Prawda jest okrutna – podatki zawsze płaci „klient końcowy” - bo to „klient końcowy” dysponuje „żywymi pieniędzmi”.
„Państwo” czyli „rząd” dysponuje tylko tymi pieniędzmi, które zdołał zedrzeć z Obywateliza pomocą podatków, akcyz oraz innych danin. Tak więc pieniądze zabierane Obywatelom w postaci podatków są zużywane na funkcjonowanie aparatu państwowego (w tym także partii politycznych), a w części do nich wracają w postaci różnych usług (przykładem może być edukacja łącznie z finansowaniem lekcji religii).
Dobrze, jeśli Obywatele zdają sobie sprawę, że nie istnieje jakiekolwiek mityczne „finansowanie ze środków budżetu Państwa”, lecz każde działanie rządu i samorządów opiera się o przekazane im (pod mniejszym lub większym przymusem) przez Obywateli środki finansowe, o zaciągane długi (które koniec końców trzeba będzie kiedyś zwrócić) oraz o dotacje, z których trzeba się oczywiście rozliczyć.
Od Państwa należy wymagać więc przede wszystkim 2 rzeczy:
1) aby obciążenia podatkowe rozkładane były sprawiedliwie,
2) aby wydatki ponoszone przez Państwo służyły zaspokajaniu potrzeb Obywateli.
Podatków nikt nie lubi płacić. „Klient końcowy” nie ma wyjścia i płacić musi. Ale producent lub handlarz mogą próbować „optymalizacji podatkowej”, a ponieważ „duże, tłuste misie” mają łatwy dostęp do lobbingu więc starają się jak ognia takich uniknąć podatków, z którymi nie można „pokombinować” jak na przykład podatek obrotowy - wolą różne CITy, VATy, bo wtedy można odliczać, „robić koszty” etc.
„Kombinowanie” z podatkiem obrotowym łatwo wykryć, bo trzeba ukrywać obrót – a to wymaga po prostu oszustwa „w księgach”, nie da się tego zrobić naciągając „w granicach prawa” rozliczenia podatkowe. Idea wprowadzenia progresywnego podatku obrotowego wdrażana obecnie przez rząd spełnia w zasadzie wymagania określone w pkt.1.
Nie oszukujmy się jednak – każdy dostawca będzie usiłował przerzucić podatek na klienta, bo nikt nie lubi rezygnować nawet z małej części możliwych zysków. Należy się więc liczyć w przejściowym „rozchwianiem” rynku, albowiem jego uczestnicy muszą dostosować politykę sprzedaży do nowych warunków, które preferują dostawców uzyskujących niewielkie obroty (choć osobiście uważam, że próg opodatkowania wynoszący 1.5 mln zł obrotu jest o wiele za wysoki aby mógł on realnie pomóc niewielkim polskim podmiotom). Rząd powinien się więc uważnie przypatrywać, w jaki sposób działa nowy mechanizm i w razie potrzeby elastycznie i szybko reagować – zwłaszcza na wszelkie próby jego ominięcia (np. ucieczkę w podział podmiotów na mniejsze części, „outsourcing”, konsorcja, w organizacje francyzowe itp.). Tajemnicą poliszynela jest, że na przykład każdy kierowca firmy kurierskiej to w Polsce osobna firma, a takie podejście stwarza możliwości dodatkowej „optymalizacji” ponoszonych obciążeń...
Nie należy jednak manipulować opinią publiczną i głosić, że nowy podatek zostanie pokryty w całości lub w dużej części z zysku organizacji i przedsiębiorstw. Zapłacimy go wszyscy w sposób bezpośredni kupując towary i usługi lub pośredni pobierając wynagrodzenie niezależnie od tego, w jakiej formie. Dotyczy to oczywiście także podatku bankowego.
Ważnym posunięciem rządu jest wyraźne określenie, w jaki celu nakładany jest nowy podatek. Ma on głównie służyć pokryciu kosztów programu 500+. Partia PiS zapowiadała, że w razie zwycięstwa w wyborach będzie starała się taki program wprowadzić – opozycja nie może więc mówić o zaskoczeniu. Większość aktywnych wyborców uznała, że taki krok spełni warunki określone w pkt.2 – czyli zapewnia właściwą redystrybucję wspólnego dochodu i w konsekwencji wszyscy złożymy się na pomoc polskim rodzinom. Pomimo, że nie jestem zwolennikiem PiS uważam, że jest to w interesie wszystkich Obywateli oraz że warto ponieść w tym celu określone (i nie oszukujmy się większe) obciążenia. Ważne jest jednak, aby patrzyć rządzącym „na ręce” i nie dopuścić do tego, aby środki uzyskiwane z nowych podatków były wykorzystywane na „pokrycie aktualnych, pilniejszych potrzeb” - nauczki ze sposobów wykorzystywania różnych „podatków i opłat drogowych” nakazują tu najwyższą ostrożność.
Rządzący powinni zdawać sobie sprawę, że mandat upoważniający ich do rządzenia uzyskali w wyniku poparcia stosunkowo niewielkiej, aktywnej części społeczeństwa – zaś odpowiedzialność ponoszą wobec wszystkich - w tym także tych, którzy z różnych powodów choćby z racji nie osiągnięcia jeszcze wieku wyborczego lub premedytacją nie wzięli udziału w głosowaniu.Skutki posunięć rządzących dotkną bowiem w bliższej lub dalszej perspektywie wszystkich Obywateli Polski – w tym także tych jeszcze nienarodzonych. Warto więc, aby rządzący słuchali uważnie różnych zdań, również głoszonych z innych punktów widzenia – a więc szeroko pojętej opozycji, bo to umożliwia korygowanie swych posunięć i w konsekwencji zdobycie powszechnego uznania. Opozycja takiej odpowiedzialności za Państwo nie ponosi, nic więc w tym dziwnego, że łatwo występuje z ostrą krytyką, ale to nie oznacza, że należy opozycję wyśmiewać, wyszydzać czy obrażać – lepiej jej słuchać i po cichu wyciągać wnioski.
„Dobra zmiana” powinna także objąć stosunek do mających inne zdanie – powielanie stosunku PO do opozycji do niczego dobrego nie prowadzi. Zamiast narzekać „bo PO to tak robiło...” niech PiS pokaże (także mnie), że potrafi lepiej. Wydaje mi się, że potrafię to docenić.
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka