Maciej Eckardt Maciej Eckardt
118
BLOG

Rodziny razem!

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 5

Od dawna zastanawiam się, jak uchronić moje brzdące, aby nie wpadły w łapy ubezpieczeniowego Mordoru. Nie uśmiecha mi się, żeby za ileś lat moje pociechy były drenowane przez bandycki ZUS w imię obłudno-cynicznej filozofii solidarności pokoleń. Nie mam najmniejszego zamiaru, żeby moje dzieciaki były solidarne z hedonistycznymi singlami, którzy nie ponosząc żadnych ciężarów, a używając życia w nadmiarze i rezygnując z posiadania dzieci, później, zblazowani na starość, wyciągali łapy po forsę moich dzieci, wychowanych w trudzie i znoju socjalistycznego państwa zwanego Rzeczpospolitą Polską. Państwa na wskroś antyrodzinnego.

Kurcze, jak to zrobić, żeby „wielodzietni” sami mieli swój system emerytalny niezależny od tego, jaki serwuje im to chore i niewydolne państwa? Co zrobić, żeby „wielodzietni” poczuli swoją siłę, z której teraz, przytłoczeni prozą i ciężarami życia nie dostrzegają? A jest to siła, tak czuję, zdolna dokonać w tym państwie resetu i postawienia wielu spraw z powrotem na nogach. Myślę nad tym od dłuższego czasu, bo w moim kręgu znajomych rodzin z kilkorgiem dzieci jest mnóstwo. Słusznie narzekają, ciężko walczą o przyzwoity standard swoich rodzin, a to sprawia, że nie mają czasu na nic więcej. A szkoda. Bo w tę lukę wchodzą zawodowi polityczni komiwojażerzy.

Gdyby się skrzyknąć – rodzina z rodziną, kolejna rodzina z kolejną rodziną, na zasadzie sieci rodzin, to myślę, że już na starcie potencjał tego byłby obiecujący. Siłą takiego pomysłu byłaby rodzina jako samodzielny podmiot, świadomie upominający się o swoje prawa, bez politycznych afiliacji, religijnych inklinacji, a tym bardziej klerykalnych skrzywień. Każda rodzina, to przecież kilka, o ile nie kilkanaście głosów – mama, tata, wujek, babcia, dziadek. Który z członków rodziny, nawet tej dalszej, odmówiłby swojego głosu sensownemu projektowi, który szedłby obok partyjnego szamba, formułując oczywiste postulaty, których osnową byłyby dzieci, rodzice, dziadkowie.

Wymieramy jako naród, broczymy kolejnymi falami emigracji zarobkowej, państwowy system ubezpieczeń okazuje się wydmuszką, podatki rosną, tak samo ceny paliw energii, żywności i usług. Skala ukrytych kosztów życia, po ich głębszej analizie, wprost przeraża. Uderza to przede wszystkim w rodziny, te mikroskopijne autonomiczne społeczności, w których dokonuje się cud narodzin i wychowania dzieci. To tam kształtują się przyszli obywatele RP, to tam są chronieni (przynajmniej powinni być) przed toksycznością współczesnego świata. Jednak w wyniku beztroski, a może i celowego działania, system immunologiczny polskich rodzin zaczyna zawodzić.

Może warto sięgnąć po sprawdzoną szczepionkę obywatelską – samoorganizację. Kto się pisze?

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka