Józef Gelbard Józef Gelbard
693
BLOG

60. Maksymony. Pole grawitacyjne w podwymiarach.

Józef Gelbard Józef Gelbard Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

EINE: „"Czy pole (grawitacyjne) jest cechą wyłącznie „osobistą” cząstki, czy istnieje nawet wtedy, gdy jest ona izolowana, to znaczy samotna w sensie absolutnym"
"Nie słyszałem o tym , by pole grawitacyjne cząstki miało jakieś znaczenie w świecie fizycznym.Jego natężenie w odległości 10E(-6)m jest rzędu 10E(-32)[N/kg]".”

Moja odpowiedź.

– Oczywiście w zacytowanym przez Pana zdaniu chodziło mi o coś innego, niż natężenie pola grawitacyjnego. Chodziło mi o istnienie pola w określonej, wydumanej sytuacji.

"Nie słyszałem o tym , by pole grawitacyjne cząstki miało jakieś znaczenie w świecie fizycznym..."

– Tu poruszył Pan problem nietuzinkowy, choć nie związany bezpośrednio z głównym tematem poprzedniej notki. Widocznie wypłynął on w skojarzeniu z zawartymi w niej spekulacjami filozoficznymi.

Ja też nie słyszałem, dlatego pozwoliłem sobie na odrobinę arogancji przypominając, że jednak mimo wszystko pole grawitacyjne istnieje także tam, w świecie atomów. Normalnie jest pomijane, najczęściej słusznie (obliczeniowo). Rzeczywiście "nie ma zanaczenia". Jednak dla wielu oznacza to nieistnienie. A to coś zupełnie innego. Istnieją jednak sytuacje, w których należałoby je uwzględnić pomimo niemierzalnej słabości grawitacji w układach subatomowych.

  Można też zapytać: Dlaczego jest tak słabe? Niby to takie oczywiste (masy).

Odpowiedź (albo jej brak uzasadniany przez zdecydowany pogląd) zależy od podejścia. Otóż nie można wykluczyć sądu, że słabość ta jest wynikiem kompensacji (prawie całkowitej) pól nawet bardzo silnych, możliwej pod warunkiem istnienia dualności grawitacji. Świat subatomowy znajduje się tylko o piętro wyżej od "źródła" (świat naszych zmysłów znajduje się na trzecim piętrze – razem 9 wymiarów). Tu otrzymujemy z pierwszej ręki rezultaty oddziaływań zachodzących gdzieś tam głęboko u podstaw bytu – prawdziwie elementarnych.      

  Przypuszczam, że kłopoty dzisiejszej fizyki wynikają bezpośrednio stąd, że nie uwzględnia się grawitacji (dualnej). Sądzę, że z tego też powodu grawitacja nie daje się zrenormalizować. Dualnej grawitacji poświęciłem kilka notek ("Odpychanie grawitacyjne"). [To także, w moim naiwnym przekonaniu, droga do unifikacji wszystkich oddziaływań (pod berłem grawitacji). Kwantowa teoria pola bardzo się ucieszy widząc perspektywę rozwoju. Wtedy możliwe też będzie połączenie OTW z mechaniką kwantową (pod warunkiem uwzględnienia przez teorię grawitacji, jej dualności).] OTW sprawdza się znakomicie w skali naszych zmysłów. Inaczej może być w przypadku dużej koncentracji materii, właśnie na styku z mechaniką kwantową.

Proszę mi wybaczyć, że wymaga to sporych przewartościowań.

  Wprowadźmy, jak najbardziej roboczo, hipotetyczny byt, który, jeśli istnieje, to jest bytem elementarnym absolutnie. Koncepcję istnienia bytu absolutnie elementarnego przedstawiłem niejeden raz. Jest to koncepcja konsystentna z całym sysytemem, który pozwalam sobie zademonstrować w swych notkach. [Wprowadzenie bytu absolutnie elementarnego jest nawet warunkiem sine qua non możliwości unifikacji wszystkich oddziaływań.] Muszę przyznać, że charakterystycznych cech tego tworu (jako elementarnego absolutnie) jeszcze nie nie podałem. Tutaj uchylę nieco rąbka "tajemnicy". To maksymon. Nazwę tę zaproponował Markow w 1966. Wówczas chodziło jednak tylko o zbiór parametrów planckowskich. Ja postąpiłem jeden krok do przodu czyniąc go rodzajem cząstki. Ciekawy byłem co z tego wyniknie. Wynikło sporo interesujących rzeczy. Nota bene, także atom Daltona 200 lat temu (1808) był tylko ideą.

  Wyobraziłem więc sobie (roboczo!) cząstkę o masie planckowskiej – ogromnej w porównaniu z masą wszystkich cząstek i o średnicy równej długości Plancka. Łatwo się przekonać, że promień grawitacyjny takiego hipotetycznego tworu jest dokładnie 2 razy większy od długości Plancka. Jest więc maksymon immanentnie zamkniety przez własny horyzont grawitacyjny. Jest jakby czarną dziurą. Nie "widać go", choć wykazuje niezwykle silną grawitację. Ciemna materia? Jak najbardziej... Tak na marginesie, jak już jestem przy głosie dodam, że poszukiwana dziś pętlowa kwantowa grawitacja, to to, czym jest (tak mi się dzisiaj kojarzy) maksymon. Opisałem to w swej książce.

  Postulowana przeze mnie możliwość odpychania grawitacyjnego w bardzo krótkim zasiegu, w związku z przywołanym z niebytu zapomnienia, a więc postulowanym, istnieniem energii wiązania grawitacyjnego; prowadzi do interesujacych wniosków. Wystarczy w zupełności zagadnienie dwóch ciał i inna, niż stosowana powszechnie definicja masy grawitacyjnej (jako masy układu). Warto zajrzeć do notek: "Odpychanie grawitacyjne". W konsekwencji dojść można do wniosku o istnieniu niedoboru masy grawitacyjnej, ktory wzrasta wraz z maleniem odległości między elementami układu. [Wprowadziłem siłą rzeczy modyfikację newtonowskiego prawa powszechego ciążenia.] Prowadzi to do malenia jego masy grawitacyjnej. Masa ta może nawet być równa zeru (fotony), albo nawet ujemna (przypuszczam, że to masa neutrin), gdy średnia odległość jest jeszcze mniejsza. Maksymon nie posiada "skorupy" – nieskończenie twardej powierzchni (jako byt absolutnie elementarny, bo przecież jej istnienie oznaczałoby konieczność wprowadzenia nowych oddziaływań, nowych bytów, co podważałoby elementarność). Twardość oznaczałaby przecież odpychanie w bardzo krótkim zasięgu. Nie jest maksymon twardą kulką w naszym pojmowaniu. Mogą wiec maksymony jakby wnikać w siebie wzajemnie. Ale nie całkowicie. Są bowiem fermionami. Uzasadnienie tego przedstawiłem w swej książce. Stąd odpychanie narastajace bardzo szybko w miarę zbliżania (wzajemnego wnikania).

  Znane nam cząstki są grawitacyjnymi układami maksymonów. Umożliwia to dualność. Istnieją przy tym dwie nisze energii potencjalnej (już dla układu dwóch ciał): dla zerowej masy grawitacyjnej układu (fotony) i dla masy dodatniej. Model ten z łatwością, wprost naturalną, wyjaśnia dlaczego masy cząstek są zróżnicowane. I nie potrzebny jest tu ocean Higgsa. Wcale nie oczekuję wykrycia bozonów H. Uważam, że miliardy przeznaczyć można na inne cele (choćby badawcze).

  Masa grawitacyjna układu maksymonów (cząstki) może być nawet bardzo mała, prawie zerowa, niezależnie od liczby maksymonów tworzących ją. Z tego powodu także ich grawitacja jest bardzo słaba. Chodzi bowiem o kompensację pól elementatnych. Układy grawitacyjne maksymonów nazwałem elsymonami (elementarny układ (system) materialny).

  Może paść pytanie: A dlaczego masy cząstek subatomowych są mimo wszystko zbliżone do siebie [stosunek mas nie przekracza10E(3), przy tym masa maksymonu jest 10E(22) razy większa od masy elektronu.]? Widocznie łączenie się maksymonów nie odbywało się "na żywioł". Rzecz wyjaśnia (na razie tylko jakościowo) model czworościanowy. W węzłach komórki czworościanowej znajdują się maksymony. Taka kostka posiada swoje pole grawitacyjne. Wszystkie kostki są identyczne. Właśnie one stanowią budulec cząstek. Czworościany te mogą oczywiście przenikać się wzajemnie. Możliwa jest więc też masa ujemna (neutrina). Masa ich układów nie może być dowolnie duża. To tak, jak ograniczenie złożoności jader atomowych (przez analogię). Po prostu istnieją rozpady wymuszone przez sąsiadów. Wszystko kipi. Cząstki o wyjątkowo dużych masach (a więc mniej ściśnięte, o mniejszej koncentracji materii) rozpadają sie bardzo szybko. Wiemy o tym z licznych doświadczeń.

  A nukleony, w szczególności proton? Co (strukturalnie) stanowi także o trwałości elektronu? Jaka struktura decyduje o istnieniu ładunku elektrycznego i o tym, że każdy jest wielokrotnością ład. elementarnego? A zasada zachowania ładunku? A jak to jest z kwarkami i ich ładunkiem? Jak to jest z oddziaływaniami silnymi? A zasady zachowania, np. liczby leptonowej? A dualizm korpuskularno-falowy?.....Bardzo wiele pytań. Sądzę, że model przedstawiony tu bardzo skrótowo, daje spore szanse na odpowiedź, do dziś niemożliwą. Sporo też antycypuje, co jest nie mniej ważne. [Przypuszczam, że należałoby wykryć jakieś reguły wyboru dotyczące łączenia "kostek".] Ale to dopiero początek (nawet jeśli ktoś uzna, że początek ten równoważny jest końcowi).

 W swej książce podjąłem wstępną próbę odpowiedzi na niektóre z tych pytań. Zadałem też sporo innych pytań, co jest nie mniej ważne. Jest tam też sporo kreatywnych tematów badawczych dla przyszłych doktorantów.

 A teraz z obłoków na ziemię.

 

To wynika z publikowanych tekstow.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie