barbie barbie
296
BLOG

Przed Wigilią o rodzinie

barbie barbie Rodzina Obserwuj temat Obserwuj notkę 15
Przy stole Wigilijnym...

     Pojutrze Wigilia Bożego Narodzenia - czyli święto uważane powszechnie za rodzinne. Wielu z nas spotka się z rodziną - ale nie będą to już takie spotkania jak kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście lat temu - bo po prostu takie być nie mogą!
Dziś rodzina to najczęściej po prostu dwoje ludzi z jednym dzieckiem (średnia poniżej 1,4), którzy najwyższym wysiłkiem dochrapali się 2-3 pokojowego mieszkania i jakoś "wiążą koniec z końcem". I to w dodatku to mieszkanie jest (i najczęściej jeszcze długo pozostanie) de-facto własnościa pazernego  banku, który z dnia na dzień może zwiększyć miesięczną ratę kredytu. Ile w Polsce mamy prawdziwych rodzin wielopokoleniowych - mieszkających z babciami, dziadkami, rodzicami, ich dziećmi - a nawet wnukami? Proszę się rozejrzeć dookoła - ten gatunek juz dawno prawie całkowicie wymarł. Gdzie te stoły wigilijne na 12 czy nawet 24 osoby, gdzie wspólne przygotowywania do Wieczerzy w domu rodzinnym (takie już w zasadzie nie istnieją), klejenie zabawek przez dzieci - a w końcu niepowtarzalna atmosfera celebrowania samej kolacji, zupełnie innej niż codzienna, spożywana w pośpiechu. Tłoczymy sie w miastach w swoich przegródkach - gdzie tu miejsce dla prawdziwych  rodzin? Nic nie pomoże biadolenie, 500+ itp. - tak zwana dzietność spadła już poniżej 1,4 dziecka. Im lepiej się żyje młodym - tym mniej dzieci się rodzi (nie tylko w Polsce!). Jednym słowem - depopulacja już realizuje się w rozwiniętych krajach sama. Rekordy dzietności (powyżej 6!) bije biedna Afryka...

    Dziś tak naprawdę Rodzina (specjalnie przez wielkie R) prawie przestała istnieć. Dzieci rodzą się w szpitalach (oczywiście dla ich dobra). Starsi odchodzą w szpitalach lub w hospicjach (też oczywiście dla ich dobra). Znam niejeden przypadek ponad 95 letnich osób, które mieszkają same z opiekunką (często Ukrainką), a dzieci - cóż, przecież one mają swoje życie i mogą odwiedzić samotnego rodzica tylko raz na jakiś czas. Dobrze, jeśli uda się opłacić opiekę lub pobyt w DPS. Osoby w ten wieku mają najczęściej problemy zdrowotne, trudności z poruszaniem, no ale  z tym jakoś można żyć. Jeśli jednak jeden z małżonków umrze, a drugi poważnie zachoruje to znajdzie się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

    Kiedyś było inaczej - moja babcia zmarła na raka w swym pokoju pod opieką swego męża i córki. Moja mama zmarła w naszym mieszkaniu na rękach mojej Śp. Żony. Oczywiście obie Panie były pod opieką lekarzy. Dziś jest inaczej - terminalnie chory jest zabierany do szpitala, a ze szpitala trafia prosto do hospicjum (czytaj umieralni), choć pracują tam często wspaniali, empatyczni ludzie.

    A nawet, jesli zdrowie pozwala, to starzejącego sie człowieka coraz częściej odstawia się na "boczny tor" i tak zwana rodzina czeka, aż życie się w nim wypali do cna. Mieszkam w starej dzielnicy i codziennie chodząc do sklepu mijam seniorów z laseczkami, kulami, balkonikami albo na wózkach, którzy spoglądają na tablice ogłoszeń z nekrologami - i zadają sobie wzajemnie pytania "jak tam dziś zdrowie". Sporo z nich właściwie samotnie czeka na swój koniec życia, które hałaśliwie toczy się wokół nich...

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo