Czyli historia jednej małej wrzutki premiera Tuska
Na salonie 24 Pani Jankowska postanowiła wypalać chamstwo w PiS-ie za pomocą gorącego żelaza i na dzień dobry wyzwala Hofmana od szczyla i miernoty. Nie wiem, co na to rzecznik PiS-u, ale fakt, że na takie zachowanie pozwoliła sobie osoba rozpoznawalna, a nawet opiniotwórcza, być może jest wystarczającym powodem do rozpatrzenia reakcji na drodze sądowej.
Inni w swoich krytykach kierują się szeroko pojętą miłością do PiSu i troską o kulturę słowa w jej szeregach. Wiedzą lepiej niż Prezes, co i kiedy należy powiedzieć, jak pokierować partią. Ba: wiedzą nawet jak prezes z młodym delfinem powinni się zachować, kiedy według życzliwych dali ciała. Otóż według nich bezapelacyjnie teraz przynajmniej powinni winowajcy posypać głowę popiołem i przeprosić. Trudno tylko ustalić, dlaczego ci, co tak troskliwie pochylają się nad dobrem partii wybierają drogę komunikacji poprzez pisanie otwartym tekstem na salonie24. Widać Jarosław Kaczyński nie odbiera maili, nie spotyka się z ludźmi, nie odbiera telefonów, tylko czyta i czyta notki na salonie24. Dziwne, bo to jak potoczyła się kariera pana Migalskiego, tuż po tym jak napisał list otwarty do J. Kaczyńskiego, powinna dać niektórym do myślenia. No chyba, że ktoś rozumie przez karierę polityczną gwarantowany SG na salonie24.
W tym wszystkim bardzo wielu osobom umyka jeden podstawowy fakt: nie jest ważne, co tak naprawdę Hofman powiedział. Nie jest prawdą, że cokolwiek sprowokował, przekroczył czy wywołał. Bez względu na to czy A. Hofman założyłby sukienkę w kwiatki i zażywał nosem aspirynę, czy przez resztę życia przeprowadzał staruszki przez ulicę, to i tak dla PiS, dla tego, co media produkują, nie ma kompletnie znaczenia. Jest tyle dowodów na to, że medialnej papki nie sporządza się przy pomocy faktów, że aż dziw, dziw wielki, iż doświadczeni, blogerzy wciąż tego nie pojmują.
Dlatego proszę zostawicie Hofmana i kolejne wyrzuty tego typu w spokoju. Ten cyrk trwa tutaj regularnie i cyklicznie. Podobnie było z wystąpieniem Ziobry w Europarlamencie. Też niektórzy chcieli być bardziej święci od papieża. Porębie potknięcie wybaczono, bo młody, bo jeszcze się uczy. Sprawę załatwiono wzorcowo przed kamerami wspólną konferencją prasową. Nie daje wam to do myślenia? Został miesiąc do wyborów. Warto się zastanowić czy chcemy wygrać te wybory, czy „naprawiać” w raz z jankowskimi, migalskimi, libickimi i tuskami PiS. Bo jednego z drugim nie da się pogodzić. Tak, tak: twierdzę właśnie, że nie czas na „obiektywizm” i „krytykę”. Zwłaszcza, jeśli z tego robi się kij do okladnia PiS.
Czy oglądał ktoś kiedyś wymianę poglądów miedzy Brudzińskim i Halickim? Brudziński ograł adwersarza merytorycznie na omawiane tematy, wobec czego Halicki zaczął wyzywać Brudzińskiego od kiboli. Kiedy poseł PiS-u się obruszył i powiedział, że spotkają się w sądzie, jeśli Halicki nie przeprosi, tamten z głupim uśmiechem zaczął się wycofywać ze swoich pomówień. Następnego dnia Halickiego telewizor znowu pokazał. Wyzywał posłów PiS tym razem od…. No jak myślicie? Właśnie tak: od kiboli! Wniosek: idąc za sprawa Hofmana byłby taki: po co Brudziński był lepiej przygotowany do dyskusji niż Halicki? Po co „obraził” posła PO wykazując mu ignorancję i brak wiedzy na omawiane pytania?
PiS ma dwa wyjścia: albo grać jak mu wszechobecni „życzliwi” doradzają, albo grać skutecznie. Ja jestem za tym drugim rozwiązaniem.
Inne tematy w dziale Polityka