Lech Wałęsa zabiegał o debatę na swój temat w gdańskim oddziale IPN. Godził się na różne scenariusze, choć po drodze obrażał swoich oponentów w stylu Lecha Wałęsy, zapewne licząc na wojenkę w mediach. Nie udało mu się. Gdy kilka dni temu okazało się, że wysyłając prośbę do IPN Lech Wałęsa znacznie wcześniej wiedział, iż miał już "zakontraktowane" wykłady w Chile, Krzysztof Wyszkowski z humorem skonstatował, że honorarium z pewnością będzie ważniejsze dla Wałęsy od honoru i do debaty nie dojdzie.
Krzysztof Wyszkowski miał rację, ale chyba nawet on nie przewidział, w jak obłudny i podły sposób Wałęsa wymiga się od debaty, która miała mieć miejsce na jego życzenie. Zarzucił bowiem IPN niszczenie dokumentów na swój temat (pewnie także te, które otrzymał od Milczanowskiego) i zapowiedział, że... odda IPN do sądu. Za co? Nie wiadomo. Trzeba mieć bowiem bardziej pokrętny umysł, aniżeli Lech Wałęsa, by cokolwiek z tego zrozumieć. Poniżej oryginalna wypowiedź Wałęsy w tej sprawie. Niech każdy oceni sam.
http://niezalezna.pl/75654-wyszkowski-o-walesie-mozna-zarobic-w-chile-wiec-poleci-za-pieniedzmi-jak-zwykle
http://niezalezna.pl/75643-walesa-sie-rozdwoi-w-dniu-debaty-o-bolku-ma-wizyte-w-chile
