25 lipca 2011 r. niespełna rok i pięć miesięcy po katastrofie w Smoleńsku doktor Lasek podpisał się pod raportem z badania przyczyn tej katastrofy. Badana katastrofa przebiegała w gęstej mgle, nie było więc świadków. Komisja, nie miała bezpośredniego dostępu do rejestratorów parametrów lotu, do szczątków samolotu i ciał ofiar katastrofy. A jednak w tak ekstremalnie trudnych warunkach komisja z udziałem doktora Laska w rok i pięć miesięcy precyzyjnie wskazała przyczyny tej katastrofy. Okazało się być ich wiele, tych przyczyn, a winnymi okazali się być wszyscy członkowie załogi i część pasażerów.
Półtora roku po Katastrofie Smoleńskiej 1.11.2011 roku na lotnisku Okęcie w Warszawie miał miejsce wypadek lotniczy. Wypadek ten polegał na tym, że samolot Boeing 767 mając sprawny elektryczny system wypuszczania podwozia, lądował bez wysunięcia podwozia. W wyniku tego wypadku na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia narażonych było ponad 200 osób, a wart kilkaset milionów PLN samolot uległ uszkodzeniom czyniącym go niezdatnym do naprawy. Przebieg wypadku został dokładnie sfilmowany. Zachowały się wszystkie rejestratory z samolotu i sam samolot. Przeżyli piloci i wszyscy pasażerowie.
Mając to wszystko do dyspozycji uczeni mężowie z PKBWL pracujący pod przewodnictwem wybitnie uczonego doktora Laska, od dwóch bez mała lat nie są w stanie ustalić przyczyn tego wypadku lotniczego.
Zobligowana przepisami międzynarodowymi ferajna doktora Laska rok po wypadku ogłosiła raport i oświadczenie tymczasowe. Ponieważ dokumenty te nie stanowią żadnej deklaracji o znaczeniu prawnym, to sobie chłopaki pofolgowali. Według tego oświadczenia tymczasowego przyczyną wypadku na Okęciu była wadliwa instrukcja obsługi B-767 w locie. Tymczasowo według ludzi Laska Boeing w tej instrukcji nie napisał jak wysunąć podwozie za pomocą systemu alternatywnego. Dodatkowo, według ludzi Laska, Boeing złośliwie umieścił panel z bezpiecznikami w pobliżu miejsca gdzie Tadziu Wrona zwykł był trzymać czteropaki Tyskiego, które kulając się po podłodze kabiny w trakcie startów i lądowań mogły wyłączyć prąd potrzebny do wysunięcia podwozia systemem alternatywnym. W przeciwieństwie do Katastrofy Smoleńskiej widać wyraźnie parcie ludzi Laska na wykluczenie czynnika ludzkiego jako przyczyny wypadku. A przynajmniej na wykluczenie krajowego czynnika ludzkiego, ot taki zwyczajny patriotyzm Laskowy.
Zastanawiać może jedynie dlaczego doktor Lasek nie sformułuje tych mondrutkich, a niewątpliwie popartych naukowymi badaniami, analizami i obliczeniami, wniosków w oficjalny raport końcowy. Wytłumaczenie jest chyba takie, że doktor Lasek dobrze wie, że to nie Wielebny Durczok i wikary Kuźniar z Kościoła Braci w Tusku będą decydować o kanoniczności badań Laskowych.
Tak czy owak doktorze Lasek trzeba być twardym a nie mientkim. Pogoniłeś polskich naukowców, to z tą zbieraniną od Boeinga powinno pójść jeszcze łatwiej. Śmiało doktorze Lasek.
Inne tematy w dziale Polityka