Rozpoczynająca się dzisiaj wizyta patriarchy Moskwy i Wszechrusi Cyryla I to przede wszystkim sukces Kościoła katolickiego. Jest wyrazem zacieśnienia współpracy kościołów, które zamierzają konsekwentnie bronić dziedzictwa chrześcijańskiego oraz być symbolem niezgody na permisywizm moralny rozlany po Europie, który w tęczowym pochodzie, przy aprobacie zdegenerowanego w większości świata polityki i sekundującym mu mediom, rozmontowuje normalność.
Charakter tej wizyty jest wyjątkowy. Wreszcie mamy do czynienia z realnym sojuszem największych kościołów chrześcijańskich zatroskanych kondycją współczesnego świata, które dostrzegły, że ponad dzielącymi je różnicami doktrynalnymi oraz bagażem nienajlepszych wspólnych doświadczeń historycznych, pojawiła się przestrzeń do współdziałania w kluczowych dla nich obszarach. Dlatego jest to wyjątkowa wizyta. Ba, jeśli okaże się, że stanie się ona początkiem autentycznego zbliżenia Kościoła katolickiego i prawosławnego, będzie wizytą historyczną.
Przy jej okazji z niesmakiem czytam różnego rodzaju filipiki publicystów i polityków z prawa i lewa, którzy osadzają wizytę Cyryla I w kontekście bieżączki politycznej, od katastrofy smoleńskiej poczynając na perypetiach idiotek z feministycznego Pussy Riot kończąc. Wikłanie w te wydarzenia przyjazdu patriarchy Moskwy i Wszechrusi jest kompletnym niezrozumieniem, chyba że chodzi wywołanie „zadymy”, bo mogę sobie, niestety, wyobrazić, że wizyta ta i jej pokłosie może nie być na rękę różnym prawicowym oszołomom jak i tęczowemu wszetecznictwu.
Będę z uwagą słuchał tego, co powie Cyryl I. Być może powie, że kto jak nie chrześcijanie powinni razem przeciwstawić się antycywilizacji, która wywraca dzisiaj wszystko do góry nogami, która pod pozorem wolności tłamsi ją na każdym kroku, zwłaszcza w zniewolonych głowach milionów ludzi, którzy nie potrafią podjąć najprostszego wysiłku intelektualnego, którego finałem byłby głośno wyartykułowany sprzeciw wobec narzucanej rzeczywistości, która z Dekalogiem już dawno przestała mieć cokolwiek wspólnego. Na taki głos wschodniego Kościoła bardzo liczę.
Kto wie, czy po tej wizycie, od bardzo długiego czasu, Europa wreszcie nie nabierze powietrza dwoma płucami. Trzymam za to kciuki.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka