Robiłem sobie żarty ze „złotego pociągu”, to fakt. Ale wczoraj przechodząc obok telewizorni usłyszałem coś co mnie zaskoczyło. To było nagłe skojarzenie odległych faktów. To co usłyszałem to była informacja o tym, że rzekomo pod zamkiem Książ jest ukryty podziemny dworzec, na którym stoi i czeka legendarny pociąg ze złotem dla zuchwałych.
Mógłbym to potraktować jako kolejną – tym razem coraz bardziej rozpaczliwą – akcją medialną a’la Tusk, gdzie tego typu sensacjami z wiecznie trwającego sezonu ogórkowego zapychano pustkę jaką tworzył on i jego kamanda. Mógłbym to potraktować w ten sposób gdyby nie błyskawicznie nasuwające się skojarzenie sprzed kilku lat gdy mówiło się o tym, że książę Karol miał zamiar kupić ten zamek. Ostatecznie miał kupić zamek w Bożkowie, podobno kupił pałac w Ścinawce Górnej. Obie w niezbyt dużej odległości od zamku Książ. Wszystkie kompleksie leśnym wokół Wałbrzycha. Gdy się przyjrzałem zdjęciom z tego pałacu obecnie połączonego z zabudowaniami, wokół których biegają gęsi i suszy się na sznurach bielizna chłopów z czworaków to muszę powiedzieć, że byłem z lekko zaskoczony pragnieniom księcia bratania się z pospólstwem.
Skąd u księciunia - któy zawsze mi się kojarzy z Dudusiem Fąferskim z "Podróży za jedne uśmiech" - taka miłość do obecnie ubogich terenów wokół Wałbrzycha? Czy wie coś na ten temat wywiad brytyjski? Ten obecny i ten dawny. Czy te sympatie mają uzasadnienie w lekturze dokumentów wywiadu JKM z końca Word War II?
Inne tematy w dziale Kultura