Wczoraj przez kilka godzin użerałem się na fejsie ze zwolennikami PiSu. Po pewnym czasie sprawdziłem z kim gadam. Wszystkie atakujące osoby okazały się paniami dobrze po 50tce, większość z religijnymi obrazkami, jedna zaś okazała się obywatelką USA. Cóż, poparcie polonii dla PiSu zawsze mnie intrygowało....Gadka była jednak jak zawsze ta sama: że gdyby Tusk dalej rządził bylibyśmy już kolonią niemiecką i rosyjską, że nie będziemy nikomu zakładać płaszcza i dosyć kłaniania się obcym mocarstwom. Te około 30% ludzi popierających PiS to muszą być ludzie z jakimś bardzo niskim poczuciem własnej wartości, PiS zaś pokazał im że oni nie są mało warci, są silni i też coś znaczą, zaś klękać kazali im obcy i folksdojcze pokroju Tuska. Problem z tym elektoratem jest taki, że ich fanatyzm lojalności wobec PiSu jest na poziomie fanatyzmu talibów. Żadna inna partia nie przejmie tego elektoratu, ponieważ cała reszta jest przez nich uważana za agenturę niemiecką/rosyjską/żydowską/zachodnią. Nawet Konfederacja tego nie przejmie (ew. w stopniu minimalnym, ale co miała z PiSu Konfa wziąć to już wzięła) bo jest uznawana za a) agentów Putina b) podłych liberałów, gorszych od Tuska, którzy każą pracować starcom i biednym matkom z 4 dzieci. Elektorat więc będzie się przenikał ale pomiędzy partiami opozycyjnymi. PiS będzie tracił/zyskiwał minimalnie bo przepływy prawie go nie dotyczą. PiS ma jednak ten problem iż osiągnął sufit około 30-35% i za nic go nie przebije. Ba, są dwa czynniki, które sprawiają że PiS może stracić wyborców i to dosyć szybko:
Po pierwsze, jego elektorat w dużej mierze stanowią ludzie starsi. Ten elektorat nie młodnieje, a powoli wymiera, więc z każdym rokiem wyborców PiSu jest mniej. Młodzi ? Młodzi o poglądach prawicowych szybciej pójdą do Konfederacji niż do PiSu.
Po drugie: osobą - spoiwem, które sprawia że PiS wciąż istnieje jest Jarosław Kaczyński. Jeśli Prezes PiS umrze lub po prostu odejdzie na polityczną emeryturę, szansa na to że PiS się rozpadnie, jest więcej niż pewna. Nie ma tam drugiej osoby, która byłaby w stanie dalej to wszystko utrzymać w całości, za to jest wielu, którzy tylko myślą o przejęciu schedy po Kaczyńskim. Możliwe więc że po odejściu Jarosława Kaczyńskiego pojawi nam się kilka partyjek prawicowych. Ziobro, Morawiecki, Brudziński. Każdy z nich jest naturalnym kandydatem na spadkobiercę po Prezesie.
I jeszcze poruszę temat opozycji. Pomysł Donalda Tuska o tzw. "pakcie o nieagresji" jest kuriozalny w warunkach państwa demokratycznego (bo wciąż takim jesteśmy wbrew twierdzeniom niektórych). Kiedy trzeba, należy współpracować, kiedy trzeba to można poprzeć nawet ustawy PiS, ale opozycja w Polsce to nie jest jednomyślna masa podzielona na kilka ugrupowań. Każda z partii opozycyjnych ma inny pomysł na Polskę i celem każdej jest zdobycie władzy, bo po to powstają partie polityczne. Jeżeli ktoś z opozycji gada głupoty lub po prostu tezy niezgodne z innymi ludźmi z opozycji, to nie znaczy że inni mają siedzieć cicho. Walka z PiSem to jedno, zabiegi o pozyskanie elektoratu innych partii na opozycji to drugie.