Ostatnio Chevaliers zaproponował, żeby zrobić zrzutkę, aby "wszelkich korwinistów" wysłać na jakiś Madagaskar, tudzież inną Somalię, aby się tam sami ze sobą pozabijali. Koncept przedni, ja jestem za i proszę o bilet. Oczywiście idealnie było by, gdyby to Polska taką wyspą się stała. Tymczasem, jeśli przyjrzymy się sytuacji w Polsce to może się okazać, że w wielu sprawach Polska już jest wyspą wolności i liberatarianizmu skrajnego. Wszystko zależy jaką dziedzinę weźmiemy na warsztat i do kogo się porównamy.
Proszę obejrzeć bardzo zabawny materiał na telewizji internetowej wp.pl. Pokazywane są tam opinie różnych obcokrajowców na temat Polski. Uważam, że to strzał w dziesiątkę. Chyba nie ma drugiego narodu, który byłby tak czuły na punkcie tego, co myślą o nim inni. Wypowiedzi te mówią tyle o Polsce, co o krajach, z których pochodzi dana osoba. Proponuję więc wywiad ze studentką medycyny z Norwegii - co jej się w Polsce podoba?Co ją zaskoczyło?
Dla leniwych i niecierpliwych od razu napiszę: w Polsce sklepy są otwarte do późna, szczególnie z ubraniami, co dla młodej dziewczyny jest dodatkowym plusem. W Polsce można kupić alkohol o każdej porze dnia i nocy. W Polsce alkohol jest tani. W Polsce w knajpie, jesli gość zaśnie w czasie imprezy, to ochrona nie wyniesie go na kopach z lokalu. Ba, możliwe są nawet takie ekstrawagancje, jak otwieranie butelki szampana szablą, na co w Norwegii, ceniącej bezpieczeństwo, nie było by szans. W Polsce w zasadzie jawnie pije się alkohole domowej produkcji, gdy tymczasem w Norwegii, ktoś kto kupił 10 kg cukru, mógłby się spodziewać kontrolnej wizyty policji! (Ciekawe, swoją droga, czy kiedyś puszczali tam ";Poszukiwanego, poszukiwaną" ;-) )
Żyjemy otoczeni wolnościami, z których w ogóle nie zdajemy sobie prawy, o których ludzie na "Zachodzie" już zapomnieli. I to nie jest pierwsza taka reakcja obcokrajowca na stosunki w Polsce, z jaką się spotkałem. pisałem już o moich znajomych z Essen, którzy byli zaskoczeni, że w Polsce można ot tak , zwyczajnie na posesji rozpalić ognisko i piec kiełbaski popijając piwem (w Niemczech - tłumaczyli mi - po pierwsze nikomu by to nie przyszło do głowy, po drugie zaraz wszyscy sąsiedzi zadzwonili by po straż pożarną, po trzecie wszyscy dostali by mandat).
Teraz można by przez analogię zapytać: skoro taki poziom wolności jest w Polsce i praktycznie nikomu to nie szkodzi - także tym, którzy z takich atrakcji nie chcą korzystać, to może i inne nakazy i zakazy importowane z Zachodu są bez sensu? Np. zakazy palenia, albo zapinania pasów w samochodzie. Co komu przeszkadza, że piję bimber i nie zapinam pasów? Albo, że w moim domu nie ma na klatce schodowej poręczy? Bądźmy Sarmatami: "Wolnoć Tomku w swoim domku!" "Polak na zagrodzie równy wojewodzie"!
To się oczywiście wszystko może zmienić pod wpływem "prawodawstwa unijnego", ale na razie cieszmy się tym, co mamy. Indolencja naszego państwa jest przynajmniej w tym zbawienna, że nasze pole wolności osobistej jest większe.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka