Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
2405
BLOG

Zamień swoją starą na nową

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

Notka ta może mieć wiele tytułów, ale ten wydał mi się najbardziej adekwatny do tego co się wydarzyło w ciągu tygodnia od wyborów prezydenckich. Wśród tych wydarzeń jedno jest pewne i to jedno próbuje się przykryć szumem informacyjnym. Rafał Trzaskowski przegrał wybory. To jest fakt, który będzie szedł za nim. W związku z tym wygląda na to, że u niego kampania wyborcza weszła właśnie w nową fazę. Jego aktywność zamiast zaniknąć rozwija się. Wszyscy inni kandydaci poszli na zasłużony urlop i piją szampana zagryzając go truskawkami z bitą śmietaną lub popijają melisę. Trzaskowski nadal startuje w tych wyborach i magicy od PR dwoją się i troją aby można odnieść wrażenie, że „tak naprawdę” to będzie (tak, będzie a nie jest) zwycięzcą tych wyborów. Wydaje się to nonsensowne, ale jest sensowne w Alternatywnej Rzeczywistości.

Co jeszcze powiedziały nam wydarzenia mijającego tygodnia? Szymonie Hołownia, zrobiłeś swoje, Szymonie Hołownia możesz odejść. Zapomnij o jakimś ruchu „2050”. Przez „arystokrację opozycji” będziesz postrzegany jako winowajca porażki Trzaskowskiego. Na tobie – zamiast na liderach jego kampanii, a w tym szczególnie Donaldzie Tusku – spoczywać będzie całe odium wściekłości. Jako polityczny parias powinieneś do samego końca pracować dla nich. I gdybyś nawet biegał od domu do domu i błagał o oddanie głosu na Trzaskowskiego w II turze i wygrałby ją, to tym bardziej dostałbyś kopniaka jako zbędny balast. Pozostawiając decyzję wyborców na kogo mają głosować ścignąłeś na siebie wyrok politycznej śmierci cywilnej. Wszystko co robiłeś w tej kampanii właśnie ci zabiera Trzaskowski, sobie przypisując własność do twoich wyborców. Przepraszam, nie wiedziałeś, że tak się to skończy? Jeśli tak, to jesteś głupkiem, którzy został wydymany jak fornal.

O co chodzi z tą aktywnością Trzaskowskiego? O Nową „Solidarność”. Dlaczego o Nową? Ponieważ Stara została przez „lepiej urodzonych” wielokrotnie zgwałcona brutalnie a następnie koniakiem wyrzucona z Historii. I gdy już się wydawało, że kwestia „Solidarności” została ostatecznie rozwiązana przez tych, którym jej narodowy i przyznający się do chrześcijaństwa charakter był wrzodem na dupie, solą w oku i drzazgą w palcu, odżyła ze zdumiewającą siłą. Można nawet powiedzieć, że bitwa nie toczyła się już pomiędzy trzecim pokoleniem UB i trzecim pokoleniem AK a właśnie między starą "S" i jakimś na gwałt tworzonym jej nowotworem.

Już pisałem o tym kilka notek wstecz, że opozycja poszukuje na gwałt swojego Nowego Proletariatu. Stary Proletariat starej „Solidarności” zasmucał bardzo liderów socjalistycznych liberałów. Myśląc, że prywatyzując wszystko na potęgę aby wyrwać robotnikom najważniejszą broń w postaci nacisków strajkowych pozbawią ją mocy. I rzeczywiście, został on całkowicie rozbrojony. Dziś w wsi, w której pomieszkuję codziennie przejeżdżają busy z obwoźna sprzedażą, w których można kupić wszystko z dostawą pod drzwi. Prowadzący ten obwoźny handel ludzie byli kiedyś robotnikami przemysłu (lub są ich dziećmi), który został całkowicie rozbrojony a w jego miejsce w byłych halach produkcyjnych jest obecnie ze sto sklepików. Ale nie ma nic za darmo. Ta Stara „Solidarność” już nigdy więcej nie nabierze się tych, którzy wyrządzili jej krzywdę. Patron Trzaskowskiego, Bronisław Geremek mógłby wstać z grobu a i tak ludzie ze Starej „S” uznaliby to za wymyślony przez niego „fakt prasowy” (czyli bzdurę wyssaną z palca).

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Proletariat z wielkomiejskiej masy urzędników oraz pracowników wielkich korporacji? A jakąż oni mają siłę rażenia? Raz na cztery, pięć lat? A w tym czasie funkcjonują jak feudalni najemnicy drżąc o swoje losy (nie podoba się? To […]!). Zresztą na czym miałaby polegać ich siła rażenia porównywalna do strajku robotników? No i przeciwko komu mogłaby być ta broń użyta? Korporacja zastrajkuje? Przeciwko komu? Przeciwko swoim klientom? Urzędnicy przeciwko mieszkańcom miast?

Właśnie o tę aktywność raz na cztery, pięć lat chodzi. Ok, ale jak tę aktywność utrzymać? Konieczne jest tu ciągłe podsycanie nienawiści plemiennej i jednocześnie fałszywe oskarżanie o jej stosowanie przez innych. Konieczne są perfidne kłamstwa i jednocześnie fałszywe zarzucanie kłamstw innym. Konieczny jest kolportaż „bibuły”, która ma tworzyć alternatywną rzeczywistość. Konieczne jest stworzenie osobnika, który z całkowitym przekonaniem będzie bojkotował i odrzucał wszystkie fakty, które nie będą pasować do wdrukowanego wzorca umysłowego. Ten stan pobudzenia musi być permanentny i szeroko pojęty.

Świetnym przykładem tego stanu umysłu jest list Innej Pisarki (tak ją nazwę hasłowo nadając jej nazwisko korzystając ze słów Olgi Tokarczuk) do Rafała Trzaskowskiego. List ten był przypisywany właśnie Tokarczuk, ale nazwała go ona fałszywką mówiąc, że napisała go właśnie „inna pisarka”. Prawdę mówiąc gdyby to napisała osobiście to byłoby to porównywalne z listami poparcia dla Józefa Stalina od miłujących go polskich pisarzy.

Proszę uważnie przeczytać ten tekst. Jest wstrząsający. Muszę przyznać, że jak dla mnie wstrząsające jest zwrócenie uwagi na tworzenie zdań wielokrotnie złożonych, na czytanie książek, na istnienie czegoś takiego jak inteligencka twarz. Do głowy by mi nie przyszło, ze takie rzeczy mogą być istotne dla wyborczyni. Fragment o dyktaturze to przy tym pikuś. Proszę zresztą przeczytać go uważnie, niesie niesamowity ładunek emocji, cytuję:

Rafał, dziękuję Ci (emotka różyczki) Za to, że choć na chwilę przywróciłeś mi nadzieję. Za to, że czułam się bezpieczniej, bo byłeś w grze. Za Twój szczery uśmiech i inteligencką twarz. Za to, że czytasz książki, co skutkuje sensownymi zdaniami wielokrotnie złożonymi, gdy do mnie przemawiasz. Za zdjęcie z Olgą. Za to, że przez 2 miesiące mogłam sobie wyobrażać, że może być przepięknie i normalnie. Za to także, że nie musiałam się za żadną Twoją wypowiedź wstydzić - nawet, gdy z niektórymi nie do końca się zgadzałam. Dziękuję Ci za to, że w czasach dyktatury treści, Ty zadbałeś także o formę. Miałam nadzieję, że się już nie rozstaniemy. Ale jeśli tak się stanie to wiedz, że nie z mojej winy. Będę czekać w oknie telewizora, komputera, telefonu. W oknie nadziei. Wiedz, że gdy pewnego dnia podjedziesz na Kasztance-na pewno mnie zastaniesz (emotka zwycięstwa).

Koniec cytatu.

Szczególnie ostatnich kilka zdań jest poruszających. To już wychodzi poza jakąkolwiek kampanię prezydencką, poza politykę nawet ogólnie rozumianą. Tu już jawnie chodzi o propozycję zmiany jego starej na jakąś nową.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka