Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski
83
BLOG

Dokąd tym razem ześlą o. Rydzyka?

Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski Polityka Obserwuj notkę 9

Dokąd wyślą tym razem o. Tadeusza Rydzyka?

 

W kolejnej „bitwie o Radio Maryja”, jak zwykło się określać wybuchające raz po raz wrzawy z udziałem mediów, angażujące wypowiedzi mniej lub bardziej wiarygodnych autorytetów – na razie zawieszenie broni. Żołnierze lewackich armii, zaprowadzające na terenach niegdyś chrześcijańskich nowy światowy ład na razie zajęci są innymi zadaniami. drzemią w okopach, piszą frontowe listy, opatrują rany i dumają. Dumają o tym, co napiszą. Bo dziennikarze już od dawna zapowiadają, że jednym z głównych przedmiotów obrad najbliższej Konferencji Episkopatu Polski będzie „problem Radia Maryja” I dlatego już dziś dumają co napiszą. A napiszą jak zwykle o swej pewnej wiedzy: że biskupi „rozwiążą problem Radia Maryja”, że „zajmą wyraźne stanowisko”. Być może dowiemy się, że w przyszłym tygodniu na specjalnie zwołanej konferencji prasowej wystąpi sam generał Zgromadzenia Chrystusa Odkupiciela, przewielebny o. Joseph Thobin. I zapewne ogłosi owym podoficerom i szeregowcom armii Nowego Światowego Ładu, co też postanowił zrobić ze swym niegodnym współbratem. I wszyscy będą słuchać z zaciekawieniem: usunie go ze Zgromadzenia? Wyśle na misje? Dokąd? Do Rwandy czy Burkina Fasso?

Zacietrzewienie tych piszących szeregowców, którzy nawet nie zdają sobie sprawy, że realizują plan dowództwa, jest dla mnie zrozumiałe. Dobrano ich , wyszkolono do ślepego posłuszeństwa, pozbawiono zdolności do refleksji i krytycyzmu. Dlatego dla nich każdy, kto nie nadweręża strun głosowych w powszechnym chórze, tylko śpiewa własną pieśń, będzie: faszystą, wsteczniakiem, nacjonalistą, chamem. Rzecz jasna także – antysemitą, to już obowiązkowo.

Zarzuty te stawiane są Radiu Maryja. Do nich jeszcze dołączany jest zarzut o propagowanie „pobożności przedsoborowej”, a czasem nawet sprzeciw wobec nauczania Jana Pawła II, albo kontestowanie  Benedykta XVI lub „pogrywanie” Jego Osobą. Te ostatnie zarzuty dostarczane są często, niestety, przez biskupów Kościoła katolickiego. Nie wszystkich oczywiście, tych paru tylko, których złość aż rozpiera i dają jej upust przed byle dziennikarzyną, który podbiega z „sitkiem” i pyta „co Episkopat zamierza?” Pytanie jest z tezą, a jeden z drugim hierarcha posłusznie tę tezę realizuje, odpowiadając, jak chce dziennikarzyna.

Oskarżanie Radia Maryja o kontestowanie nauki Kościoła łatwo obalić, gdy spojrzy się do programu tegoż Radia.

Radio Maryja, chyba jako jedyne w Polsce na taką skalę, na pewno w każdym razie większą od tych rozgłośni diecezjalnych, które się jeszcze ostały, przedstawia nauczanie Jana Pawła II, zapoznając słuchaczy z Jego encyklikami, adhortacjami, listami apostolskimi etc. Wiem, że w Radio Maryja prezentowany jest co sobotę cykl katechez pt. „Z Kościołem w III Tysiąclecie”, którego autorami są Księża Biskupi z poszczególnych diecezji, ordynariusze i sufragani. Wreszcie, w Radio Maryja znajdują dla siebie miejsce uczestnicy rozmaitych ruchów religijnych, również tych rozśpiewanych i roześmianych, czasem nawet roztańczonych, które z całą pewnością stoją na antypodach agresji i ksenofobii, które to cechy bywają Radiu imputowane. I w Radiu Maryja organizowana jest pomoc dla tych, którzy mają jakieś potrzeby bytowe (audycja „Mogę, chcę pomóc”), a w wielu wspólnotach sympatyków Radia organizują się ci, którzy taką pomoc niosą na wiele różnych sposobów.
Św. Tomasz z Akwinu zalecał kierowanie się zasadą: „magna afirma, pauca negat” – jak najwięcej popieraj, jak najmniej neguj. Na pewno Radio Maryja, będąc dziełem tworzonym przez ludzi ma swe braki. Na pewno jednak odznacza się zdrową żarliwością apostolską, troską o obecność doktryny katolickiej w świadomości swych słuchaczy. Czyni to poprzez wspomniane wyżej audycje, codzienną refleksję nad Pismem św., codzienne rozważanie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Dlatego stawianie Radiu zarzutu o propagowanie katolicyzmu agresywnego i ksenofobicznego jest chybione.

Przez zaangażowanych na rzecz ewangelizacji Radio Maryja powinno być traktowane z wdzięcznością i pietyzmem. Żyjemy bowiem w świecie rozmytych pojęć i postaw, w czasie zagrożenia naszej wiary i obyczaju nie tyle przez otwarty atak przeciwnika, co jego zawoalowaną formę, która polega na zacieraniu różnicy między prawdą a fałszem, dobrem i złem, na wprowadzaniu chaosu. Mówił Jan Paweł II: „Trzeba być realistą i uznać z głębokim i bolesnym odczuciem, że duża część dzisiejszych chrześcijan czuje się zagubiona, zmieszana, zakłopotana, a nawet rozczarowana: idee sprzeciwiające się objawionej i niezmiennej Prawdzie, rozprzestrzeniają się szeroko i daleko; otwarte herezje w dziedzinie dogmatów i moralności zostały rozpowszechnione wywołując zwątpienie, zamęt i bunt; nawet liturgia została zmieniona. Zanurzeni w intelektualnym i moralnym relatywizmie a przez to permisywizmie, chrześcijanie są kuszeni przez ateizm, agnostycyzm, moralnie nieokreślony iluminizm, chrześcijaństwo socjologiczne, bez zdefiniowanych dogmatów i obiektywnej moralności” (L’Osservatore Romano”, 7 II 1981)
Radio Maryja w tym świecie rozmycia mówi głosem wyraźnym. Dlaczego u tak wielu wywołuje tak gwałtowny, czasem wręcz irracjonalny sprzeciw? Jest w Ewangelii opis, jak Józef i Maryja przynieśli Jezusa Chrystusa do świątyni po Narodzinach, starzec Symeon wypowiedział znane proroctwo: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i powstanie wielu w Izraelu”. Z pewnością nie będzie nadużyciem jeśli słowa odnoszące się w tym proroctwie do Chrystusa odniesiemy do Jego Mistycznego Ciała – Kościoła. Kościół i ci wszyscy, którzy są członkami Mistycznego Ciała wywołują sprzeciw, ponieważ głoszą Ewangelię bez kompromisów, bez dialogu ze światem, który to dialog często a niepostrzeżenie przeradza się w paktowanie z mroczną stroną świata.
            Że sprzeciw ten okazują liberalne media i ośrodki, które trudnią się kultem bylejakości moralnej – temu nijak dziwić się nie można. Ale że włączają się w to niektórzy duchowni i katoliccy świeccy, którzy wespół z ambasadami obcych (może dla nich nieobcych) państw domagają się zamknięcia założycielowi Radia Maryja ust, usunięcia go – to budzi niepokój oraz dziwienie.

Niepokój rośnie, a zdziwienie nieco gaśnie gdy sięgniemy do dzieł Dietricha von Hildebranda. Wybitny ów myśliciel katolicki XX wieku, człowiek wielkiej skromności, o niespotykanej zarazem „dziejowej intuicji”(jako jeden z pierwszych niemieckich intelektualistów rozpoznał prawdziwą naturę nazizmu), który w latach tuż po Soborze Watykańskim II widział zagrożenia pojawiające się wewnątrz Kościoła, a którego Ojciec św. Pius XII nazywał XX-wiecznym Doktorem Kościoła, tak pisał: „Patrząc bez uprzedzeń na współczesne spustoszenie winnicy Pana {Kościoła- AR] nie można przeoczyć faktu, iż w Kościele powstała piąta kolumna (…). Jest to grupa dążących świadomie do celu niszczycieli Kościoła (…). Fakt, iż kapłani, teologowie i biskupi, którzy utracili wiarę, nie występują z Kościoła, lecz pozostają w nim nadal – ba, pozują na jego wybawców w nowoczesnym świecie – jest symptomem skłaniającym do myślenia.” Dietrich von Hildebrand, ”Spustoszona winnica”, s. 6

Nie chcę imputować hierarchom i innym katolikom występującym przeciwko o. Rydzykowi i jego apostolskim dziełom przynależności do wspomnianej przez Hildebranda „piątej kolumny”. Przedziwny jest jednak ich sojusz z mediami i innymi ośrodkami, które ewidentnie szydzą, ż tego, co święte, wypaczają naukę Kościoła, niszczą w umysłach i duszach pragnienie dobra, lekceważą tradycję i wiarę. Sojusz we wrogości, całkiem już irracjonalnej, wobec osoby o. Tadeusza Rydzyka, doprawdy, budzi niepokój. Tym bardziej, że te same osoby milczą wobec propagandy homoseksualizmu, wypowiadają się pokrętnie i niejasno wobec podnoszącego głowy lobby aborcyjnemu, nigdy nie piętnują wszechobecnej pornografii. Tak, jakby zatracili ewangeliczny entuzjazm. Nie głoszenie Chrystusa tylko usunięcie Ojca Dyrektora zdaje się być ich głównym celem.

Czy zarzuty wobec Radia Maryja są słuszne?

Na pewno nie pielęgnuje Radio Maryja „przedsoborowego” Kościoła. Sam o. Tadeusz daleki jest od chęci pielęgnowania takich wizji. Bliższy jest mu, by wziąć na początek pod uwagę samą choćby liturgię, spontaniczny sposób oddawania czci Panu Bogu, obecny w licznych tzw. nowych ruchach, niż uporządkowanie i majestat liturgii rzymskiej. Podobnie gdy chodzi o doktrynę – rzadko, a jeśli już to okazjonalnie - można tam usłyszeć systematyczny wykład tradycyjnej nauki Kościoła (poza nauczaniem dot. ochrony życia czy etyki seksualnej), za to stałym punktem odniesienia są dokumenty soboru watykańskiego II, Jana Pawła II i, o czym już wspomniałem, Katechizm Kościoła Katolickiego.

Podobnie z antysemityzmem czy budzeniem nienawiści: Konia z rzędem temu, kto przytoczy choć jedną wypowiedź o. Tadeusza, która nawoływałaby do nienawiści wobec kogokolwiek. Słucham tego Radia, przez wiele lat miałem okazję współpracować z ojcami w nim posługującymi – nigdy z nawoływaniem do nienawiści się nie zetknąłem.

Tylko, że dziś powiedzieć, że Izrael domaga się „odszkodowań”, a komuniści byli zbrodniarzami – to już, dla przyzwyczajonych do okrągłej, rozmytej mowy współczesnych areopagów – nienawiść. Nie jest to jednak nienawiść, a nazwanie rzeczy po imieniu.

Skąd obecność tylu księży na spotkaniach Radia Maryja, tylu zwykłych, cichych duszpasterzy, wykonuącyh na co dzień morderczą pracę w swych parafiach? Oni wiedzą, jak wielką w tej pracy pomocą duszpasterską jest Radio Maryja. Nie tylko dla ludzi starych, schorowanych, odrzuconych, także dla zwaśnionych małżeństw, ludzi, którzy przeżywają kłopoty z dziećmi, albo z samym sobą. I dla tych, którzy chcą czegoś więcej, którzy chcą żyć pełnią wiary.

Czy Radio Maryja może pełnić swą dobroczynną funkcję bez Ojca Tadeusza? Pewne epokowe wydarzenia, owoce czyjejś pracy, nazywa się od imienia ich twórców. I tak mamy system Ptolemeusza, teorię Newtona, arystotelizm, konfucjanizm. Oni, twórcy tych dzieł, wydarzeń, odkryć, odcisnęli na nich niezacieralne piętno. Tak samo jest z Radiem Maryja – gdyby nie nosiło ono Imienia Bożej Rodzicielki – trzeba by je nazwać imieniem jego twórcy.

Rozumiem, że wielu spośród księży, również biskupów, zazdrości o Rydzykowi rozmachu apostolskiej pracy. Niechże zajmą się zatem głoszeniem ewangelii i troską o nasze zbawienie; a o.Rydzyka, jego antysemityzm i przedpoborowy katolicyzm zostawią w spokoju. Ten spokój zbawieniu naszych dusz z pewnością nie zaszkodzi, a pomoże.

 

arob@hot.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka