Fot. Stock.Adobe.com/denisismagilov
Fot. Stock.Adobe.com/denisismagilov
Andrzej Mandryka Andrzej Mandryka
456
BLOG

Koniec świata, który znamy

Andrzej Mandryka Andrzej Mandryka Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

    Pandemia, która obecnie trwa na świecie zmusza nas do refleksji. Obecne wydarzenia z pewnością przejdą do historii – kanclerz Niemiec Angela Merkel mówiąca, że to największe wyzwanie od czasów drugiej wojny światowej, premier Włoch Giuseppe Conte wypowiadający się w podobnym tonie, Donald Trump wprowadzający stan wyjątkowy na terenie całych Stanów Zjednoczonych; kraje zamykające swoje granice dla cudzoziemców. Od czasów zimnej wojny świat faktycznie nie stał w tak trudnym miejscu. Wszyscy walczą o zatrzymanie pandemii nowego koronawirusa SARS-CoV-2, który wywołuje chorobę COVID-19.  

Owa walka odbywa się na różne sposoby: od kampanii informacyjnych po zamykane sklepy i ograniczanie zgromadzeń. Nagle, w ciągu kilku dni okazało się, że pieniądze nie stanowią jakiejś szczególnej wartości, gdy nie możemy ich w żaden sposób wykorzystać. Nasze społeczeństwa stały się niewolnikami konsumpcjonizmu, pochłonięte niejako żądzą pieniądza, ciągłego wzrostu gospodarczego i posiadania. Ciągłego zwiększania owego posiadania.  

Nie być, a mieć. Mieć, pojechać, zobaczyć, pokazać się w mediach społecznościowych: „byłem nad Morzem Śródziemnym, we Włoszech!”; „zwiedziłem to, tamto i tamto, a to zobaczę kolejnym razem!”. Realizować plany: jutro pójdę do kina, pojutrze do teatru, a w sobotę pójdę na wielkie zakupy do ogromnego centrum handlowego. Tylko do którego? Bo przecież mamy ich już tak wiele. A potem, w niedzielę spotkam się ze znajomymi, zrobimy imprezę, bo ktoś tam ma urodziny.

I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki okazało się, że to wszystko jest niemożliwe. W obliczu możliwości rozprzestrzeniania się śmiertelnego dla części społeczeństwa wirusa rząd zamknął wszystkie bary, centra handlowe; zakazano imprez masowych, koncertów – na które przecież każdy z nas lubi chodzić. Owszem, możesz się spotkać ze znajomymi, ale skąd wiesz, czy nie przyniesiesz wirusa potem do swojego domu, gdzie żyje osoba z grupy ryzyka? Co z tego, że Tobie nic się nie stanie, jak ktoś bliski będzie leżał na oddziale intensywnej terapii i walczył o życie?

Siedzenie całymi dniami w domu, w ramach akcji #zostanwdomu powoduje, że możemy przemyśleć sobie, czy nie zatraciliśmy w pogoni za pieniądzem i szczęściem doświadczalnym empirycznie tego, co w istocie powinniśmy nazywać szczęściem? Widziałem w Internecie mema, który mówił: „kilka dni siedzenia w domu i okazało się, że… żona zrobiła w zeszłym roku habilitację, syn ma maturę, a córka wyszła za mąż”.  

Rodzina. To ten fundamentalny czynnik społeczny, który w dzisiejszym świecie traci na znaczeniu w obliczu kryzysu okazał się oparciem. Wszyscy odpowiedzialni ludzie w obecnych dniach starają się nie wychodzić z domów w obawie przed zarażeniem. Spędzamy więc ten czas w gronie rodziny, którą przed trwającym kryzysem „mijaliśmy” bez dostrzeżenia problemów, które trapią członków naszych rodzin.  

Ten kryzys, który dotknął nasze społeczeństwo powinien skłonić do myślenia : czy nie zatraciliśmy tych fundamentalnych wartości będąc zakręconym w pogoni za rozwojem i pieniądzem. Mimo wszystko uważam, że świat, który znaliśmy już nie wróci. Świat, który jeszcze dwa tygodnie temu znaliśmy od każdej strony. Każdego na inny sposób ta sytuacja dotknie, bądź już dotknęła.

Zmieni się nasze patrzenie na życie.




Urodziłem się w 2001 roku i, jak mówią rodzice, sam zostałem patriotą. Nikt mi nie wpajał patriotyzmu do głowy, oprócz wywieszania z tatą flagi 3 maja i 11 listopada. Interesuję się muzyką (uczęszczam do szkoły muzycznej II st.), polityką i wieloma innymi rzeczami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo