Maciej Eckardt Maciej Eckardt
631
BLOG

Pożytki z Saakaszwilego

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Jeśli, jak mawia przysłowie, nieszczęścia chodzą parami, to Polska jest tego najlepszym przykładem. Nieszczęścia, jak uczy historia, dzielą się na niezawinione i sprowokowane. W naszym przypadku, co oczywiste i zrozumiałe, dotyczy to okoliczności drugiej. A wszystko za sprawą Michała Saakaszwilego, byłego prezydenta Gruzji, który nie dość, że jest nieszczęściem samym w sobie, to na dodatek gdzie się nie pojawi, tam także nieszczęścia zaczynają chodzić parami. Właśnie pojawił się u nas. Nie ma jednak tego złego, mawia przysłowie, co by na dobre nie wyszło.

Kiedy przed dwoma miesiącami pisałem w Tygodniku, że Saakaszwili to symbol upadku, staczającego się w odmęty absurdu, nie przypuszczałem, że tak rychło da o sobie znać. Zapakowany przez Ukraińców do samolotu i odesłany do Polski, z której wjechał na Ukrainę, od razu rozpoczął show. Na konferencji prasowej wygarnął – zresztą zgodnie z prawdą – że Ukraina, to państwo przeżarte korupcją pod pełną kontrolą oligarchów z prezydentem Poroszenką na czele, którym on swoją bezkompromisowością nadepnął na odcisk, co sprowadziło na niego nieszczęścia, których właśnie doświadcza. Zrobiło się kłopotliwie, ale z różnych względów także arcyciekawie.

Do oczu bowiem skoczyli sobie wściekle proamerykańscy politycy, odgrywający ustalone role na antyrosyjskim froncie, wzniecanym konsekwentnie przez Amerykanów u rosyjskich granic, nie swoimi rękami rzecz jasna. To oczywiście sytuacja wymarzona dla Putina, który nie musi do dechy dociskać pedał czarnego PR, gdyż jego najwięksi przeciwnicy robią to w stosunku do siebie zdecydowanie skuteczniej, szczerzej i zajadlej, niż największa nawet farma trolli za ciężki ruble. To to niewątpliwie kłopot dla Amerykanów, choć nie na tyle duży, by w odpowiednim momencie nie powiedzieć Saakaszwilemu – Sorry Michaił, ale psujesz nam interes, zdejmujemy Ciebie.

Z punktu widzenia polskich interesów, ale tych nie skażonych optyką Jerzego Giedroycia, sytuacja jaka się wytworzyła jest wprost wymarzona. Saakaszwili punktuje i obnaża mało ciekawe oblicze władz państwa prowadzącego w stosunku do Polski politykę jawnie prowokacyjną – choć gwoli ścisłości warto pamiętać, że Saakaszwili szedł na Ukrainie ramię w ramię z banderowcami – i robić to będzie, jak zapowiedział, także w instytucjach europejskich i międzynarodowych. To doskonała wiadomość.

W tej sytuacji aż prosi się, by podrzucić Saakaszwilemu kilka dobrze skrojonych tez, tak by zaczął opowiadać, zgodnie z prawdą zresztą, o odpowiedzialności Ukraińców za masowe mordy dokonywane na Żydach podczas drugiej wojny światowej. Zagranie tym argumentem wobec Poroszenki, umiędzynarodowienie tego okrutnego faktu w sytuacji presji w jakiej znalazła się Polska w potyczce z Izraelem, byłoby nielichym osiągnięciem polskich służb na mocno zawężonym boisku, na którym od dawna pełnimy rolę chłopca do bicia. Byłaby to taka gra dyplomatyczna, której Polsce bardzo brakuje.

No cóż, pomarzyć można.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka