Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
225
BLOG

Ciasteczkowe potwory

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Zawsze się zastanawiałem, skąd dinozaurolodzy wiedzą gdzie kopać, aby odkopać szkielet dinozaura? Jedziesz na taka pustynię Gobi - ma to obszar większy niż Bałtyk – i weź tu teraz gdzieś w tym morzu piasku wbij łopatę i szukaj tego dinozaura. Przecież to można siąść i płakać.

Kiedyś wrażenie na mnie zrobił geodeta wymierzający granice mojej działki. Przyjechał z aparaturą napędzaną laserami, ale okazało się, że przy budowie drogi we wsi przesunięto słupki pomiarowe (karalne!) i nic z aparatury. Ale pogłówkował, popatrzył w mapy, coś tam pomierzył, powiedział pomocnikowi, aby wziął łatę i udał się na ugór nad rzeką, zarośnięty po pas chwastami. Wydał trochę poleceń: „w prawo”, „w lewo”, „do przodu” i po dłuższej chwili zostawił całą tą aparaturę, wziął szpadel i udał się do pomocnika, wziął od niego łatę, wręczył szpadel z poleceniem: „kop tutaj”. Jakieś było moje zdumienie, gdy po dwóch sztychach szpadla dało się słyszeć dźwięk uderzenia w kamień pomiarowy. Z szacunkiem wszyscy spojrzeli na geodetę. No, ale tu nie ma magii, to geometria i mapy. Dla fachowca żadna trudność.

No i tu rodzi się oczekiwanie pytanie. Skąd reporterzy TVN wiedzieli, do jakiego lasu, w jaki dzień i o jakiej godzinie jechać, aby zobaczyć tam hitlerowców urywających się w polskich lasach? Rzecz niezwykle trudna, porównywalna do poszukiwania dinozaura na pustyni Gobi. Bo nie dość, że trzeba trawić w las, dzień, godzinę  i czas ich pobytu, to jeszcze trzeba wiedzieć, na jakiej polanie się umówili. Każdy to lubi zbierać grzyby w lesie, zna to ze swego doświadczenia, że nigdy, przez tyle lat nie udało mu się ich spotkać. A patrz pan, a oni trafili za pierwszym razem, jak Bolek powtarzalnie w Totolotka. No po prostu miszcze.

Z każdego podobnego wydarzenia organizowanego przez delegaturę niemieckiej republiki demokratycznej, które wywołuje irytację Polaków staram się wyciągać pozytywne wnioski. Snując refleksję nad tymi wafelkowymi hitlerowcami, starałem się dotrzeć do sedna tych wydarzeń. Znaleźć ich wspólny mianownik, coś, co jest podobne w nim wszystkich, ale nie tylko w wydarzenia, ale w ludziach, którzy je wzbudzają i w ich wypowiedziach. I gdy tak snułem tę refleksję, pewnym momencie uświadomiłem sobie, że jest taki wspólny mianownik od początku Dobrej Zmiany. Tym mianownikiem jest Wielka Depresja.

Deprecha wielka jak nizina niemiecka. Przecież było tak blisko. Przecież już byli w ogródku, już witali się z gąską. Przecież gdyby wygrali te ostatnie wybory to zabetonowali by niemieckim betonem Polskę na wiele, wiele lat. Deprecha z punktu widzenia zleceniodawców, dołująca świadomość, że postawiło się tyle na półgłówków, którzy spaprali wszystko i nadal tkwią w tej bezmiernej depresji i nadal brną w coraz głębszą głupotę. Deprecha z punktu widzenia zleceniobiorców, którzy na ogromną – inteligentną - aktywność w Internecie odpowiadają humorem na poziomie pruskich koszar. A przecież to wszystko widzi młodzież i robi sobie z tego bekę. Nie dziwmy się, że popadają w coraz większa depresję. W takim stanie nie można być kreatywnym, nie można stawiać czoła kreatywnej masie.

Wafelkowy tort nie jest przeznaczony dla nas a nawet nie dla „zagranicy”. I początkowo irytowała mnie reakcja władz, które rzuciły się na niego z furią. Był nawet taki moment, że pomyślałem sobie, że ta polityka wstydu przez lata przylgnęła do nas tak, że sami zaczynamy w niej żyć i ją wspierać. Zacząłem nas widzieć z punktu widzenia Hindusa, który pewnie jeszcze przez dziesiątki lat po uzyskaniu niepodległości przez Indie, w kontakcie bezpośrednim z białymi kolonizatorami stawał się taki malutki, taki tyci, tyci.

Ale to był moment. Bo uświadomiłem sobie, o co idzie gra. Gra idzie o Perłę w Koronie Europy. Gra idzie o Polskę. Mamy do załatwienia rachunki krzywd. Nie uda nam się tego rachunku wyrównać bez Żydów. Ta wafelkowa akcja jest skierowana do Żydów, do tych, którzy życzliwie patrzą na nasz kraj, ma ich zniechęcić i wywołać nienawiść. Mamy teraz bardzo dobrą koniunkcję gwiazd. W Polsce, w Stanach i w Izraelu rządzi PIS. Takie coś nie zdarza się często. Akcja wymyślona przez panią Krysię, która w akcie desperacji, w głębokiej politycznej depresji upiekła krótkoszyim naziolom tort z wafelkami zdarzyła się bowiem przed ważnymi dwoma wydarzeniami. W Davos Prezydent i Premier spotykali się z Ważnymi z Tego Swiata. A dziś jest rocznica wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.

Tu nie ma żadnego przypadku. 

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo