W poprzedniej notce napisałem, że szef FBI wypowiadając się na temat udziału Polaków i Węgrów w holocauście wykazał się nieuctwem i niewiedzą niedopuszczalną dla kogoś, kogo się zalicza do elity społecznej. Ale to tak nie jest. Jestem pewien, że Comey potrafi z pamięci sypać opisami wydarzeń, chociażby takich, że sanacyjna, antysemicka - w opnii lewackich mediów - Polska przed II wojną światową przyjęła 20 tysięcy uchodźców żydowskich z III Rzeszy, podczas wzorcowa demokracja amerykańska, otwarta rasowo i kulturowo za prezydentury Roosvelta nie przyjęła statku St. Louis z uciekinierami żydowskimi z Niemiec. Uchodźców było około tysiąca. Nie przyjęło ich żadne z państw na lewym brzegu Atlantyku, w tym chłonna na emigrantów Kanada. Czy jest o tym choćby wzmianka w muzeum holocaustu w New York? Nie ma i nie będzie. Nie wie o tym Comey? Wie doskonale! Ostatecznie St. Louis wrócił do Niemiec i co się stało z jego pasażerami panie Comey, jak pan myśli? Pan to wie doskonale. Ciemna zasłona wstydu zakrywa ten fakt. Zamiast tego krzyczy się na cały świat: „to nie ja, to on!”. Czy wspomina się o tym, że to amerykański IBM dostarczył system maszyn do rejestracji więźniów w niemieckich obozach (nie-miec-kich!) zagłady. Też tego nie będzie.
Event z udziałem Comey’a jest typową wrzutką PR-owską. Wcale nie chodzi o tych biedaków, którzy zginęli w holocauście i o ich utracone majętności. Ci co dziś o tym wrzeszczą znają go jedynie z kreskówek. Pomiędzy rzeczywistymi właścicielami nieruchomości żydowskich a tymi, którzy domagają się dziś jego zwrotu istnieje związek domniemany i niemożliwy do wykazania. Jedynie poprzez powinowactwo do Abrahama. To za mało jak dla każdego niezawisłego cywilnego sądu.
To, że Polacy są winni holocaustu to dzięki zmasowanej akcji propagandowej wie pewnie znaczna ilość obywateli tego świata. Teraz dołączyli Węgrzy przez powinowactwo z nami (Polak, Węgier dwa bratanki). Pewnie również dlatego, że Orban podjął krucjatę przeciwko Bankowi Swiatowemu. Ale, że są w tej grupie również jawnie wymienieni Niemcy to już jest szok poznawczy. Czy jest to reakcja na ujawnienie przez niemieckie media, że broń atomowa jaką ma Izrael została sfinansowana przez RFN? Bo trzeba pamiętać, że podczas szybkiej wojny pomiędzy Izraelem A Egiptem w latach 60-tych ubiegłego wieku to politycy niemieccy byli największymi sojusznikami Izraela w tym konflikcie. Z tamtego okresu pamiętam wydawnictwo Tygrys, które publikowały książki na ten temat. W nich było na przykład zdjęcie niemieckiego polityka Straussa (F.J.) i izraelskiego Dajana (M.) wspólnie obserwujących przez lornetki teren u podnóża wzgórz Golan. Oraz - co jest bardzo w tym wątku istotne - na pustyni Magev. Po co spotykać się na pustyni? Czy coś było tam intersującego poza oceanem piasku? W polskiej prasie z tamtego okresu - tej typu sowieckich kukryniksów - F.J. Strauss miał obowiązkowo opaskę ze swastyką na ramieniu. M. Dajan miał opaskę z gwiazdą Davida. Tak to się plecie w tym świecie.
Możliwe, że w tej całej zadymie katolickiego z nazwy Comey’a chodzi o polskie lasy państwowe, których szybko nie uda się spędzić cichcem przez obecną patologiczną narośl na polskim systemie politycznym. Możliwe, że są już coraz bardziej realne widoki, że ci, którzy byli skłonni handlować polską ziemią mają coraz bardziej nikłe szanse na realizację tego. Możliwe, że z rzetelnych – oraz niepublikowanych - badań opinii publicznej wynika, że są nikłe szanse na reelekcję tego dramatu jakim jest obecny strażnik żyrandola. I może temu ma służyć ta wywołana wrzawa. Trzymajmy się mocno, będzie telepać.
Inne tematy w dziale Polityka
