Bosa-noga Bosa-noga
37
BLOG

Roma odcinek drugi - po.

Bosa-noga Bosa-noga Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Bo to <rzymskie urodziny> były. Takie ot, zupełnie z cicha pęk.

Gdy wszystkie drogi tam mnie zaprowadziły,uchwyciłam maestrię kompletną miejsca tego. Czar. I nic nie prysło.

Skąpana w chłodnych toniach Tivolińskich wodotrysków, odszukałam pokrzepienie dla serca od serca... Umiłowanie. AMOR. Anagram i wspak. To wszakże tam dokonywało się, regularnie.

Pasta z pomidorami pieściła mi podniebienie. Nie...bo. Mamma mia! Raj. 

Był i nieWłoch. Pieścił. Zmęczył. Dręczył. Przebaczać nie godzi się. Czyż to nie miał być - istotnie seks w wiecznym mieście? Otóż to. Upojnie.

Na Via Margutta mistrz Fellini z naręczem róż rubinowych spodziewał się mnie i swego czasu przyszłam. W sukienkę odziana. Niczego sobie. Uśmiechnął się, że widzi mnie, a ja bo jestem, tutaj gdzie dawność wikła się z nowoczesnością. 

Wiatr powiał. Deszcz spadł. 

Veni, vidi, vino. Białe. Półwytrawne. Schłodzone bezwarunkowo.

Fenomenalnie.

Bosa-noga
O mnie Bosa-noga

za dużo myśli...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości