Słodkie życie.
Prowincja tysiącem fontann, placów i kościołów hojnie obdzielona.
Pizza turla się po trotuarze, wprost pod umęczone stopy - strudzonego pielgrzyma papieża. Wytrawne Tevere meandruje środkiem. Już nie modry, a wciąż modny, bynajmniej jeszcze nie karmazynowy to przypływ.
Ze szczytu Palatynu pastuszków nie spostrzegam. Ale w di Trevi pluska się Anita.
Na zamku anioł Święty miasta broni cyprysem bezbronnym. Wyfryzowane bukraniony. Szeroko zamknięte usta szczerej prawdy. Bo kłamał.
I poległ na polu chwały gniewny, Marsowy.
A propos. Mocują się gladiatorzy. Nieujarzmione, animalne instynkty łopocą w Amfiteatrze Flawiuszów. Naumachie.
Sjesta na hiszpańskich schodach. Ździebko niewygodnie. Jednakowoż ciepławo, błogo. Cacy.
Panteon doznań unikatowych, via media. Arrivero!
Inne tematy w dziale Rozmaitości