Trudno w Polsce o rzeczową dyskusję w mediach na jakikolwiek temat polityczny, albowiem wszelkie podziały przebiegają głównie po linii partyjnej. Na szczęście Polacy mają często o wiele więcej oleju w głowie, aniżeli różnego autoramentu politycy bądź tzw. autorytety, w tym prawnicze. Z przeprowadzonego dla Radia ZET i Faktu sondażu wynika, że tylko 36% badanych nie chce żadnych zmian w obowiązującej ustawie zasadniczej. Reszta jest za zmianami, aczkolwiek z różnymi zastrzeżeniami, zwłaszcza co do trybu konsultacji oraz sposobu ich wprowadzania.
Osobiście również zauważam pilną konieczność zmian w Konstytucji i wielokrotnie wypowiadałem się o tym w formie notek bądź komentarzy. Ba! Uważam, iż taka dyskusja, jaką zapowiada prezydent Andrzej Duda, powinna mieć miejsce zaraz po 4 czerwca 1989 roku. Niestety, okrągłostołowe elity uważały wówczas, że nie ma sensu pytać społeczeństwa o kwestie ustrojowe. Dzięki temu mamy to, co mamy.
Przejdźmy jednak do rzeczy i weźmy na dobry początek tylko jeden, ale za to najczęściej przywoływany przez Trybunał Konstytucyjny przepis, tj. art. 2 ustawy zasadniczej:
Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Co można wyczytać z tej normy? Jaki jest jej sens ogólny, a jaki szczegółowy, skoro TK tak często z niej korzysta? Może jest to najmniej istotne, ale niemal wszyscy - nawet profesorowie prawa - w tym prof. A. Zoll, mówią najczęściej o Polsce, jako o "państwie prawa", a nie o "państwie prawnym". Tymczasem jest spora różnica między tymi określeniami. Jak ktoś chce, niech sobie doczyta.
O ile możemy sobie jakoś wykombinować, czym powinno charakteryzować się demokratyczne państwo prawne (władze pochodzące z wolnych wyborów, gwarancja dla wolności i swobód obywatelskich, prawo do niezawisłych i bezstronnych sądów etc.), o tyle druga część przepisu art. 2 jest studnią bez dna. Cóż bowiem oznaczają "zasady sprawiedliwości społecznej"? Dla jednych będzie to np. zdecydowane rozliczenie z pozostałościami komunizmu, a dla innych wręcz przeciwnie, czyli "gruba kreska". Kto ma to rozstrzygnąć? Może TK? Wolne żarty! Wszak wykładnia zawsze będzie zależała od poglądów aktualnego składu TK, a ten jest zmienny. Jeśli Konstytucja ma stanowić fundament prawa, to nie może opierać się na tak kruchych podstawach, jakimi są prywatne poglądy sędziów TK.
Oczywiście, do przeglądu i dyskusji nadaje się przynajmniej połowa norm konstytucyjnych, ale o tym w innych notkach.
Komentarze