Maciej Eckardt Maciej Eckardt
583
BLOG

Wysocki zaśpiewany na nowo

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Kultura Obserwuj notkę 3

– Alkohol nie zabił Wysockiego, zabiła go w 1980 roku olimpiada. Moskwę wyczyszczono wtedy z dilerów, a problemem Wysockiego nie był alkohol, tylko morfina. To nie sprawa alkoholu… Zresztą, czy w Rosji kiedyś zabrakło wódy? Wołodia odkrył najlepszy sposób na kaca – opiaty. Gdyby dostał to, czego wtedy potrzebował, żyłby do dziś – stwierdził w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Maciej Mleńczuk, a propos pracy nad płytą z piosenkami Wysockiego.

Pod względem zamiłowania do używek i alkoholu Maleńczuk niewiele odbiega od Wysockiego. Nie czyni zresztą z tego tajemnicy, bo też i nikt by nie uwierzył, patrząc na Maleńczuka, że to chodząca abstynencja. Obaj interesujący i skandalizujący. Chropowaci w ocenie świata, nie stroniący od niewybrednych komentarzy, trudni do przewidzenia, zwłaszcza po używkach. Jednym słowem oryginały. I właśnie jeden z tych oryginałów, zafascynowany drugim – bardziej jako tekściarzem niż muzykiem – wydał chyba najciekawszą, a kto wie, czy nie najlepszą płytę w swoim dorobku.

„Wysocki Maleńczuka”, to najbardziej urocza płyta, jakiej ostatnio słuchałem. Oryginalne aranżacje w nowych tłumaczeniach Maleńczuka, dały nadspodziewanie interesujący efekt. Wysocki brzmi ożywczo, zarówno w klimacie rock & rolla, punka, bluegrassu czy dansingu. Kto nie wierzy, niech sięgnie po płytę. „Wchodzi” od pierwszych brzmień. „Czerwone zielone”, „Straszny dom”, „Bokser”, „Gips”, „Moskwa Odessa”, „Manekiny” – prima sort. Maleńczuk swobodny i rześki, czujący klimat, wprost gryzący temat. Teksty malownicze, muza zacna, całość dopieszczona. To naprawdę świetna płyta, ale nie dla ortodoksyjnych fanów Wysockiego.

„Wysocki Maleńczuka”, Maciej Maleńczuk z Zespołem Psychodancing, Warner Music Polska 2011

www.eckardt.pl
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura