Był taki moment zaraz po wyborach, w którym wolta Premiera Tuska - pod hasłem poważnych reform i twardej polityki wobec ogólnego bałaganu krajowego - mogła co prawda trząsnąć nieźle spadkiem poparcia wśród swojego ludu, ale ogólnie zyskałby pewnie za to, że w końcu się ocknął. Kiedy zaciskanie pasa z powodu drożyzny idzie na całego, kiedy kierowcy protestują przeciwko kosmicznym cenom paliw, urzędujący jeszcze Premier śmiga tu i tam samolotem za nasze pieniądze. I nie jest to jakiś populizm, te wyliczanki, osiemset ileś tam tysięcy złotych. Znacznie bogatsi od nas, żyją na szczytach władzy o wiele skromniej. Odradzam drezynę, ale może choć raz z Warszawy do Sopotu przez Bydgoszcz....
Nie o tym jednak ma być ten krótki "wpis kolejowy". Jak ogólna gangrena toczy państwo, ile absurdów znosimy na co dzień lub je omijamy, wiedzą i ci, co za Tusk (nie odmieniam świadomie) głosują i co za Tusk nie głosują. Bo i zarobiony gość trafi czasem do pociągu PKP, ale raczej do IC. Moje osobiste doznania z podróży koleją są wręcz bogate, ale tylko o ostatnim doznaniu tutaj wspomnę.
Jak wygląda średni skład Przewozów Regionalnych, ogólnie chyba wiadomo. Piętrus, złom, jedynka jako dwójka, piętrus, złom. Zestaw w sam raz nadający się na scenę wywalenia go w powietrze w filmie akcji z Segal`em. To było wczoraj. Jest kilka stopni poniżej zera, ale sucho, ładnie, żadnych perturbacji z trakcją przypominającą wystawę rzeźb lodowych. Trasa 230 km, lekko kiedyś zmodernizowana. Coś się jednak sypie, bo pół roku temu taki skład IR pędził z Poznania do Szczecina 2,33 h, a teraz 2,50 h. Temperatura w składzie "złom i piętrus" taka, żeby ludzie w ogóle zapomnieli o zimie, jakieś 29 stponi Celsjusza, bez możliwości regulacji. Parowanie i jechanie, parowanie i jechanie. Ale można przeżyć. W drugą stronę tak samo. Okoló 30 stopni Celsjusza w przedziale. Normalna jazda (?) trwa 15 minut. Bo potem stanie i stanie. W efekcie 55 minut spóźnienia na trasie 230 km przy dobrej pogodzie. Normalka, ale tylko w takim chorym państwie, jak Polska. No i to, co stało się powodem męczenia tego tematu w ogóle. W ciągu niespełna trzech godzin podróży trzy kontrole konduktorskie, a czy się dosiadał kto, albo i nie, ale sprawdzę raz jeszcze. To nie koniec. Po raz czwarty przychodzi konduktorka (miła) i zapowiada tym razem inspekcję: "Proszę przygotować bilety i dokumenty uprawniające do zniżki.. " . Masakra, stan wyjątkowy, hakerzy zdobyli kartę zdrowia jednego posła. Pada wreszcie zdecydowane: KONTROLA POCIĄGU. Nie ma żartów, bo to jak wydział wewnętrzny w policji. Sympatyczna kobieta obwieszona identyfikatorami sprawdza dokument podróży. Napięcie wśród podróżnych jest ogromne, słychać prąd płynący do świetlówki. Jak ja żałuję, że tego nie widział Prezydent Komorowski. Państwo po raz kolejny się sprawdziło. Jest sprawne jak kontrola tego pociągu "złom i piętrus". Mógłby znowu coś fajnego powiedzieć do narodu.
Całe zło III RP tkwi nie tylko w tej wielkiej chorej politycznej fasadzie, w tych obłudnych tekstach - może nie ratyfikujemy ACTA. I co z tego, skoro porozumienie ma wejść w życie, gdy ratyfikuje je 6 państw, stron porozumienia. Krótko mówiąc, możemy sobie nawet pozowlić na ten "bunt". W XXI wieku mamy kolej, która jeździ wolniej niż pod koniec XIX wieku. Co drugi pociąg spóźnia się 15, 20 minut i więcej, przy wymarzonej nawet pogodzie. Czym ten minister bez twarzy jeździ do siebie na weekend? Ceny biletów zbliżone do europejskich, a jakość usług jak podczas podróży wpław Amazonką. Kontrola pociągu żeby skontrolować kontrolę konduktorów pociągu. Skąd oni mają na to kasę? Kogo szukają? Zło III RP tkwi w wielu, tysiącach takich szczegółów, o których nikt raczej nie pisze, a ludzie znoszą to, bo co mają zrobić, iść pieszo? To jeszcze taki pikusiowy przykład. Kolejki do kas dworcowych to codzienność. Do niedawna wypisanie biletu w pociągu kosztowało na trasie do 100 km 4zł, a powyżej tej odległości 6 zł. Teraz to bez znaczenia, bo PKP kasuje 10 zł i już. Podwyżka wynosi 100 i 150 procent. Poczułem się skontrolowany, zabrakło tylko psów i pały. Co do tych konduktorów i kontrolerów, to nie ponoszą oni przecież winy za kolejny milion dwieście piąty absurd Polski z kupką wieżowców w Warszawie. To kolejowa czapa, to rząd, który zajmuje się tym, w jakim kolorze ma być na jutro gała, to wielkie dysputy w telewizjach, co z tym otwarciem "Narodowego"? Gdzie zajmują się takimi bzdurami? W Polsce. Absurd goni kłamstwo, a kłamstwo goni absurd. To, o czym było powyżej, to nie jest drobiazg i Polska B, C czy D. Tak jest w całej Polsce na co dzień i na weekend, bo w końcu wczoraj był piątek.
P.S. APEL!
Matko! Ojcze! Pamiętajcie o zabraniu książeczki zdrowia dziecka w podróż koleją Tusk (bez odmiany). Tak zwany bilet dla opiekuna i małego dziecka tego wymaga! Bez książeczki będzie kara! Ja pamiętałem. Konduktorka do mnie, cytuję: "A Pana niunia ma książeczkę zdrowia, tak? W torbie na górze?" Kurde, pomyślałem. Skąd Ona o tym wie? Tak, mam w torbie na górze - odpowiedziałem. Ale skąd wiedziała o tym, skoro torbę z książeczką dała mi mama mojej niuni. ACTA? Inwigilacja i podsłuch? Miałem tę książeczkę dla mojej 6- letniej córki, bo ostrzegła mnie kasjerka w kasie, że mogę mieć bez niej przerąbane.
A gdybym tak moja "niunia" miała tylko pół roku? Też musiałbym potwierdzić dzięki książeczce, że jeszcze nie prowadzi bloga i nie gra w gałę i nie łazi jeszcze sama na koncerty Lady Gagi? A jak już dziecko chodzi do podstawówki, pamiętajcie o "legitce", bo też was pogonią z pociągu albo wlepią stówę kary. Kontrole dokumentów jak w locie na Tytana z Adamem, sam lot ....jak nad kukułczym gniazdem. Ku przestrodze to moje P.S. o godz. 16.21.
..."Co Wy mi tu mówicie, że dziecko jest małe, że ma tylko pół roku, że jeszcze nie chodzi, nie macie książeczki, a państwo traci na oszustach, czyli my tracimy, ludzie, wy sobie kpicie z państwa, a może wasze dziecko w ogóle nie jest wasze?.....Przecież nawet nie mówi nic, że jest wasze!
Inne tematy w dziale Rozmaitości