Skandal w Instytucie Pileckiego. Ruchniewicz idzie po bandzie w proniemieckiej polityce

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 67
Czy prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Pileckiego, został sprawdzony kontrwywiadowczo przez polskie służby? Takie pytanie stawiają nie prawicowe media, od początku krytycznie recenzujące poczynania historyka, a "Rzeczpospolita". Okazuje się, że pełnomocnik ds. relacji polsko-niemieckich planował zorganizować konferencję na temat oddania Niemcom dóbr kultury z okresu II wojny światowej przez Polskę. Jak podawała kilka miesięcy temu gazeta, Ruchniewicz nie zgodził się na seminarium poświęcone grabieży polskich dzieł sztuki przez naszego zachodniego sąsiada w okresie okupacji. Wokół Ruchniewicza wciąż trwa też śledztwo prokuratury.

Pod koniec lipca Hanna Radziejowska, kierowniczka berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego, skierowała list do minister kultury Marty Cienkowskiej oraz do chargé d’affaires ambasady w Berlinie Jana Tombińskiego. W piśmie podała, że dyrektor Krzysztof Ruchniewicz miał oczekiwać organizacji cyklu seminariów, w tym jednego poświęconego tematowi zwrotu przez Polskę dóbr kultury Niemcom, Ukrainie, Białorusi, Litwie, a także zwrotów mienia prywatnego osób pochodzenia żydowskiego.  


Proniemiecka polityka Ruchniewicza 

Według Radziejowskiej propozycja ta, mająca rzekomo wsparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jest niezgodna z interesem państwowym i może wywołać poważne konsekwencje dla samego Instytutu oraz resortu kultury. To nie pierwszy przypadek, gdy prof. Ruchniewicz porusza temat zwrotów dóbr kultury. 

Ministerstwo Kultury nie odniosło się wprost do zarzutów. Rzecznik resortu Piotr Jędrzejowski poinformował jedynie, że Instytut Pileckiego przygotowuje cykl międzynarodowych seminariów pt. "Zagrabione (jeszcze) nieodzyskane", które mają dotyczyć polskiego mienia utraconego w wyniku grabieży podczas II wojny światowej. Pierwsze wydarzenie zaplanowano na 3 września 2025 roku w Warszawie, a finałowy kongres na maj 2027 roku. 


Zarzutów jest więcej

W Instytucue Pileckiego wrze, a prof. Ruchniewicz ma coraz słabsze notowania wśród pracowników. Jeden z naukowców, zajmujących się badaniem strat wojennych, zarzucił prof. Ruchniewiczowi przejęcie jego planów badawczych i pomysłów bez konsultacji. Jak relacjonuje badacz w liście do MKiDN i MSZ, dyrektor Instytutu miał szczegółowo wypytywać go o prowadzone prace, a następnie – bez wcześniejszej zapowiedzi – ogłosił cykl seminariów rozpoczynający się tematem jego badań nad kolekcją z Waplewa. Według naukowca, doszło do "nieetycznego przejęcia zamierzeń badawczych". 

Śledztwo wokół Ruchniewicza 

Nie jest to pierwszy raz, gdy prof. Krzysztof Ruchniewicz znalazł się pod ostrzałem. Wcześniej media informowały o nieprawidłowościach finansowych w Centrum im. Willy’ego Brandta, którym kierował. W kwietniu 2025 roku prokuratura we Wrocławiu wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Ponadto, Instytut Pileckiego był w ostatnich miesiącach krytykowany przez Ministerstwo Kultury, które zażądało zwrotu dotacji w wysokości prawie 200 tys. zł. Resort zakwestionował m.in. wydatki na edukację o Misiu Wojtku czy Januszu Korczaku, a także stypendia przyznane badaczkom z Ukrainy i Białorusi. 


Podstawowe pytanie 

W kontekście pytań o wrażliwą tematykę zwrotu dóbr kultury, redakcja "Rzeczpospolitej" zapytała resort kultury, czy prof. Ruchniewicz był przed objęciem funkcji sprawdzany kontrwywiadowczo. Odpowiedź resortu była lakoniczna – odpisał on, że za kwestie te odpowiada Koordynator Służb Specjalnych, czyli Tomasz Siemoniak. "Próbowaliśmy się skontaktować zarówno z dyrektorem Krzysztofem Ruchniewiczem, jak i Hanną Radziejowską, ale nie otrzymaliśmy od nich komentarza" - pisze gazeta.  

 

Fot. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Pileckiego/PAP

Red. 


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj67 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (67)

Inne tematy w dziale Polityka