bazyl pinxit
bazyl pinxit
bazyl murawa bazyl murawa
189
BLOG

JAK BARDZO NALEŻY NIENAWIDZIEĆ PRZECIWNIKÓW POLITYCZNYCH?

bazyl murawa bazyl murawa Polityka Obserwuj notkę 15

 Dopiero tysiąc lat po Chrzcie Polski a społeczeństwo mamy już częściowo chrześcijańskie. Jest to sporą przeszkodą w skutecznym uprawianiu polityki, nie rozwiąże się tego jedną notką w Salonie 24. Można jednak próbować pomajstrować myślą na ten temat, a nuż trafi się Czytelnik, co do mojej myśli dołoży myśl swoją i przyczyni się do ładu serc. Idąc za taką nadzieją opracowałem  wzorowy list kogoś świeckiego do Osoby Duchownej. Niech to będzie na przykład list niezależnego posła do proboszcza na wsi. Mógłby to być list właśnie taki:
   Drogi i Wielebny księże Mieczysławie,
Może mnie ksiądz pamięta, prawie co roku przyjeżdżam w odwiedziny do szwagra  w niedziele chodzę do kościoła, w którym Ksiądz posługuje. Kazań słucham życzliwie i uważnie, jak dotąd nie spotkałem się z tym, aby ksiądz wyraźnie komentował sprawy polityczne. W zasadzie tak być powinno, ale czy przemiany w kraju nie nakazują zrewidowania takiej postawy?
   Mamy w kraju pełzający hybrydowy zamach stanu, od paru lat śledzę go bezradnie z sejmowej ławy. Przodująca w rankingach partia jest motorem i nadzorcą tego procesu, partia, która straciła władzę, głównym czynnikiem sprzeciwu. Obydwie siły razem z satelitarnymi grupkami  rzucają na siebie oskarżenia – o nieudolność, nieuczciwość, agenturalność, złą wolę. Coraz skuteczniejsze propagandowo media żywią się tymi oskarżeniami, w ludziach więc narasta niechęć, wrogość, w końcu nienawiść w stosunku do klasy politycznej. Sumuje się to z faktem, że  negatywna selekcja powoduje stały spadek jakości klasy politycznej. Mamy rządców  coraz mniej uczciwych, coraz gorzej wykształconych, coraz mniej odpornych na pokusy unikania kontroli, dławienia dialogu.
   Klasa polityczna nie może być dużo lepsza od społeczeństwa, a sami widzimy, co się robi ze społeczeństwem, które stopniowo porzuca kulturę wysoką aby mieć więcej czasu na rozrywkę i zakupy.
 Pewnie mnie Wielebny Ksiądz uzna za fantastę, ale muszę to napisać: myślałem, że te groźne chociaż powolne procesy mogą doprowadzić do powstania społeczeństwa bezpartyjnego. Skoro nie ma obowiązku należenia do partii, ani głosowania na partie – może się stać, że ludzie będą nienawidzić polityków i partie, wtedy porzucą je rzeczywiście. Tak myślałem, ale już tak nie  myślę.
 Niby społeczeństwo powinno uznać oczywiste fakty – te partie to grupy marnych ludzi, więc nie   należy ich popierać. Nie umiemy się ich pozbyć, no to musimy wytrzymać, że siedli nam na karku i będą siedzieć. Odwróćmy się ze wstrętem od nich, jak potrafimy,  urządzajmy sobie życie w zasięgu ręki – rodzinne, biznesowe, samorządowe, parafialne, sportowe. Nic takiego jednak się nie dzieje. Czy nie dziwi Księdza to, że mając całą dostarczaną przez media wiedzę, społeczeństwo zgadza   być tym, co Ludwik Dorn zręcznie określił jako „naród polityczny” Dzieje się tak, mimo, że słyszę z lewa i z prawa – nie ma partii na którą chciałbym głosować! 
  Zrozumiałem w końcu, dlaczego tak się dzieje. Polacy, tak jak istoty ludzkie wszystkich ras, wszystkich religii i kultur, mają w podświadomości zapisane doświadczenia sześćdziesięciu tysięcy lat życia plemiennego. To podświadomość nakazuje im należeć, brać udział, szukać wodzów, tropić zdrajców, zbierać się w wielkie stada,  by gardłować, schodzić się w małych grupkach nocą, by biadać i knuć. Tego się nie da uniknąć.
I tu dopiero – przepraszam, że tak późno do tego dochodzę – tkwi problem, z którym zwracam się do Księdza. Niech Kościół ratuje!
Skoro skazani jesteśmy na politykę, niechże się nie okaże, że skazani jesteśmy albo na nienawiść, albo na zbiorową schizofrenię. Schizofreniczne jest bowiem lgnąć do czegoś, co napełnia nas odrazą. Lgnąć do polityki, którą rozpoznajemy jako kłębowisko żmij, kombinat oszustwa.
 A  nienawiść do przeciwników politycznych to  centralny punkt  medialnej manipulacji partii głównych i satelitarnych. Proszę się temu sprzeciwić na ambonie! Przecież nienawiści z chrześcijaństwem pogodzić się nie da! Proszę więc namawiać wiernych, aby mimo wszystko kochali partie polityczne i polityków, aby kochając brzydzili się jednak ich złymi słowami, kłamstwem, pazernością. Aby  potępiali czynione zło, a  jednak kochali tych ludzi. Proszę o tych sprawach moralnych przypominać w konfesjonale! Wielebni moi, pomóżcie jakoś wprowadzić porządek w świat politycznych emocji.  A ja w sierpniu wproszę się do Księdza na kawę i pomówimy o tym obszerniej.

   

Jestem mieszkańcem bloku w wielkim mieście, nie jestem narodem. Trzeba odwagi i kompetencji, aby brać się do komentowania bieżących wydarzeń politycznych. A myślę, że trzeba do tego także odrobiny zadufania. Bo wiadomo, że nie jest nam dana pewna i pełna wiedza o toczących się wysoko rozmowach, targach i zadawanych sobie podstępnie ciosach. I wiedza o mechanizmach objawiających skutki tego wszystkiego też nie jest dostępna. Słyszymy natomiast to, co do nas mówią osoby na wysokich stanowiskach i medialni komentatorzy. Przeważnie nie jesteśmy zadowoleni z tego, co do nas mówią. Poczułem pokusę, aby zastanowić się nad tym, co właściwie powinni mi powiedzieć. CO JA CHCIAŁBYM OD NICH USŁYSZEĆ, GDYBYM BYŁ NARODEM? Idąc za szeptem sumienia porzucam inne zatrudnienia literackie i ośmielam się podpowiadać Osobom, to, co moim zdaniem powiedzieć lub napisać powinny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka