Ryszard Rezler kpr. "Mściciel" kompania odwodowa "Szafrański"
Z walk o Politechnikę
Zostaliśmy skierowani na teren Politechniki. Oddziały nasze dzieliła od Niemców przestrzeń dwudziestu kilku metrów. Niemcy atakowali bez przerwy, ale obrona nasza była twarda, dopiero po sprowadzeniu goliata rozbili naszą obronę. Gdy nastąpił wybuch, znajdowałem się przy okiennej strzelnicy około dziesięć metrów od goliata. siła wybuchu wyrzuciła mnie o kilka metrów. Słyszałem głos nawołujący do wycofania się, lecz byłem tak ogłuszony wybuchem i upadkiem, że straciłem orientację w czasie i przestrzeni. Szedłem po omacku do wyjścia, jak we mgle, nic nie widziałem. Do budynku już weszli Niemcy, lecz ja byłem szybszy, dlatego żyję. Wycofaliśmy się pod ogniem kolegów i Niemców. Podczas tej strzelaniny dostał postrzał w brzuch dowódca naszej grupy, starszy człowiek, o lasce. Z kolegą "Wisiwinklem" odnieśliśmy go do szpitala na Lwowską.
Kiedy wróciliśmy ze szpitala na Politechnikę, nadszedł rozkaz wycofania się na ulicę Noakowskiego.
Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości