Bo to, że wybór Tuska, to porażka Polski, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Jeszcze kilka miesięcy temu rząd Polski nie zamierzał przeciwstawiać się kandydaturze Tuska, i zgłosiłby ją. Przez cały czas rządów PiS Tusk unikał jakiegokolwiek otwartego występowania przeciw temu rządowi. Jako wysoki urzędnik UE zachowywał oficjalną neutralność i rząd PiS nie miał żadnych argumentów, aby nie popierać jego kandydatury. To, że Tusk w ostatnich miesiącach tak ostentacyjnie jako urzędnik UE zaczął mieszać się w wewnętrzne sprawy jednego z krajów członkowskich, to nie jest jego własna inicjatywa. Taką cenę za kolejną kadencję wyznaczyli mu ci, którym rząd PiS przeszkadza robić kokosowe interesy na Polsce. Z ich punktu widzenia oficjalne występowania Tuska przeciw Polsce w jakiejś mierze wzmacnia "legitymację" KE do mieszania się w wewnętrzne sprawy Polski. Tusk zgodził się tę cenę zapłacić, a tym samym skończył się jako polityk i to jest dla Polski dobra wiadomość .
Piszę jak jest.