bezprzedawnienia bezprzedawnienia
116
BLOG

Praskie czwartki

bezprzedawnienia bezprzedawnienia Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Osoby, które miały okoliczność poznać mnie osobiście wiedzą, że od kilku lat jestem zafascynowany naszymi południowymi Sąsiadami. Lubię czeski język, oglądam czeskie (a raczej czechosłowackie) seriale, a nawet czytuję czeski Kodeks cywilny do poduszki. Każdy ma prawo do drobnych dziwactw. Dzisiejszego wieczoru chciałbym przypomnieć okoliczności czterech drastycznych zabójstw, które miały miejsce w pierwszych czterech miesiącach tego roku w czeskiej stolicy.

W sobotę, 1 lutego 2014 r. około godziny 11, policjanci z komisariatu na praskich Winogradach otrzymali informację o dziwnie zaparkowanej taksówce, stojącej przy ul. Łużyckiej (czes. Lužicka), nieopodal skrzyżowania z ul. Szumawską (czes. Šumavská). Mieszkaniec Pragi donosił, iż pojazd ten stoi tam już drugą dobę, a z drzwi ścieka krew. Mimo, że auto było wyposażone w przyciemnione szyby, prażanin twierdził, że w środku ktoś jest. Na miejscu zdarzenia zjawili się funkcjonariusze Policji i dokonali oględzin zaparkownej Hondy CR-V o numerach rejestracyjnych 2AR 7706. Była to ciemnego koloru taksówka, pracująca w korporacji Halotax. We wnętrzu pojazdu był też taksówkarz. Zwłoki mężczyzny miały rany postrzałowe, co na pierwszy rzut oka wykluczało naturalny zgon.

Denatem okazał się 42-letni taksówkarz - Petr Sedlaček. Zmarły pochodził z Kladna, niespełna 70-tysięcznego miasta powiatowego nieopodal Pragi. Ostatni raz widziany był dwa dni wcześniej, w czwartek, 30 stycznia. Po południu kontaktował się z dyspozytorem. Policja ustaliła, że ostatni kurs wykonał do podstołecznej wsi Jílové u Prahy, gdzie ujawniono później tablet, należący do zmarłego. Od tego czasu nie wrócił do domu, żadnych wieści o nim nie miała jego rodzina, znajomi ani przełożeni.

Rzecznik praskiej policji - Tomaš Hulan ujawił, iż do denata oddano łącznie cztery strzały w głowę, jeden z nich był śmiertelny. Nie ujawniono jednak, czy do zbrodni doszło na tejenie Pragi, czy poza nią. Policja za pośrednictwem mediów zwróciła się jednak do świadków, którzy podróżowali z Sedlačkiem w czwartkowe popołudnie lub wieczór. Bezskutecznie.

Mijają dwa miesiące. Jest piątkowy poranek, 11 kwietnia 2014 r. Policja otrzymuje zgłoszenie, iż przy polnej ścieżce, w okolicach ulicy K Netlukám (podmiejska dzielnica Uhřiněves) ujawniono ciała dwóch mężczyzn - jednego w wieku ok. 20 lat, a drugiego ok. 60-letniego. Obaj zostali zastrzeleni, ich zwłoki znajdowały się w odległości ok. 100 metrów od siebie. Wdrożone czynności śledcze pozwoliły na ustalenie, iż obaj zamordowani mężczyźni byli taksówkarzami. Pięćdziesięcioośmioetni Milan P. jeździł czarną skodą superb. Ostatni raz był widziany w czwartek, 10 kwietnia o godz. 23:15 w okolicach ulicy Husovej w centrum Pragi. Dla bywalców nadwełtawskiej metropolii istotna będzie wskazówka, iż przy tej ulicy znajduje się ulubiona gospoda Bohumila Hrabala - U Zlatého Tygra. Młodsza z ofiar - Daniel C. miał 25 lat. Policja dotarła do świadków, którzy widzieli Daniela w jego srebrnym renault kilka godzi później - 11 kwietnia o 1:40. Miejscem spotkania była ulica Ječna, w okolicach stacji metra I.P. Pavlova.

Prascy stróże prawa łączą te trzy zbrodnie ze sobą. Każda z nich miała miejsce w czwartek. Ofiarą zawsze był taksówkarz, zastrzelony z broni palnej. Policja poprosiła o pomoc dziennikarzy. W jednym z ostatnich wydań czeskiego magazynu kryminalnego Na stopě (pol. Na tropie) omówiono te trzy zabójstwa.

Pojawienie się seryjnego mordercy zawsze silnie oddziałuje na ludzką psychikę. Prażanie - a zwłaszcza tamtejsi taksówkarze - zaczęli poważnie obawiać się o swoje życie. Ci bardziej spostrzegawczy wskazują na jeszcze jedną zbrodnię, która może być powiązana ze sprawą taksówkarzy.

Czwartek, 13 lutego 2014 r. Godzina 9:55. Do tramwaju nr 17 na placu Palackěho (okolice słynnego "Tańczącego domu") wsiada sześćdziesięcioczteroletnia Danuša S.Zajmuje miejsce w drugim wagonie, po prawej stronie. Piętnaście minut później  na przystanku Belárie z pojazdu wychodzi ostatni pasażer. Emerytka zostaje w tramwaju sama. 10:11 - tramwaj staje na przystanku Modřanská škola. Tam najprawdopodobniej wsiadł do tramwaju morderca. Dwie minuty później tramwaj staje na przystanku koło stacji kolejowej. Było to jedyne miejsce, w którym 64-latka mogła przesiąść się w autobus. Skoro tego nie zrobiła, wniosek jest tylko jeden. Była już wtedy martwa. Tramwaj  o 10:18 dojechał do pętli, znajdującej się przy ul. Generała Šiški, jednak ciało zostało ujawnione dopiero jedenaście minut później, na przystanku U Libušskeho potoka. Sekcja zwłok wykazała, że ofiara zmarła z powodu postrzału głowy.

Do dziś nie udało się wyjaśnić, kto dokonał tych czterech zbrodni. Morderca (cz. vrah) swobodnie porusza się po mieście. Historia kryminalistyki uczy, że może zaatakować ponownie. Petr Sedlaček pozostawił żonę i dwóję dzieci. Narodzin trzeciego dziecka nie dożył. Zastrzelona w tramwaju kobieta osierociła nie tylko męża, ale również wnuka.

Zainteresowanym sprawą polecam odcinek Na stopě z 26 czerwca br. Można go obejrzeć tutaj: http://www.ceskatelevize.cz/ivysilani/1100492707-na-stope/

Hubert Remigiusz Kordos. Lat 25, mieszka w Warszawie. Prawnik, publicysta, myśliciel. Miłośnik Williama Shakespeare'a, Marca-Antoine'a Charpentiera, twórczości Marka Krajewskiego oraz powieści milicyjnych. Człowiek, którzy stara się patrzeć w oczy swojego rozmówcy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka