Członkowie zespołu grającego satanistyczną pseudo-muzykę stwierdzili: "że nie zdawali sobie sprawy, że mogą urazić uczucia religijne Polaków."
To tak, jakby premier Kaczyński nie zdawał sobie sprawy, że odwołaniami do II wojny światowej denerwuje Niemców w zupełnie niepotrzebny nam sposób.
Gorgoroth, to słowo wymyślone przez Tolkiena i użyte w jego książkach, o których zapewne wszyscy wiemy. Mieściła się tam wylęgarnia orków i Uruk-hai, których tworzył Sauron, w samym środku tej krainy znajdowała się Góra Przeznaczenia, do której podróżował z pierścieniem Frodo. Nazwa ta została niejako sprofanowana przez założycieli norweskiej grupy black metalowej. Chłopcy z tej kapeli wieszają na krzyżach nagie dziewczyny nabija na pale martwe zwierzęta, oraz robią inne świństwa ze świata 'szatanistów'.
W 2004 roku mieliśmy ich okazję "gościć" w Krakowie. Przyjaciele z kraju fiordów przyjechali uraczyć nas koncertem, oraz nagrać sobie przy okazji DVD. Znalazł się na szczęście ktoś rozumny, kto złożył pozew do sądu o obrazę uczuć religijnych, a cała sprawa skończyła się ukaraniem organizatora koncertu, prezesa firmy Metal Mind Production. Dostał 10 tyś złotych + 2 tyś. kosztów procesowych. Sądząc, po jego domniemanym (przeze mnie) stanie posiadania, to nie jest to kwota, która go wzruszyła. Zresztą, lepszym rozwiązaniem było by przekazanie tych pieniędzy chociażby dla Caritas. Musiałby tym samym wspomóc swego największego wroga.
W śledztwie Tomasz D. nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że ostateczny projekt scenografii otrzymał od zespołu i nie miał możliwości jego zmiany. Podobne wyjaśnienia złożył przed sądem.
Sytuacja, w jakimś stopniu wydaje się analogiczna do procedury wydawania zgody na pikietę, demonstrację i (nie lubię tego słowa strasznie) manifę. Prezydent, burmistrz, może tylko zatwierdzić, bądź odrzucić wniosek. Nie ma prawa do ingerowania w treść samej demonstracji. Ma to swoje niewątpliwie dobre strony, ponieważ Ci, którzy głoszą poglądy dozwolone przez prawo nie są cenzurowani na niskich czasem szczeblach władzy administracyjnej. Wady tego rozwiązania mogliśmy dostrzec, gdy Lech Kaczyński nie wydał zgody na demonstrację gejów. Decyzja zła ze względu na art. 2 Konstytucji RP, oraz choćby ze względu na skutki, którym było utrwalenie przez Europę wizerunku Kaczyńskich jako homofobów.
Tomasz D. zapewne nie poczuł się urażony, więc koncert, który był dla niego przedsięwzięciem biznesowym, odbył się. To, że w akcie oskarżenia znalazł się zarzut o obrażeniu uczuć religijnych trzech kamerzystów nie jest absurdalny, czy błahy, ponieważ, nasza sławetna konstytucja, gwarantuje każdej jednostce poszanowanie praw i wolności obywatelskich. W szczególnym uwzględnieniu praw obywatelskich I generacji, do której zalicza się wolność sumienia. Można dodać, że tych trzech kamerzystów reprezentuje te dziewięćdziesiąt kilka procent Polaków, którzy też są katolikami (choć te badania mają się tak do rzeczywistości życiowej, że szkoda czasem nawet powoływać się na nie).
Za samo zorganizowanie koncertu Tomasz D. musi zapłacić (zgodnie z prawomocnym już wyrokiem sądu) łącznie 750 zł. Wyrok dotyczący obrazy uczuć religijnych jest nieprawomocny.
Ja wcale bym nie wpuścił tej grupy do Polski. Nie byłoby problemu.
Sangwinik. Optymista. Z zamiłowaniem do piłkarskich doświadczeń, sympatyk gitarowych solówek, rosyjskich kryminałów i codziennych newsów o blaskach i cieniach demokracji. Podobno szybko się uczy. Zrażony do socrealistycznej architektury i mentalności. W polityce i życiu oprócz powszednich oczywistych obrzydliwości nie cierpi, gdy ktoś zakłada z góry, że posiada monopol na prawdę.
"To nieprawda, że wszyscy politycy to złodzieje. Zawsze są tacy, którzy mniej nakłamią, mniej nakradną i w konsekwencji mniej rozczarują. Jeśli chodzisz głosować, masz prawo głośno wytykać im wszystkie błędy. Jeśli nie bierzesz udziału w wyborach, powinieneś milczeć." - nie żaden filozof, a Bogdan Rymanowski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
