Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
152
BLOG

Wigilia syberyjskich zesłańców

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Tak to trzeba powiedzieć. Powstają rewolucyjne komórki. A wśród nich błyszczy rewolucyjna gwiazda – Pomaska. Jako zadeklarowany przeciwnik rządów niemieckiej republiki demokratycznej w Polsce pokładam w niej wielkie nadzieje. Ogromne nadzieje i jak na razie nie zawodzę się kompletnie. Bo polityka to umiejętność dotarcia do szerokiego wyborcy, przekonania go, tak, aby kupił program wyborczy. Pomaska idzie pewnie i niezachwianie pod prąd tej prawdzie jak każdy rewolucjonista.

Dosyć tych wysokich standardów! Dosyć tej polityki idiotycznej miłości! Nie budujmy tych stadionów dla debili a weźmy się za politykę!

Mównice blokować! Dał nam przykład Andrzej Lepper jak zwyciężać mamy! Ziać nienawiścią! Jajami obrzucać! Kłaść się na ulicy w poprzek przed samochodem Kaczora! A co! Kto nam zabroni?! Może ktoś zostanie przejechany i zostanie męczennikiem? Krwi nie odmówi nikt!

To jest rewolucyjny sposób na dotarcie ze swoim programem do szerokiego kręgu wyborców. Chwała Panu, który gdy kogoś chce ukarać, to za narzędzie swoje obiera Pomaskę. Opatrzność jednak pisze prosto na krzywych ścieżkach.

Równie wielkie nadzieje pokładałem w aktorze Krzysztofie Pieczyńskim, który sygnował apel pod happeningiem połączonych sił okrągłego mebla 13 grudnia roku pamiętnego. Niestety, jego głos został wyciszony. A szkoda.

Aktora Pieczyńskiego zapamiętałem z serialu filmowego, w którym grał nieustannie smutnego lekarza. Zastanawiałem się, dlaczego scenarzysta przypisał mu taką niewdzięczną rolę, za co go tak pokarał. A to nie było tak. On grając w każdym z filmów nieustannie myślał o energii kosmicznej, która zniszczy katoli i ich kościółek. Stąd ten smutek na twarzy i troska, że ta energia wciąż nie spływa na Ziemię i głowił się, kto jest za to odpowiedzialny.

Ale dosyć ironii. Teraz bardzo poważnie. Kiedyś zaskoczył mnie nawrócony i wyrwany z odmętów haszyszu perkusista Jan Budziaszek, od lat lider Odnowy w Duchu Świętym. Było to wiele lat temu. Ale wciąż to we mnie tkwi. Powiedział on wówczas, z powinniśmy podziękować Bogu z rządu komunistów w Polsce, za ich prześladowania, bo dzięki temu mieliśmy Jana Pawła II. Wówczas nikt nie myślał o tym, że zostanie świętym Kościoła. Buntowałem się przeciwko temu.

Krótko po śmierci Jana Pawła II zacząłem odczuwać zapaść w Kościele. Ale tak musiało być. Przyszedł czas wzrastania zasiewu. Bo gdyby nie Jan Paweł II, kto wie czy dziś byłbym w Kościele. Jego słowa abym szeroko otworzył drzwi Chrystusowi powaliły mnie na kolana. Od tej pory jest wciąż tylko lepiej. To znaczy trudniej. Tak jak z moją Ojczyzną. Im bardziej ją kocham, tym trudniej jest. Dziś usłyszałem to samo w rekolekcjach adwentowych dominikanina ojca Szostaka.

Dziś jestem świadkiem budzenia się Kościoła. Tego nie widać w TV, Internet też nie jest w stanie tego pokazać. To trzeba być w tych katakumbach i słyszeć ten trójtonalny chorał. To trzeba widzieć ludzi, którzy się garną do padnięcia na kolana przed Najwyższym. To trzeba słyszeć ten śpiew. Coś się dzieje wielkiego.

I dlatego…

Chwała ci panie, ze posłałeś do nas Donalda Tuska. On był niezawodnym, bezwolnym narzędziem w Twoim ręku. To ty sprawiłeś, że tak jak Egipcjanie na Morzu Czerwonym miał zatwardziałe serce i pychę w sobie. To ty sprawiłeś, że na jubileusz Chrztu mojej Ojczyzny byłem dumny z Prezydenta mego kraju podnoszącego z szacunkiem Twoją Hostię.

Miałem taki moment w swoim życiu Panie, gdy Twojej łaski zabrakło we mnie na krótki, wobec wieczności moment. Ty wiesz o mnie wszystko. Ty masz klucze do wszelkich drzwi, do wszystkich najtrudniejszych rozwiązań. Jakże ciemna była wówczas ta dolina, która mnie mimo wszystko prowadziłeś. Wyprowadziłeś mnie z tej ciemności. Nazwałeś po imieniu. Chwała Ci panie za to.

Moja poprzednia notka, była znowu ciemnością. Nikt z nas nie jest bez grzechu. Była aktem rozpaczy. Ale już kiedyś posłałeś mnie, abym posłuchał mądrego kaznodziei, który pokazał mi przykład proroka Eliasza pogrążonego w wielkim zwątpieniu. Tego giganta dziejów, kimże ja byłem przy nim. I teraz znów posłałeś mnie abym słuchał, otworzył swoje serce. Dlatego dziś dziękuję za wszystkie przeciwności, które stawiasz na mojej drodze. Za to, że myślałem o wieczerzy wigilijnej i o zakłóceniu przygotowań do niej a zapomniałem o tym, że najważniejsze w Adwencie jest coś zupełnie innego. Dramatycznie i radośnie coś innego.

Bo najważniejszy jest w Adwencie ten cichy szept anioła Efiriela towarzyszącego małej Elizabeth w książce Tajemnica Bożego Narodzenia. Małej dziewczynce cofającej się w czasie do Betlejem, do twego żłóbka. Podążającej wstecz przez całą Historię do miejsca Twego Panie Narodzenia. Jak napisać, aby wyrazić ten jego szept? Najprościej jak można. Nie lękaj się.

Zostałem zobowiązany prze rekolekcjonistę, aby w dniu Wigilii chwycić za różaniec i odmówić za Ojczyznę Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Zostałem zobowiązany, aby o tym mówić, aby przekazać tę prośbę do wszystkich ludzi dobrej woli.

Chwała Bogu na wysokościach, a na Ziemi pokój ludziom dobrej woli.

Nie lę-kaj-cie się.

Nie lękam się.

Nie lękaj się.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura