iż ten "garnitur" obstalowany jest u tego samego "krawca", a sprawozdania też jak dotychczas za pośrednictwem smolara składać należy w ustalonym terminie. Upały mogące wpływać na obniżenie lotów katarynianych szlagwortów nie upoważniają cię cieniutki fiuciku byś kobietę "tykał" sobie tak bezpretensjonalnie. A jeśli nadejdzie taka chwila, że ona ponownie opluje mego Romeczka, to już ja osobiście kudły jej wyszarpię i parasolką złoję szanowne dupsko, ale bez pomocy młokosów. Biegnij więc tam do jej saloniku i przeproś kobietę.
Fascynujące jest z jakim zapałem Anna_M miesza tu argumenty merytoryczne, mające mi udowodnić moją miałkość intelektualną i brak doświadczenia wynikający z młodego wieku, do którego to otwarcie się tu przyznaję, oraz argument życiowego doświadczenia Kataryny, z paskudnymi atakami ad personam. Sprawa niewarta była by komentarza, gdyby był to przypadek odosobniony. Jednak zapewne wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak często konflikt światopoglądowy podczas dyskusji w salonie zamienia się w konflikt dwóch zacietrzewionych dyskutantów, którzy spotykając się z ciężko opancerzonym na argumenty celem, miast zmienić amunicję z odłamkowej na przeciwpancerną, strzelają z maniakalnym uporem w gąsienice życia prywatnego, prując jednocześnie z karabinów drobnych złośliwości, nieskutecznych, acz podnoszących temperaturę sporu. Przy czym zaznaczam, że wbrew możliwemu pierwszemu wrażeniu nie mam tu na myśli jedynie prawej strony barykady.
Złośliwie i brutalnie - w pełni celowo
Tu mamy jednak do czynienia z nową jakością, w tej kwestii, gdyż jako żywo, mimo że wyzywano mnie już od ludzi wychowanych w środowisku żydowskich komunistów, pożytecznych idiotów, wykształciuchów, lustracyjnych oszołomów, UBeków(sic!) to w sferę mojego życia seksualnego jeszcze nikt nie ingerował. Zwłaszcza, że moja seksualna eksperiencja jest jeszcze na tyle skromna, że pamiętam wszystkie damy swego serca, oraz innych organów i nijak żadna Anna_M w mej pamięci się nie kołacze - w kwestii mych możliwości nie mając raczej prawa się wypowiadać. Poza tym, jak to powiedział jeden z autorytetów nie-uniwersalnych prof. Bartoszewski: "Jeśli panna jest brzydka i nieposażna to przynajmniej powinna być miła"(cytat z pamięci). Niestety, kwestię charakterologiczną w przypadku Anny_M mamy już z głowy, a estetyczne podejrzewam - ze względu na różnice wieku, do której to przypomnienia uprawnił mnie inkryminowany komentarz - są równie problematyczne. Zostaje więc jedynie motyw finansowy. Jednak jako człek młody i nie skażony jeszcze bazarową moralnością, uważam go za argument nieprzekonujący. Tak więc, implicite, jest wysoce nieprawdopodobne by komentarze Anny można uznać za... merytoryczne i poparte doświadczeniem.
Dał nam przykład Andrzej, jak opluwać mamy!
We wstępie, wspominałem również o odniesieniu do aktualnej sytuacji obyczajowej, co jest chyba dobrą nazwą dla problemu, jeśli niewybredne wypowiedzi Andrzeja Leppera odrzeć z ich politycznego wydźwięku. Bo jak tu nie dostrzec analogii miedzy wypowiedzą Anny, a słowami Andrzeja wypowiedzianych pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i posła Suskiego? Cytując za dziennikiem:
Niech się na temat seksu nie odzywa najlepiej, bo on tego uczucia bycia z kobietą w stałych uczuciach nie przeżył
Niech on lepiej nie rozmawia o tym. To jest jego osobista sprawa i do osobistych spraw ludzi, którzy żyją w związku przez kilkadziesiąt lat, niech on się też nie wtrąca
Jak premier mówi, że tam ciekawe zeznania będą, to co, podnieca się tym co przysłano do Sejmu o pośle Łyżwińskim, o seksaferze? To zboczeńcy mogą tylko podniecać się tym. Poseł Suski przychodzi do Grzesika: idę czytać, tam są ciekawe zeznania. No zboczony czy jaki? No niech sobie czyta. Podnieca się tym? Żony nie ma? Jak nie ma to niech zaprosi sobie panienkę i się podnieca
Czy tak ma wyglądać dyskurs między politykami, między obywatelami, między blogerami? Sapkowski nieświadomie skomentował ten styl wypowiedzi, dosyć brutalnie, ustami jednej ze stworzonych przez siebie bohaterek: "Mądrze zaczynają, a zawżdy na dupie kończą!". Na salonie można było już wyczytać opinie na temat brutalizacji języka publicznej debaty, które teraz okazują się być prorocze. Czyżby, dał nam przykład Andrzej, jak opluwać mamy?
Wyjątkowo cieszy mnie jednak, że poza takimi wypadkami, jak dwa powyższe, wciąż dostrzegam wielu dyskutantów z którymi się często nie zgadzam, lecz mogę podyskutować z kulturą i na temat. Przy czym najbliższymi tematu są choćby Free Your Mind, który zamiast konkurować z Anną w doborze epitetów rozpoczął dyskusję, czy też Kismet, który z ojcowską troską wciąż próbuje sprowadzić mnie na właściwą drogę, merytorycznie argumentując czemu popieranie Platformy jest błędem. Wymienić mógłbym jeszcze wielu innych blogerów, lecz aby się streszczać, ograniczę się do powyższych. Jeszcze salon nie zOneciał póki wy piszecie.
Katarynę? Parasolką? Za Romka?
Powyższa analogia, między panią M a Andrzejem, jeśli rozpatrzyć ją w kontekście słów Anny pod adresem bronionej(sic!) przez nią Kataryny: "A jeśli nadejdzie taka chwila, że ona ponownie opluje mego Romeczka, to już ja osobiście kudły jej wyszarpię i parasolką złoję szanowne dupsko", dużo nam mówi, na temat zwolenników Romana Giertycha i dawniej LPR - teraz LISa. Nie wiem jednak, czy to świeże wpływy Leppera, czy przyjęty od dawna sposób rozwiązywania światopoglądowych konfliktów wśród zwolenników ichniejszego "Romeczka"?
Przeprosiny
Jeśli Kataryna rzeczywiście poczuła się urażona moim tekstem i "bezpretensjonalnym tykaniem", pozostanie mi jedynie się pokajać. Jeśli jednak, Kataryna uzna to za dopuszczalną formę polemiki, to... pozostanie przeprosić ją w dwójnasób, za to że skłoniłem do wychynięcia z otchłani jej demonicznych obrońców, takich jak Anna_M. Wtedy zgodnie z otrzymaną radą pobiegnę do "saloniku".
Kłaniam się, zwłaszcza Katarynie, pozdrawiając jednocześnie Annę_M i dziękując jej za pouczający i inspirujący komentarz.
Disclaimer
Informacja: To prywatny blog i reprezentuje mój prywatny punkt widzenia, a nie moich pracodawców i redakcji dla których pracuję . Sprawy dotyczące administracji s24 proszę kierować przez formularz kontaktowy. Osoby, które nie potrafią dyskutować bez obrażania autora będą miały zablokowaną możliwość komentowania na tym blogu.
Motto
A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!
Jacek Kaczmarski
Zasady
Copyright
Zawartość tego bloga pisanego przez Gniewomir Świechowski jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 2.5 Polska License.
Zamieszczone tu teksty można nieodpłatnie wykorzystywać na innych serwisach lub blogach w niezmienionej formie pod warunkiem podania autora i zamieszczenia aktywnego linka do tekstu. Jeśli zamieszczenie linka jest niemożliwe(papier?) proszę o informację o ew. przedrukach na maila.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura