Fot. Archiwum własne
Fot. Archiwum własne
Lesnodorski Lesnodorski
2188
BLOG

Hybrydowy napęd dobrej zmiany i naga prawda o Smoleńsku

Lesnodorski Lesnodorski Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 195

Spędziłem sporo czasu za kierownicą priusa, a niedawno ioniqa w wersji plug-in, żeby wiedzieć o czym piszę w przypadku hybryd. Obserwując scenę polityczną w ostatnich dniach doszedłem do wniosku, że dobra zmiana przeszła w tryb bardziej ekologiczny (elektromobilny) i może się przez jakiś czas spodziewać mniejszej dawki krytyki.


Kto jednak jeździł hybrydami, ten doskonale wie, że to nie jest napęd bez wad. U steru rządu mamy dziś ekipę modernistyczną, składającą się z nowych osób, które prawdopodobnie jedynie za sprawą jakiegoś cudu, czego im życzę, mają szansę trwale zapisać się w świadomości Polaków. Ten nowoczesny napęd, mający nie budzić większych kontrowersji zwłaszcza w UE, wyręcza na jakiś czas tradycyjną (spalinową) jednostkę, przeznaczoną do pokonywania długich dystansów i bardzo szybkiej jazdy.


Tradycja i nowoczesność… Czy ta druga ma w przypadku polskiej polityki jakiekolwiek szanse bez pierwszej? Moim zdaniem nie ma takiej możliwości. Właśnie jesteśmy świadkami, jak w niespodziewanym korku, spowodowanym nieoczekiwaną przeszkodą, uruchomiono elektryczny napęd. Auto spowolniło, dojedzie do celu, ale ze sporym opóźnieniem. Różnica jest taka, że kierowca i pasażerowie zapłacą wysoką cenę nie za samą jazdę, ale właśnie za chwilowe jej spowolnienie. Tymi pasażerami jesteśmy my, Polacy, a kierowcą osobiście Jarosław Kaczyński, który płaci dziś – takie mam odczucie – bardzo słono, m.in. głową Antoniego Macierewicza, za ustępstwo na rzecz prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości.


Dlaczego tak myślę? Właśnie dobiega końca żałoba smoleńska. Mija 93. miesiąc od tragedii, która rozegrała się 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku Siewiernyj. Zgodnie z zapowiedzią prezesa PiS w najbliższym czasie mieliśmy się doczekać kluczowych wyjaśnień ze strony zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza. Nieoczekiwanie człowiek ten został zmuszony odejść z rządu na dzień przed miesięcznicą smoleńską, a przygotowana przez ekspertów perfekcyjnie wykonana rekonstrukcja rozpadu samolotu TU-154 oraz opinia Franka Taylora, b. dyrektora Ośrodka Bezpieczeństwa Lotów w Cranfield, który stwierdził, że w Smoleńsku musiało dość do zamachu, przechodzi w zaistniałej sytuacji niemal bez echa.


Dla mnie pieczołowicie wykonana przez podkomisję rekonstrukcja, porażająca  – śledzimy w niej ,,gubienie” poszczególnych, udokumentowanych na dziesiątkach tysięcy fotografii elementów samolotu - stanowi potwierdzenie tezy, którą z pewnością stawiało wielu – o wybuchu na pokładzie ładunków (kumulacyjnych, termobarycznych?) założonych być może w miejscu serwisowania samolotu. Kto się interesuje ten wie, że istnieje dużo wcześniejszy polski ślad i dowód w postaci nagrania ,  b. komandora Marynarki Wojennej, który plastyczne ładunki wybuchowe, łatwe do ukrycia, wykorzystywał do fragmentacji dużych elementów poszycia statków i samolotów właśnie (będę zobowiązany internautom za przypomnienie linku do tego filmu). Po roku 1989 chciał on, aby metoda ta wykorzystywana była w Polsce na skalę przemysłową.


...i się z nim w finale podziało.


Wczoraj Jarosław Kaczyński dziękował Antoniemu Macierewiczowi. I powiedział: ,,Ufajcie, że idziemy drogą w tym samym kierunku, że ten kierunek nie ulegnie najmniejszej zmianie, że dojdziemy do celu, że będziemy mieli nową, prawdziwie nową, prawdziwie niepodległą, prawdziwie godną, prawdziwie silną Polskę”.


---

I jest reakcja. 


35stan Bardzo proszę:

Lesnodorski
O mnie Lesnodorski

Tylko prawda jest ciekawa. Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii. Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka