barbie barbie
1900
BLOG

Grażyny, Janusze i Machiavelli

barbie barbie Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

Machiavelli napisał swego „Księcia” na politycznym wygnaniu już po upadku Republiki Florenckiej – jego rozgoryczenie widoczne w tej książce jest więc całkiem zrozumiałe:  

"Ludzie są zmienni, kłamliwi. Gdy im czynisz dobrze wszyscy są tobie oddani, lecz ociągają się, gdy potrzeba zbliży się do ciebie. Miłość jest trzymana węzłem zobowiązań, który ludzie, ponieważ są nikczemni, zrywają skoro tylko nadarzy się sposobność odniesienia osobistej korzyści”

    Warto również pamiętać, że miał on spore doświadczenie polityczne przez 14 lat był bowiem sekretarzem Republiki Florenckiej i przewodniczącym Rady Dziesięciu. Choć formalnie pracował dla republiki (czyli po polsku dla rzeczypospolitej) to jednak zrozumiał, że zasadniczą rolę w społeczeństwie pełni Przywódca (umownie nazwany „Księciem”):

„(Książę) powinien umieć dobrze grać swą rolę zarówno w udawaniu, jako też w skrywaniu pewnej natury. Ludzie bywają tak prostoduszni i tak dalece poddają się wrażeniom chwili, że ten, kto chce ich w pole wywieść, zawsze w pole kogoś wywiedzie.”

    Chęć posiadania Przywódcy jest zapewne wpisana w ludzką podświadomość. Jesteśmy istotami społecznymi (aby nie obrazić nikogo stwierdzeniem „stadnymi”) i z natury akceptujemy istnienie hierarchii społecznej. Wyjątki potwierdzają jedynie regułę – ruchy anarchistyczne odrzucające strukturę hierarchiczną pomimo początkowych sukcesów zawsze ponosiły porażkę. Zgadzam się z tezami Desmonda Morrisa zawartymi w książce „Naga małpa”, że może być związane z naszym dziedzictwem. Oczywiście na tą naszą zwierzęcą naturę nałożyliśmy szereg reguł – a jednak przecież wojny i rewolucje to przecież nic innego jak walki o przywództwo i zdobycie nowych terytoriów.

     System demokratyczny bynajmniej nie zlikwidował Przywódcy – jego potrzeba wśród ludzi jest niesłychanie silna. To ma być ktoś, kto poprowadzi ludzkie stado – musi być więc silny i zgodnie z zaleceniami Machiavelli’ego uzyskać akceptację przynajmniej istotnej części społeczeństwa. Przywódca nie może „hamletyzować” - musi przedstawiać społeczeństwu jasną wizję, zapewniać ludziom doraźne korzyści (lud zawsze pragnął „chleba i igrzysk!”) i co najważniejsze „trzymać za twarz” wszystkich potencjalnych konkurentów do przywództwa. 

    Jeśli Przywódca okaże słabość – musi wcześniej czy później przegrać i rozpocznie się otwarta walka o jego pozycję (zwana najczęściej rewolucją), która będzie trwała aż do wyłonienia nowego Przywódcy. Jeśli zaś będzie ciągle udowadniał, potwierdzał i okazywał (nawet wbrew obiektywnym faktom) swoją siłę pozostanie przy władzy aż do śmierci (Stalin) lub dopóki nie pokonają go wrogowie zewnętrzni (Hitler).

    W społeczeństwach demokratycznych Przywódca (co do zasady) jest wyłaniany w wyborach. Historia uczy (patrz przywołane powyżej przypadki) że nawet najbardziej demokratyczne wybory nie gwarantują tego, że demokracja nie przerodzi się w silne przywództwo (lub nawet dyktaturę), które poprze spora część społeczeństwa. Wbrew propagandzie „lewaków” rewolucje nie obalają tyranów. Rewolucje wybuchają (i często odnoszą zwycięstwo) jeśli władza okaże swoją słabość i szybko przeradzają się w kolejną, walkę o przywództwo…

    Przywódca, który w systemie demokratycznym chce się utrzymać przy władzy musi przekonać większość wyborców o korzyściach wynikających z jego przywództwa - a po zdobyciu władzy udowadniać swoją siłę. Jedynie takie postępowanie może zapewnić trwałość przywództwa. W swojej poprzednie notce przytoczyłem statystykę:

Jakub Szymczak z OKOpress wykazał, że od jesieni 2014 PiS zyskał 3 mln głosów, zaś partie wchodzące w skład Koalicji Europejskiej straciły łącznie 2 mln głosów…

Niewątpliwie jest to efekt polityki „silnej ręki” prowadzonej przez Przywódcę PiS – Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Pozostaje jednak pytanie – do czego nas to konsekwentne budowanie silnego przywództwa doprowadzi.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo