Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski
42
BLOG

O potrzebie cenzury, czyli społeczeństwo ma prawo się bronić.

Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski Polityka Obserwuj notkę 8

Raz po raz wybuchają w mediach skandale związane z obrazoburczymi wystawami tzw. sztuki czy, jak niektórzy spośród artystów i teoretyków sztuki to określają – antysztuki. Szum medialny jest tym większy, im bardziej zuchwale została zbeszczeszczona świętość, im bezczelniej urąga się Bogu i Jego Miłości.

Nie mówię o obrazie uczuć religijnych. Jakiekolwiek uczucia nie powinny być kategorią prawną, bowiem są czymś subiektywny i zmiennym. U jednego zupa pomidorowa z ryżem wzbudza uczucie dzikiej rządy, a u drugiego odwrotnie, uczucie dzikiej odrazy. I jak tu rozstrzygnąć, który ma rację?  Bez wątpliwości, zupa pomidorowa jest czymś dobrym, a jednak tak róże, przeciwne budzi uczucia. A Madonna z wąsami? U jednych budzi śmiech, który płynie z uczucia przyjemności, u drugich budzi uczucie oburzenia. Jednego uczucia sa obrażone, drugiego zaś nie. Co począć ma sprawiedliwa Temida?

Jedynym rozwiązaniem jest odwołanie się do rzeczywistości. Po prostu niektóre działania uderzają w Boga, w świętość, które w żaden sposób nie są zależne od ludzkich uczuć. Można dążyć do świętości, codziennie rozmawiać z panem Bogiem, modlić się i być domownikiem Nieba żyjąc tu, na ziemi – i jednocześnie nie mieć żadnych, ale to naprawdę żadnych uczuć religijnych. Znamy takich świętych w dziejach Kościoła, pewnie i dziś żyją tacy. Odniesienie do Boga nie jest bowiem sentymentalną reakcją, tylko aktem całej osoby, często twardą walką, często lekkim poruszeniem ducha – ale nigdy uczuciowym rozmemłaniem. Dlatego domaganie się ukarania artysty, który uderzył swoim działaniem w Majestat Boga jest ze względu na czyjeś obrażone uczucia jest albo pychą albo głupotą. Rozumiem, że prawo stanowione w tym względzie (pewnie nie tylko w tym) też jest łupie i nie daje odpowiednich narzędzi, a czasem występki tych nieznanych pacykarzy, rzeźbiarzy czy innych performatorów, którzy słusznie liczą, że jak naplują na to, co święte – zdobęda poklask, są naprawdę oburzające. Jednakże nie oburzenie powinno być motorem działania, ale godzenie w Boski Majestat, albo w Jego świętych, albo w Jego Mistyczne Ciało – Kościół.

Ale nie o tym miała być rzecz, o tym innym razem, dziś o cenzurze. Tak! Zakazana jest pedofilia, zakazane są narkotyki, zakazane są zabójstwa i publiczne bluzganie – powinna też być zakazana antysztuka. Wiem, wiem, wolność wypowiedzi… Ale czyż nie ma ona swoich granic? Czyż granicą nie jest tu dobro człowieka? Jeżeli ktoś pobije sąsiada, w normalnym biegu rzeczy staje przed sądem za naruszenie integralności cielesnej. Analogicznie: każdy, kto wystawia szpetotę, narusza integralność duchową, a przynajmniej ma taki zamiar – powiniem być tym bardziej karany. Bo o ile przy pobiciu można zaleczyć ran, pozszywać, zagipsować, plaster nakleić i po sprawie – o tyle rzecz jest trudniejsza o ile mamy do czynienia z pobitym przez szpetotę ludzkim duchem.

Piękno nie jest kategorią subiektywną – nie jest zależne od ludzkich sądów, tylko od obiektywnego układu treści. Tak jak odróżnia się prawdę od fałszu i dobro od zła, tak też odróżnia się piękno od szpetoty.

Celem sztuki jest piękno – zawsze odniesione do osoby. Mówiliśmy, że sztuka uzupełnia braki w naturze. Wytworem sztuki użytkowej jest krzesło, proteza – uzupełniają braki w hisis człowieka. Celem sztuk pięknych jest piękno, a zatem piękno jest tym, co uzupełnia braki w naturze duchowej, osobowej człowieka. Właściwie bez sztuki człowiek obyć się nie może, bo ona go kształtuje, tak samo jak kształtują nas, rzeźbią nasz duchowy kształt nasze czyny – dobre lub złe – w zależności od tego, jakie czyny spełniamy, tacy się stajemy. Sprawa jest bardzo poważna. Sztuka, to, z czym obcujemy na co dzień, bardzo bezpośrednio na nas wpływa. Dzięki sztuce kształtują się nasze akty osobowe, to, dzięki czemu jesteśmy ludźmi – nasze poznanie,  miłość, wolność. Miłość jest miłością do czegoś, co jest doskonałe. Ludzka wolność dokonuje się, kiedy wybieramy dobro. Poznanie prawdy jest fundamentalne dla naszych ludzkich wyborów. Tu nie mam miejsca na eksperymenty. Owszem jest miejsce na wolność, ale pozytywnie rozumianą – jako wybór większego dobra, a nie, jak dziś to się pojmuje – dowolność. Wolność nie jest zagrożona przez przeszkody w działaniu, ale przez wybór nieproporcjonalnego do godności człowieka dobra. A współczesni koryfeusze antysztuki i wtórujący im bladzi z przepicia krytycy zawsze, gdy się ma poważne moralne zastrzeżenia do wytworów antysztuki podnoszą krzyk – że znowu skiny w moherowych beretach ograniczają wolność. Cóż za nieuctwo za tym krzykiem stoi!

Kiedy widzimy, że ktoś okłada drugą osobę kijem, czy znęca się nad dzieckiem, to widzimy, że dzieje się zło, wówczas musimy odpowiedzialnie zareagować. W przypadku ujęcia wolności w ideologii „anty” nie mamy prawa reagować. Dlaczego? Bo czyjeś działanie, choć głupie i haniebne, i szkodzące drugiemu, jest ekspresją jego wolności, ekspresją jego osobowości – nikt nie ma prawa temu działaniu się przeciwstawić.

To głupie gadanie.

Dlatego tak jak wsadza się do więzień, tych, co biją dzieci i staruszków, tak do więzień trzeba wsadzać tych, co szerzą szpetotę. A przynajmniej cenzurować.

.

arob@hot.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka