barbie barbie
97
BLOG

O transporcie "zrównoważonym"

barbie barbie Gospodarka Obserwuj notkę 0

Pierwsza linia metra w Londynie ruszyła w połowie XIX wieku. W 1900 r. sumaryczna długość linii popularnej "The Tube" wynosiła już ponad 300 km! Proszę sprawdzić - to sie nazywa "luka technologiczna".

Natomiast za początek motoryzacji w Anglii uważa się rok 1896, w którym ruszyła fabryka samochodów Daimler - tak, proszę sprawdzić - uruchomił ją p.Simms na licencji Gottlieba Daimlera i do niedawna najbardziej luksusowe modele Jaguarów nosuły nazwę Daimler. Ale nie o tym jest to opowiadanie, lecz o komunikacji zbiorowej...

Pytanie - dlaczego w XIX wiecznym Londynie potrzebne było 300 km metra? Dla porówniania metro warszawskie ma dziś 23 km... Otóż należało rozwiązań problem ruchu pojazdów konnych, który powodował korki na ulicach - a przy okazji stwarzał ogromne problemy ekologiczne! Podobnie było za oceanem w Nowym Jorku i innych szybko rozwijających się miastach. Odchody tak wielkiej liczby zwierząt pociągowych były problemem zarówno podczas deszczu, jak i suszy. Smród w miastach był potężny - tak, że nawet włosy i ubrania ludzi były przesiąknięte niezbyt eleganckim zapachem. W czasie deszczu znów przejście przez ulice równało się w pokonaniem gnojówki. Do tego dochodziły problemy związane z utylizacją padłych zwierząt (a było ich wcale nie mało) oraz potworny hałas - na który skarżył się nawet Benjamin Franklin. Ostro kute konie, metalowe obręcze kół wozów turkoczące po bruku - to wszystko spowodowało, że niektóre ulice (np. przy których były szpitale) już wówczas zamykano całkowicie dla ruchu. Przypominam - pojazdów konnych!!! Nie wierzycie Państwo - poszukajcie w Sieci.

A więc to nie samochód spowodował rozwój komunikacji zbiorowej w miastach - a koń!

Niestety, komunikacja zbiorowa ma dwie podstawowe wady:

Nie gwarantuje dyspozycyjności. Mimo najlepszej woli przewoźników ludzie są traktowani jak przewożone paczki, które sa podejmowane w czasie zbliżonym do deklarowanego i dostarczane na miejsce też w czasie zbliżonym do deklarowanego. Zdaje egzamin na dłuższych dystansach - np. Kraków-Warszawa, bo choć droga to jednak jest (a raczej może być, jeśli wszystko idzie dobrze - ale udało mi się niedawno dojechać Intercity z Krakowa do Kozłowa z powodu lodu na drutach. Samochód nie zawiódł - odebrano mnie z zimnego, stojącego w polach pociągu) szybsza, a w niektórych przypadkach (lot do Australii) prawie bezkonkurencyjna.

Jest droga! W tym miejscu zapewne wielu zaprotestuje - ale niestety rachunek jest prosty - całość kosztów związanych z utrzymaniem torowisk, zakupu taboru i jego obsługi, personalu, energii etc. musi pokryć ze sprzedaży biletów - a raczej z dotacji! W komunikacji indywidualnej nie dość, że trzeba sobie samemu kupić konia (albo samochód), karmić go, serwisować itp. to jeszcze WADZE mogą ją obciążyć horrendalnymi (ponad 100% w paliwie) akcyzami, podatkami bezpośrednimi i pośrednimi. 

A rezultat - bilet na przejazd to około 2,50 zł - zaś litr paliwa 4,50 zł! Czyli za bilet jednorazowy kupimy ponad 0,5 paliwa. Przy zużyciu miejskim 10 l/100 km przejedziemy na tym paliwie 5 km. Ale to w naszej, ciągle "półsocjalistycznej" Polsce, bo już np. w "ekologicznych" Berlinie lub Londynie za bilet zbiorkomu kupimy sporo ponad 1 litr paliwa! Bo tam są mniejsze dotacje... Jedynie 'za Komuny" było lepiej - cena biletu tramwajowego wynosiła - 50 gr, a cena litra paliwa 6 zł! Rachunek jest prosty - za litr paliwa mogłem przez cały tydzień codziennie z sobotą włącznie (były pracujące) jechać 2 razy dziennie tramwajem (np. tam i z powrotem). No, ale kto wtedy liczył jakiekolwiek koszty "państwowe". Dziś 6 dni = 12 biletów = 30 zł = 6,7 litra paliwa. Czyli tramwaj podrożał prawie 7 razy!!! (biltey miesięczne "za Komuny" też były).

Poza tym - każdy dziś ma komórkę. Dlaczego? Bo to indywidualny, a więc wygodniejszy środek komunikacji telefonicznej. Daje swobodę! Tak jak samochód, motocykl (i również, choć w mniejszym stopniu rower). Zbiorkom to telefon stacjonarny w budce ulicznej, do której stoi kolejka! Może i tak jest "społecznie słuszniej" - ale ludziom mniej wygodnie...

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka