Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
380
BLOG

Proletariat potrzebny na gwałt

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Dokładne tak jak napisałem. Na gwałt. Na gwałtowne rozwiązanie z kryterium ulicznym i zagranicznym. Czy w Polsce a.d. 2017 jest jeszcze proletariat skłonny obalić Dobrą Zmianę na życzenie – mówiąc prostymi żołnierskimi słowami – niemieckiej republiki demokratycznej?

Ostatnia rewolucja proletariacka miała miejsce w Polsce w roku 1989. A wcześniej w roku 1980, w sierpniu. Pamiętam jak do stoczni przyjeżdżały z Zachodu gwiazdy filmu i piosenki sympatyzujące z ruchami komunistycznymi (wtedy mówiło się o nich jako liberałach) i stawały wryte przed bramą Stoczni w Gdańsku. Jak to? Rewolucja proletariacka a na bramach klerykalne emblematy? Jakaś matka boska? Jakiś papież? W czasie robotniczego strajku zaściankowo-ciemnogrodzka msza? A fuj! Oni jeszcze wtedy nie wiedzieli – a któż to poza Wajchowymi wiedział? – że to jest ściema. Że w tym wszystkim chodzi o to, aby na plecach roboli przejąć władzę. Po zdobyciu której da się im kopniaka.

Po uzyskaniu władzy „nasi” przywódcy postanowili zrobić porządek z klasą robotniczą, która zawsze może stanąć w poprzek ulicy. Nie można było zlikwidować „Solidarności”. To byłoby szyte zbyt grubymi nićmi. Trzeba było ją wyśmiać i poniżać, aby już nigdy nie odzyskała swojego blasku, aby już nigdy nie była atrakcyjna. Trzeba było zlikwidować wielki przemysł. Trzeba było tych roboli odesłać jako zatomizowane jednostki do strzeżenia trawników, piesków, czyszczenia basenów, na kasy do hipermarketów, na kierowców z obwoźną sprzedażą. Tacy nigdy nie zawiążą międzyzakładowego komitetu strajkowego. Będzie cisza i spokój do końca świata i jeden dzień dłużej. Mysz nie mogła się w tym systemie przecisnąć. Wszystko było tak poukładane, że zmiana tego status quo byłaby tak nieprawdopodobna jak przejechanie zakonnicy w ciąży na pasach dla pieszych przez pijanego kierowcę bez prawa jazdy.

Ale stało się to nieprawdopodobne. I jak teraz zrobić rewolucję, gdy nie ma już proletariatu, do którego samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce posłałby wnuczęta Aurory? Jak dokonać przewrotu nie mając nikogo dobrodusznego, kim można by się posłużyć? I co teraz, trzeba byłoby znowu chodzić co niedzielę do kościoła i śpiewać racz nam wrócić Panie i się uwieszać na ramiona klechów jak kiedyś? Niedoczekanie, ohyda, nigdy więcej. Przecież ci wydutkani pokażą temu samogonnemu jeden wyprostowany palec. Bo przecież proletariat to z definicji „mający wiele dzieci”. I ten proletariat chwali sobie ten „plus” przy okrągłym pół tysiącu.

Jak więc zrobić rewolucję z nowym proletariatem, czyli „wielodzietną rodziną” gejowsko-lesbijsko-transwestycką-biseksualną?. Nie ma szans. Oni są syci. Nie zrobisz go też z podstarzałych esbeków będących w stanie depresji. Dawne czasy minęły, teraz nawet gołąbka własnymi rękami nie uduszą. Urzędnicy? A daj pan spokój. Nie rozśmieszaj mnie pan.

Czy wobec tego jest jakaś możliwość wykreowania proletariatu? Oczywiście. Już się nawet pojawiła zapowiedź, że na Sejm ruszą tysięczne, utaplane w błocie patrole pokojowe. A jak myślicie, lipcowy pucz to jakimi siłami był zrobiony? A czy myślicie, że przywódcy niemieckiej republiki demokratycznej w Polsce to pojechali na łódstok, aby się tam lansować, na wypoczynek po trudach walki? Nie, oni pojechali tam w hołdzie wiernopoddańczym ojcowi Wergiliuszowi, który ma tych dzieci sporo, więc jest szansą na bycie Wielkim Proletariuszem.

Ci biedacy - sorry, przywódcy - stali tam w upale i słocie przy drodze jak atrakcja turystyczna, jak białe misie do zrobienia sobie fotografii z wakacji. W sumie to tak mogłoby pozostać. Sie ma.

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo