Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
450
BLOG

Zamordowana Warszawa

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

 

 

69 lat temu sowieckie wojska wkroczyły do Warszawy. Wkroczyły do Warszawy, miasta tylko z nazwy, bo realnie takiego miasta w ogóle nie było. Realnie były tylko same ruiny. Aż nie chce się wyliczać w ilu procentach zniszczone były budynki historyczne, mieszkalne, szpitale. Od 80 do 100%. Najcenniejsze oczywiście jest ludzkie życie, to miliony Polaków zamordowanych przez Niemców, do dziś wywołują w nas cierpienie. Nikt nie napadał na Niemcy, nikt ich nie prowokował. Po prostu niemiecka maszyna zbrodni założyła sobie unicestwienie Polski i Polaków, nie tylko Żydów. Ponad 20 lat temu, także w moim zapewne imieniu, Tadeusz Mazowiecki dokonał z Helmutem Kohlem symbolicznego pojednania Polaków i Niemców. Nie godzę się na żadne pojednanie z Niemcami. Mogę z nimi rozmawiać, mogę o nich kręcić filmy i robić programy telewizyjne (co czyniłem), ale to nie ma nic wspólnego z pojednaniem. Z premedytacją zamordowano całe miasto, moją stolicę. Do dziś nie dostaliśmy ani jednego euro odszkodowania za tę ewidentna zbrodnię, po prostu zbrodnię.  Do tego obecny rząd Tuska wisi na klamce drzwi Merkel z każdym niemal problemem. Jak wasal. Dla mnie potomkowie niemieckich zbrodniarzy są winni Polsce ogromne odszkodowanie. Różne są szacunki, ale kwota stu miliardów euro jest progiem minimum do jakichkolwiek rozmów.  Powiedzmy szczerze, to kwota symboliczna, zadośćuczynienie. Dopóki Polska nie otrzyma od Niemiec takiego zadośćuczynienia,  będzie państwem upokorzonym, zhańbionym przez komunistów, którzy nie potrafili przez kilkadziesiąt lat upomnieć się o swoją, ale i moją stolicę. Rodzi się w ogóle pytanie, czym jest Warszawa dla komunistów, albo dla lewaków. Dla pierwszych była łupem. To co ocalało , zapełniało się walonkami.  Dla drugich jest jedynie miejscem ideowego fermentu. Któż się upomniał z tego środowiska o Warszawę, o tę Warszawę zamordowaną przez Niemców. W budynek „Prudentialu” trafiło ponad 1000 pocisków. Szwabskie gęby chodziły po ulicach i podpalały kolejne kamienice. Oto Niemcy w całej okazałości. Oto ci biedni wypędzeni, od Steinbach i innych „pokrzywdzonych”. Dzięki olbrzymiej machinie propagandowej już zamienili role. To Polacy byli okrutni i źli, AK to bandyci, no i wydawali masowo Żydów, albo ich mordowali w Jedwabnem. Ta narracja jest znakomicie od lat powielana przez „Gazetę Wyborczą”. W 1612 roku byliśmy pod Moskwą imperialistami – pisze sobie publicysta GW. Jedna orkiestra przeciwko Polsce. W tym wszystkim ginie prawda o Niemcach, o tym jacy są naprawdę, a nie jacy chcą być, za jakich chcą uchodzić. Przeżyli naloty dywanowe na Drezno. Ale w Warszawie już nikt nie stawiał oporu, nikt nie walczył. Miasto było puste i to miasto po prostu wyburzono i spalono.  Ten sam los powinien spotkać Berlin. Może zrozumieliby, że w ich genach gdzieś tkwią dawne barbarzyńskie zwyczaje, jeszcze z czasów Cesarstwa  Rzymskiego, o czym pięknie pisał Kisiel. Jeśli jednak wykluczamy odwet, jeśli nadal mamy czasy pokoju, to może w końcu ktoś huknie i powie Niemcom, że dla Warszawy wojna się nie skończyła. Skończy się wtedy, gdy potomkowie tamtych zbrodniarzy z ognistymi rurami, zapłacą nam za potworności zgotowane mieszkańcom stolicy i samemu miastu.    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości