Kiedy w ciągu dekady z miasta ubywa prawie 20 tysięcy mieszkańców, to jest to wiadomość mało fajna. Z wielu względów. Każdy normalny włodarz takiego miasta zastanowiłby się, dlaczego tak jest? W mieście tym włodarz tak nachylanych pytań sobie nie stawia. Włodarz się cieszy, że zaoszczędza właśnie 1 mln złotych na becikowym, które obcięła Rada Miasta. Dla jasności – budżet tego miasta, to ponad miliard złotych rocznie.
Wymierające miasto zakomunikowało właśnie wszystkim chcącym posiadać dzieci, że dzielą się one na właściwe i niewłaściwe. Niewłaściwe – bo o nie mi tutaj chodzi – to takie, których rodzice nieopatrznie postanowili zapieprzać na dwóch etatach, brać dorywczą pracę do domu, prowadzić własny biznes, czyli ogólnie rzecz biorąc – zarabiać pieniążki. Pieniążki, które to miasto bardzo lubi, bo czerpie z nich ewidentną korzyść. Jaką? Są wydawane właśnie w tym mieście.
Z tych ciężko zarobionych pieniążków rodzice płacą podatki i opłaty lokalne, dzielą się z miastem PIT-em i CIT-em, robią zakupy w miejscowych sklepach, korzystają z lokalnych firm usługowych, szczodrze płacą za ciepłą i zimną wodę dostarczaną do mieszkań z miejskich wodociągów, supłają pieniądze za komunalne ciepło w ich domach, płacą za wywóz śmieci, jednym słowem są największym klientem miasta, które właśnie dało im do zrozumienia, że ich forsa jest ok., natomiast dzieci już niekoniecznie.
Od zabranego becikowego zaradnym mieszkańcom tego miasta nie ubędzie. Poradzą sobie. Nie o to jednak w tym wszystkim chodzi. Być może jestem naiwny, ale wydawało mi się, że becikowe to przede wszystkim prezent dla dzieci, będących powodem dumy i satysfakcji Miasta, które w ten sposób wita swoich nowych mieszkańców, przyszłych – warto o tym wspomnieć – podatników. Becikowe to nie socjal, to gest. Gest wprawdzie kosztujący, ale bardzo opłacalny, mający konkretną stopę zwrotu, jeśli rzecz mierzyć konkretnie.
23 listopada 2011 roku władze Bydgoszczy ukarały zaradnych bydgoszczan, obłudnie argumentując, że budżetu miasta nie stać na becikowe dla „najbogatszych”. Ci „najbogatsi”, bezczelnie targani po kieszeni przez własne państwo, dostali właśnie pouczającą lekcję życia od swojego miasta – miasta wymierającego, pauperyzującego się na każdym kroku, bez pomysłu na siebie, z władzami nie mającymi sensownej wizji jego rozwoju. Dają temu miastu kapitał, swoistą polisę na przyszłość – dzieci.
Miasto Bydgoszcz postanowiło z tego daru nie skorzystać.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka