Informator: lat ok 27, wysoki, włosy blond, pracownik firmy informatycznej.
GS: Jak długo byłeś w Szwecji?
TW: Około dwóch tygodni. Siedzę w niewielkim mieście Umea, na północy kraju. Uczestniczę w szkoleniu.
GS: A jak ci się Szwecja podoba?
TW: To zależy - kraj tu gdzie jestem jest nudnawy. Miasto jest małe, nie bardzo
jest co oglądać, wszystkie budynki są do siebie podobne, atrakcji brak (chyba, że
ktoś lubi zwiedzać muzeum, są ze dwa) i pogoda trafiła nam się kiepska, więc nikt
się nie wybiera na wycieczki krajoznawcze. Pytaliśmy mieszkańców co tutaj poza
pracą można robić i co ciekawego jest do zobaczenia. Odpowiedź zawsze ta sama:
właściwie to nic. Przy lepszej pogodzie na pewno jest inaczej, bo na północy Szwecji jest bardzo pięknie, ale zimą dla stworzeń ciepłolubnych to tylko grzanie tyłka w fotelu przed TV.
A co do ludzi - no to jest zupełnie inny świat. Praworządni, serdeczni, optymistycznie nastawieni, pomocni. Regularnie w knajpach albo na ulicy ktoś się do nas przysiadał, zagadywał. W Warszawie nie zdarza się to właściwie nigdy. Przykład: idziemy późnym wieczorem ulicą w Umea, znajomy ma na wierzchu aparat. Przed jednym z domów stoi dwóch gości i sobie rozmawiają - zobaczyli nas, zagadują coś po Szwedzku, my na to że my tylko po angielsku gawarit - oni od razu zaczynają gadać płynnym angielskim i wywiązuje się dyskusja. Facet pokazuje nam swój motocykl i psa, pyta jak tam w Polsce po przegnaniu komuchów itd. Super ;-)
GS: No to zupełnie inaczej niż u nas.
TW: No inaczej, wiele rzeczy się różni. Generalnie kulturowo jest podobnie,
cywilizacyjnie nie rożnimy się tak bardzo. Ale jak to w "Pulp fiction" było powiedziane, liczą się 'little differences'. Do frytek dodają majonez. ;-)
GS: A kiedy wracasz? (Czy wracasz )
TW: Wracam, nie chciałbym tu chyba zostać. Trochę nudnawo. Szwedzi są w
porządku, ale chyba nie byłoby z kim wódki wypić. Generalnie wszechobecna
jest tutaj średniość i przeciętność. Nie należy się wybijać, nie należy mieć większego domu niż sąsiad. Nawet jedna z poznanych przez nas osób nam
to tłumaczyła i Szwedzi mają na taką średniość jakieś tam określenie - nie pamiętam
słówka, ale jest coś takiego. W praktyce wygląda to tak: siedzimy na bardzo dużej
stołówce i praktycznie nie ma osób wyróżniających się. Wszyscy ubrani przeciętnie,
ani to jakoś "agresywnie", ani przesadnie skromnie. Jest kilka osób, które się wyróżniają, na przykład są ubrani na czarno i mają dready, ale - uwaga - są skupieni
przy jednym ,oddzielnym stoliku. Nie sugeruję, że to jakiś programowy ostracyzm,
ale jednak są trochę z boku i dla kogoś mieszkającego w Warszawie takie
drobnostki od razu rzucają się w oczy.
GS: Widzę [na zdjęciach] , że trochę knajp odwiedziłeś.
TW: No ba. Trochę tu nudno, nic tylko w knajpach siedzieć. Ale tak jak napisałem
w knajpach ludzie są przyjaźni i to w takich nienarzucający się sposób. Jak
chcesz pogadać - spoko, nie chcesz - twoja sprawa. No i nie ma pijaństwa,
mają zdecydowanie zdrowszy stosunek do alkoholu. Tam alkohol jest jak u nas
Pepsi, w stołówkach pracowych można normalnie piwo kupić.
GS: A ludzie siedzą w knajpach, czy raczej w domach?
TW: Wiesz co, trochę siedzi w knajpach, ale chyba głównie w domach. Trochę
za krótko byłem, żeby wchodzić ludziom do domów i patrzeć jak żyją ;-)
GS: A jak z jedzeniem?
TW: Co do żarcia, to jest na maksa do dupy. Jakieś mazie niezjadliwe z
sałatkami. Najlepsze żarcie jakie tu jadłem to hamburgera w knajpie irlandzkiej. Cała reszta to chłam. Ale bardzo ciekawa sprawa, która bardziej
wiąże się z praworządnością - to obsługa w stołówkach. Jak wchodzisz do stołówki, to na wielkiej sali w kilku miejscach są kuchnie serwujące dania.
Podchodzisz gdzie chcesz, gość przygotowuje (cały czas widzisz co robi,
więc nie ma takiej opcji że dostaniesz jakiegoś "spadniętego" kotleta). Podchodzisz do automatu z napojami i lejesz sobie co chcesz. A potem ze wszystkim idziesz do kasy, która jest gdzieś na drugim końcu sali. Wyobrażasz sobie coś takiego u nas?
Generalnie panuje otwartość - ludzie nie chowają się przed sobą, drzwi zawsze przeszklone, rolety w oknach podciągnięte. W pracy mają dużo pomieszczeń socjalnych w których toczy się życie towarzyskie.
GS: Patrz, a w Ikei całkiem nieźle można zjeść. To co oni tam, Ikei nie mają?
TW: Hmm, w Umea nie widziałem, ale meble wszystkie naokoło w stylu Ikei. A
żebyś ty wiedział jaką mają kulturę pracy. Człowieku, jak oni przychodzą na
8h do pracy, to jeśli przepracują 4h to dobrze. A tak to na pogaduszkach,
kawkach, spotkankach. Niebywałe to jest. Najbardziej mnie w sumie zadziwia.
Pracowałem w dość dużym pomieszczeniu typu open-space i bardzo często
zdarzało mi się, że siedziałem sam albo ledwo z 2-3 osobami.
Z drugiej strony pracę mają doskonale zorganizowaną i to się od razu
rzuca w oczy. Panuje porządek i ludzie respektują zasady i procedury. Do tego sensownie zaprojektowane miejsce pracy. To też drobnostki, ale bardzo wygodne: a bo to masz automatyczny wyłącznik światła, automatycznie podnoszone biurko, specjalne krzesło do pracy przy komputerze, dwa monitory. Ergonomia miejsca pracy jest wzorowa.
GS: Zaraz, nie kapuję. Pisałeś, że są praworządni.
TW: Są bardzo praworządni, ale nie chodzi o to, że obijają się. Po prostu tu jest taka kultura pracy. Nie przychodzi się tylko po to, żeby tyrać, ale także w celach towarzyskich. Na przykład Szwedzi tutaj w ogóle nie akceptują nadgodzin.
GS: To rzeczywiście inny kraj.
TW: Ale nie jest tak wesoło, Szwedzi Szwedami, a do zapierdalania mają obcokrajowców, którzy są podobno gorzej traktowani na rynku pracy. I na przykład w barach, sklepach, restauracjach pracują głównie obcokrajowcy.
GS: Czyli bambusy są do zasuwania, a Szwed do socjału?
TW: Tak jest. Poznaliśmy Polkę, która mieszka w Szwecji od *-nastu lat i prowadzi restauracje. O pracowitości Szwedów wypowiadała się bardzo krytycznie, a o traktowaniu obcokrajowców na rynku pracy wręcz bardzo krytycznie. To co ona mówiła zgadza się z moimi spostrzeżeniami, więc jestem w stanie jej uwierzyć.
GS: No tak, to logiczne. A dużo obcokrajowców?
TW: Tak, dosyć dużo, szczególnie z Bliskiego Wschodu. Poza tym muszę powiedzieć, że Szwedki to piękne kobiety. Blond laseczki, szczupłe, wysportowane (bo cały czas zasuwają na rowerkach). Naprawdę jest na co popatrzeć. No i Szwecja to niebywale rowerowy kraj. Główny środek transportu to rower, infrastruktura rowerowa jest niebywała - ścieżki, tunele specjalnie dla rowerów, ułatwienia. No jak sobie przypomnę Warszawę to mi szczena opada.
GS: A dało się zaobserwować jakie mają tam obyczaje seksualne?
TW: Nie. Generalnie normalnie jest. To znaczy nie obnoszą się z tym jakoś specjalnie.
GS: Czyli nie ganiają wszyscy na golasa, jak się u nas przedstawia czasem Szwecję?
TW: Nie no, co ty. Może i są bardziej pod tym względem wyluzowani, ale przede wszystkim to nie jest jakoś na pokaz, wychodzi tak po prostu naturalnie. Poza tym wszyscy młodzi ludzie już zaobrączkowani, słowo daję, 90% ludzi w moim wieku już w obrączkach.
GS: Poważnie?
TW: Tak, absolutnie.
GS: O kurde, nie spodziewałem się. Ale z drugiej strony jesteś na prowincji.
TW: Tak, właśnie miałem to napisać, że to nie jest Sztokholm, tylko mniejsze miasto. Ale generalnie ludzie są tutaj absolutnie normalni, No i przede wszystkim wszyscy mówią po angielsku, od gościa wykładającego owoce w markecie po profesorów uczelni. To chyba konsekwencja osłuchania, w TV nie ma dubbingu albo lektora, ale filmy puszczają w oryginalnej wersji językowej i do tego napisy.
GS: No cóż, wyższa cywilizacja. Z drugiej strony jak mają tych przyjezdnych, to jakoś muszą z nimi rozmawiać.
TW: Aha i inna ciekawa sprawa. Na ulicach NIE MA reklam. Po prostu nie ma żadnych, gównianych banerów, tylko małe tabliczki, jeśli akurat w budynku jest sklep. Ale takich banerów w rozumieniu warszawskim nie widziałem żadnego.
GS: No proszę. Czyli można przeżyć bez bilbordów.
TW: ...nie wspominając o zakrywaniu budynków reklamami. Można i jest pięknie, Miasto zupełnie dzięki temu wygląda.
GS: A jak z bezpieczeństwem na ulicy? Można zarobić w maskę?
TW: W maskę na ulicy? No nie ma takiej możliwości, jest bardzo bezpiecznie. Przez cały pobyt widziałem jeden raz policję. Na ulicach spokojnie, zero lumperki, dziwnych typów. Ale tak jak pisałem, to jednak jest niewielkie miasto na północy, trzeba o tym pamiętać. Chociaż na pytanie czemu jeżdżą rozklekotanymi rowerawi-mieszczuchami odpowiedz była: bo lepsze kradną. Z drugiej strony rowery stoją niezabezpieczone kompletnie na ulicy, zawalone śniegiem, oparte o murek w przypadkowych miejscach... Ale pod względem rozbojów jest bardzo bezpiecznie, nie ma krat w oknach ani stalowych drzwi z 10-oma zamkami
GS: Czy rozmawiałeś ze Szwedami na temat ich kraju? Jak oni oceniają Szwecję?
TW: Co do oceny własnego kraju to właściwie nie wiem, nie poruszałem tego tematu. Nie widać na pewno oznak jakiegoś patriotycznego fanatyzmu, tu i tam wiszą flagi i to wszystko.
GS: A czy ktoś z twoich rozmówców chciał wyjechać? Np. do USA, albo do Polski ;-)
TW: Nie. Są bardzo powszechne migracje wewnątrz kraju, ludzie bardzo często zmieniają miejsce zamieszkania. Trochę jest też migracji pomiędzy innymi krajami skandynawskimi - do Finlandii, Norwegii. Np. poznałem jednego Fina, który przyjechał do Szwecji jak u niego było krucho z pracą. Moim zdaniem w Szwecji pod względem standardu życia jest bardzo dobrze, więc nie wydaje mi się, żeby ktoś chciał migrować z powodów materialnych. Jak jesteś Szwedem, to nawet bez roboty sobie poradzisz - bo socjał jest tam taki, że da się wyżyć. Dlatego właśnie na przykład ta Polka, o której wspominałem tak źle wyrażała się o pracy Szwedów - bo Szwed woli pójść na socjał, niż podjąć prace w markecie na kasie.
GS: Jasne. pisałeś, że ludzie są "jednakowi". A czy mają jakieś aspiracje? Jeśli wszystko mają zapewnione, to do czego dążą w życiu?
TW: A tego nie wiem ;-) To jest chyba kwestia życia w społeczeństwie, nikt nie lubi nierobów, nawet w Szwecji . Poza tym, jak ktoś ma większe aspiracje, to myślę że w takiej Umea będzie mu za ciasno.
GS: Dzięki za informacje.
Ps. Poprzedni raport innego Kontaktu Operacyjnego: Chiny.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura