Jak widać. Niektórym bardziej jednak podoba się Kraszewski. Chyba pisarz. Może nawet pułkowy. W sobotę i w niedzielę było o nim sporo w pewnej telewizji.
---
A na poważnie... Pan generał bryg. Jarosław Kraszewski do ubiegłego roku był pułkownikiem. Korpus pułkownikowski jest w WP jedną wielką przechowalnią. Najczęściej osób chronionych z jakichś powodów i wyczekujących na emeryturę. Oczywiście są też tam ludzie młodzi i utalentowani. Oni też czekają. Ale to nic nie oznacza. Przypomina mi się nawet pewien dowcip, który do niedawna funkcjonował w Wojsku Polskim:
,,Dlaczego syn pułkownika nie może zostać generałem? - Bo generał też ma syna".
Pan Pułkownik, jeden z wielu (pułkowników jeszcze nie tak dawno było w WP ok. 1,5 tysiąca), dostał w marcu ub. roku upragnioną - jak sądzę - gwiazdkę oraz wężyk. Jednym słowem wydostał się z Hadesu. I został... dyrektorem kluczowego Departamentu Zwierzchnictwa nad Silami Zbrojnymi w BBN. Czyli start pionowy.
Pan Prezydent twierdzi, że bardzo brakuje mu go jako... doradcy i bez niego ma poważny problem. Wynika z tego, że nikt zwierzchnikowi Sił Zbrojnych nie jest w stanie doradzić w podjęciu właściwej decyzji. Do tego stopnia, że ten jednogwiazdkowy generał jest dziś głównym bohaterem wielu wypowiedzi głowy państwa. I podobno nawet zarzewiem bardzo poważnego sporu (co ja, osobiście, między bajki wkładam). Jednocześnie wstrzymywane są od dłuższego czasu awanse starszych oficerów z dużo większym stażem. Czy ktoś wytłumaczy mi o co tutaj chodzi?
:)
Minister być może nie chce gen. Kraszewskiemu podać ręki, bo - jak widać na zdjęciu - ma ją już zajętą.
I bardzo dobrze. Tak trzymać, Panie Ministrze.
Komentarze