- To był bardzo zły dzień dla prawicy – stwierdził Zbigniew Ziobro chwilę po tym, jak egzekutywa Prawa i Sprawiedliwości wystawiła go wraz z kumotrami za drzwi w związku z nieuzgodnionym i samowolnym dokazywaniem w mediach na temat wewnętrznych spraw matki partii.
Otóż pozwolę sobie nie zgodzić się z byłym ministrem sprawiedliwości. Dzień, w którym rada mędrców PiS-u powiedziała swojemu niedawnemu idolowi „paszoł won”, był dla prawicy dniem jak najbardziej radosnym, świadczącym namacalnie o rozpoczęciu procesu usychania jemioły politycznej, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego.
Ziobro poza PiS-em, z własną formacją, będącą de facto lustrzanym odbiciem PiS-u, wykłócającą się o prawo do ortodoksji na odcinku smoleńsko-insurekcyjnym, wyrywającą sobie powinowactwo z IV RP oraz kopiącą się po kostkach przed bramą Radia Maryja, to prezent dla środowisk prawicy niezanurzonych w smoleńskich oparach a twardo trzymających się ziemi i stroniących od dziedzictwa prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Pytanie tylko, czy taki prezent będą potrafiły wykorzystać?
Kompromitacja, bo inaczej tego nazwać nie można, pisowszczyzny jest w sumie dramatem dla jej elektoratu. Elektoratu, który delikatnie rzecz ujmując, nie bardzo wie, co o tym wszystkim sądzić, a co bardzo trafnie podsumował spotkany na ulicy mój znajomy pisior – o, taki ch…, jeśli kiedykolwiek na nich zagłosuję! Wykonał przy tym znany wszystkim gest Kozakiewicza, po czym wymachując rękami potruchtał dalej. Przyznam, że bardzo mi się ten uliczny performance spodobał.
Oczywiście złożyłem mu w związku z tak traumatycznymi okolicznościami, radosne przyznam szczerze, kondolencje. W zasadzie można by je złożyć całemu elektoratowi pisowszczyzny, który został wyjątkowo perfidnie zrobiony w bambuko na oczach całej Polski. Nie przez PO czy Palikota, ale przez swoich. Upokorzeni, wykorzystani i okłamani ludzie. Pozbawieni złudzeń na jedność. Brutalnie sprowadzeni na ziemię, do polskiego, a w zasadzie pisowskiego piekła. Może już czas zacząć śpiewać…
To już jest koniec nie ma już nic,
jesteśmy wolni możemy iść,
to już jest koniec możemy iść,
jesteśmy wolni bo nie ma już nic (…)
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka