Frekwencja w wyborach prezydenckich wyniosła około 55%. To podobno dużo. Z tych 55% praktycznie połowa głosowała na p.Komorowskiego (53%), a druga połowa na p.Kaczyńskiego (47%).
Ponieważ do głosowania było uprawnionych około 31 mln Obywateli, Pan Komorowski otrzymał poparcie około 9 milionów czyli 29% Obywateli RP, zaś p.Kaczyński 8 mln, czyli 26%... Przewaga p.Komorowskiego wyniosła więc nieco powyżej 3% uprawnionych do głosowania.
Zwycięstwo jest zwycięstwem, ale wyniki wskazują na dwa niewątpliwe fakty:
Blisko połowa Obywateli RP nie uważa za celowe uczestniczyć w wyborach. W liczbach bezwzględnych to około 14 milionów osób. W drugiej turze oddano prawie 200 tyś. głosów nieważnych. Ponieważ trudno to wytłumaczyć przypadkiem (wybór nie mógł być już prostszy) to można założyć, że większość z nich jest wyrazem braku poparcia dla obu kandydatów. To aż 20% przewagi p.Komorowskiego.
Mandat uzyskany przez Pana Komorowskiego to poniżej 1/3 uprawnionych do głosowania. Pomimo wysiłków propagandystów nie jest to mandat zbyt silny. Osobiście wydaje mi się, że w Polsce ukształtowała się tak zwana "milcząca większość", która nie ma zamiaru uczestniczyć w politycznym życiu kraju. Pogłębia się coraz bardziej przepaść pomiędzy oficjalnym i rzeczywistym obrazem Polski.
Polska dzieli się dziś na "równych i równiejszych". I proszę mi nie opowiadać bajek, że każdy może. Otóż nie może, bo podobnie jak w komunie mamy do czynienia z "nomenklaturą". Tylko, że w komunie nomenklatura była jedna, zaś w obecnie mamy do czynienia z wieloma! Zamrożenie układu politycznego (finansowanie określonych partii z budżetu) skutecznie blokuje wszelkie nowe inicjatywy polityczne i uniezależnia "Bonzów" partyjnych od zależności od "dołów". Obowiązująca ordynacja wyborcza skutecznie uzupełnia to zabezpieczenie - "nie podskakuj, bo nie znajdziesz się na liście" lub "jak będziesz grzeczny, to włożymy cię do rady nadzorczej". W efekcie mamy partie "wodzowskie" - najważniejszą osobą jest Nasz Przywódca Wódz - a przy nim stoi jego wierny dwór. I jak to na dworach - mnożą się różne intrygi pałacowe. Wiele do powiedzenia mają również tak zwane "szare eminencje". Niekiedy "sprawa się rypie" - np. jak w przypadku afery hazardowej Rycha, Zdzicha i Zbycha - no ale od czego koledzy? Ochronią, obronią, zbyt dużej krzywdy zrobić nie dadzą. I tak sobie to bagienko trwa - czasem trochę bulgnie i nieco smrodku wypuści, ale ogólnie jest spokojnie, nikt nie przeszkadza robić interesów.
Rządzący powinni jednak wziąć pod uwagę, że na Front Jedności Narodu głosowało ponad 90% Obywateli PRL, a pomimo to w ciągu 5 miesięcy "Pierwsza Solidarność" stała się wielomilionową organizacją (dochodząc w końcu do 10 mln członków). Dziś władza powinna pamiętać, że 14 mln ludzi jest "do zagospodarowania". To bardzo poważna liczba. Czasy również inne - jest Internet, telefonia komórkowa - nie trzeba już kręcić korbami powielaczy białkowych. Choć niewątpliwie poziom życia Polaków wzrósł to dramatycznie wzrosło także ich zadłużenie. Zysk z budowy nowych mieszkań przejęli "równiejsi", ze sprzedaży samochodów również - zaś dla wielu Obywateli pozostało zadłużenie (często nawet na kilkadziesiąt lat). Dziś są to młodzi, dynamiczni ludzie - ale co będzie za kilkanaście lat? Czy uda się spłacać kilkuset tysięczne (a nawet milionowe!) kredyty mieszkaniowe? Rata to często sporo ponad 1500 zł miesięcznie. Czy na pewno wystarczy?
A pieniądze wypływają z Polski szeroką strugą - ja nawet już za wywóz śmieci płacę firmie zagranicznej. O telefonie, rachunku za prąd już nie warto wspominać. Zadłużenie Polski za czasów Gierka (1980) to "mały pikuś" w porównaniu z obecnym. Koncerny zachodnie i wschodnie dyktują nam takie warunki, jakie im chcą - no, bo inaczej znikną miejsca pracy. Przykład FIATA jest znamienny - czy Volkswagen może nagle zadecydować, że nowa SKODA Octavia będzie produkowana w Niemczech? Teoretycznie może, ale każdy w Europie wie, że SKODA to czeski samochód. SKODA sponsorowała Tour de France. A FIAT Panda? Czy OPEL Astra? Kto w Europie odpowie, że to polskie samochody??? Wieszcz Słowacki wieszczył: "Polsko, pawiem narodów byłaś i papugą - a dzisiaj jesteś służebnicą cudzą".
Dziś już głośno się mówi o podnoszeniu podatków, składek rentowych itp., bo deficyt Polski niebezpiecznie rośnie. Czy na pewno Polacy wszystko wytrzymają? Minęło 30 lat od pierwszej, prawdziwej "Solidarności" oraz około 20 od faktycznej zmiany ustroju. I ludzie dalej emigrują z Polski... Czy naprawdę nasi "równiejsi" nie widzą, że zmierzamy ku katastrofie? Do uruchomienia "gniewu ludu" wystraczy kropla przepełniająca naczynie niezadowolenia - jedna z historycznych postaci stwierdziła: "Nie mają chleba - nie jedzą ciastka". Tylko, że na ciastka zazwyczaj stać tylko "równiejszych" z Warszawki. W tak zwanym "terenie" rzeczywistością jest "branie na zeszyt" chleba w lokalnym sklepiku.
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka