Jako osoba cechująca się permanentną asertywnością w stosunku do państwowego tworu nadużywającego nazwy Rzeczpospolita Polska, z satysfakcją przyjmuję każdą wieść, że twór ten się sypie. Dlatego wiele radości sprawił mi dokumentalista-amator Władysław Serafin z kółek rolniczych, dzięki któremu światło dzienne ujrzały głośnie dziś taśmy. Ponoć, jak sugeruje „Newsweek”, są też i inne taśmy, które mają znacznie większą siłę rażenia. Ale póki co, nikt ich nie widział, ani nie słyszał.
W dzisiejszej „Rzepie” Wojciech Wybranowski przypomina sprawę firmy Bestcom, którą w majestacie prawa zniszczył prokurator Robert Mielczarek, twierdząc, że jej właściciele działali w zorganizowanej grupie przestępczej, co okazało się kompletną fantasmagorią pana prokuratora, choć może niekoniecznie, bo jak ustaliła „Rz” – kilka godzin po przeszukaniach w siedzibie Bestcomu jedna z konkurencyjnych firm dysponowała już jego bazą klientów, rozsyłając do nich informacje o problemach konkurenta.
Ta sama „Rz” informuje o projekcie zmiany ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, w którym ministerstwo proponuje wykreślenie jednego z przepisów, który dotyczy wolontariatu w placówkach leczniczych, co sprawi, że wolontariusze będą mogli być tylko w tych szpitalach, które działają na zasadach niekomercyjnych (ile takich zostnie?). Wolontariusze znikną zatem z oddziałów onkologicznych i hematologicznych. – Wszyscy zostali specjalnie przeszkoleni do pracy z ludźmi ciężko chorymi, umierającymi i ich rodzinami. Gdyby nagle nie mogli tego robić, byłby to prawdziwy dramat – mówi jeden z nich.
Z kolei „Interia.pl” donosi, że fiskus żąda podatku od pracowników, którym pracodawca opłacił wyjazdy i imprezy integracyjne, basen czy zajęcia na sali gimnastycznej. Nieważne, że część z nich została w domu, nie umie pływać lub ma złamaną rękę. Tenże fiskus, informuje daje Interia, wymachując ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych, informuje, że wszyscy pracownicy, którzy mogli (sic!) skorzystać z dodatkowych świadczeń, otrzymali przychód i teraz trzeba zapłacić PIT. Ot, zeżarłeś ciastka w pracy, popiłeś kawą – bulisz. No, chyba, że żarłeś i piłeś na swój koszt.
To tylko urobek z kilku godzin jednego dnia, z którego widać, ze krok za krokiem, państwowy twór odbiera każdemu z nas wolność. Wciska się tam, gdzie go absolutnie być nie powinno. Dlatego się cieszę, kiedy widzę, jak ten gad zaczyna rzęzić i uginać pod własnym ciężarem. Niech sczeźnie jak najszybciej, padnie i zesztywnieje. Bo najważniejsza dzisiaj, przynajmniej dla mnie, jest WOLNOŚĆ i nie chce mi się nawet pisać, dlaczego.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka