bartoszu bartoszu
520
BLOG

Żyd po Kolędzie

bartoszu bartoszu Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

  Dzisiaj na Salonie można przeczytać  notkę o choinkowej ozdobie z Żydem i pieniążkami w tle. Oczywiście posypały sie komentarze ale jeden jest bardzo charakterystyczny. 

..”Ten Twój argumencik "jaki antysemita chciałby mieć na choince obiekt swojej nienawiści - wśród aniołków?!" - taki sobie:)...  W prawie każdym polskim domu wisza na ścianach obrazy świeter z pewnym PANEM, ale w jakiej mierze na przestrzeni stuleci wpłyneło to na gorace uczucia do narodu żydowskiego.”

 I ma sie wrażenie, że autor tego komentarza sam urwał się jak ten przysłowiowy z choinki. Bo przecież ozdoba o której pisze Paweł Jedrzejewski jest pamiatką pewnego zwyczaju, już zapomnianego a który jeszcze w pierwszych latach II RP był popularny na polskiej wsi a główna w nim rola przypadała własnie Żydowi. 

 Jak zanotował pamiętnikarz....... „Dziwny był zwyczaj niegdyś przed laty kilkudzieśięciu, gdy po naszych wioskach, jak to Żydzi—karczmarze jeżdzili po kolędzie odwiedzając swoich gospodarzy, jakby swoich klientów, którzy bywali stałymi goścmi karczmy. Otóż taki Żyd-szynkasz wchodzać do chałupy chłopskiej zaczynał od „serdecznych” życzeń w gwarze ludowej „ Daj Boże szczęście, żeby się tu powodziło, iżby wszyscy byli zdrowi, pieniądze mieli i żeby tu niczego nie brakowało — przychodzę tu z kolędą ”. Po tych życzeniach wyciągał flaszkę z kieszeni, nalewal do kieliszków i wszystkich częstował obecnych po kolei, poczynając od gospodarza i gospodyni, dawał po kieliszku dzieciom pomijając tylko najmniejsze, sługom, a nieobecnych kazał przywoływać, dogadując przytem: »Jak szanuję stół, to i stołowe nogi, ja tu wszystkich chcę potraktować, bo ten dom szanuję, niech go pamiętają wszyscy, żem tu był po kolędzie«. Gospodarzowi i gospodyni nalewał jeszcze po drugim i trzecim kieliszku i zachęcał: »Pijcie, pijcie, niech wam będzie na zdrowie, ja wam nie żałuję, pijcie pijcie –mówił- Jo go ten dom szanuję, jo go tu wszystkich chce poczęstowac, żebyście wiedzieli, ze Żyd ma dobre serce. A gdzie spodziewał się lepszej kolędy, zostawiał jeszcze mniejszą lub większą flaszkę wódki. Za to gospodarz dawał mu znowu od siebie kolędę, zazwyczaj ćwierć lub pół korca jakiegoś ziarna: żyta, jęczmienia, pszenicy, owsa, czego miał więcej, a znowu gospodyni dawała od siebie jaja, kaszę jaglaną, kurę, słowem, coś ze swego kobiecego gospodarstwa. Wsypywali to zaraz do worka, który Żyd trzymał gotowy pod pachą, i ładowali na wóz, czekający przed domem. Gdy tak całą wieś objechał, to wszyscy mniej lub więcej byli wódką zamroczeni, tylko on był trzeźwy i wywoził ze wsi dobry wóz ziarna. Dawanie tej kolędy było uważane jakby za powinność i kto by dał mało ziarna, to mu Żyd przed drugimi wypominał; a kto był szczodry, takiego chwalił, żeby i drugich do hojności zachęcić. Taka objażdżka odbywała się dwa razy do roku: raz po Godnich świętach czyli po kolędzie, drugi raz po świętach Wielkanocnych, po święconym.

bartoszu
O mnie bartoszu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura