Kiedyś ziemie Europy Wschodniej były zamieszkane przez różne narody: na terenach współczesnej Białorusi żyli Bałtowie, Ukrainy - Scytowie i Sarmaci, Rosji (od Morza Kaspijskiego po Wołgę do Karelii) - Ugrofinowie.
W VI-VII wiekach naszej ery na te obszary ze swojej praojczyzny, między Wisłą a Odrą i zachodnim Białoruskim Polesiem, przywędrowali Słowianie. Wynikiem zmieszania się z miejscową ludnością było powstanie nowych narodów - Białorusinów, Ukraińców i Rosjan. W zależności od tego z kim "zlewali się" Słowianie, powstawały jakościowo nowe języki, tradycje i mentalności.

Na etnicznym terytorium Białorusi osiedliły się takie plemiona słowiańskie jak: Krywicze (Witebszczyzna, Smoleńszczyzna, Wileńszczyzna, Grodzieńszczyzna, tereny Pskowa i Mińska), Dregowicze (centralna Białoruś i Północne Polesie), Radymicze (Mohylew, Homel, Briańsk), Wołynianie (Brześć). Jednocząc się w X w. Krywicze i Dregowicze stworzyli potężne państwo - Księstwo Połockie, które stał się centrum białoruskiej nacji.
Okresem największego rozwoju księstwa Połockiego był wiek XI, kiedy to na jego czele stał kniaź Wsiesław Czarodziej (panował w latach 1044 do 1101). Trwałe podwaliny tego rozkwitu stworzył jego ojciec - Briaczysław, pozostawił synowi silne państwo, które wytrzymało w nielekkich starciach z Kijowem. Władanie ojcowizną wymagało od Wsiesława niemałego wysiłku. Impet i rozmach kniazia dziwił zarówno współczesnych mu jak i potomnych. W swojej stolicy - Połocku zbudował nowy, potężny zamek, wielki sobór Sofijski. W czasach jego panowania kwitły rzemiosło i handel.
Księstwo Połockie było państwem morskim: pod jego kontrolą znajdowały się ziemie wzdłuż całej Dźwiny aż do Morza Bałtyckiego (Varažskaha Mora). Tutaj powstały takie grody jak Hiersika i Kukienojs (teraz na terytorium dzisiejszej Łotwy) - forpoczta Połockiego Szlaku do Bałtyku. Państwo połockie było jednym z większych państw Europy wczesnego średniowiecza, obok Królestwa Polskiego, księstw Skandynawskich i Nowogrodu Wielkiego.
Latopisy już z X wieku w opowieści o Rognedzie potwierdzają istnienie odrębnej świadomości starożytnych Białorusinów. A taka charakterystyczna dla białoruskiego języka cecha, jak "dziakanie", zauważona została jeszcze na początku X stulecia przez arabskiego pisarza Al-Masudiego (Abun Chasan Ibn-Chusejn) w słowie "el ludzina", które było nazwą własną przodków Białorusinów.
W ogóle, według profesora W.Martynawa, dialekt na podstawie, którego powstał język białoruski, wykształcił się już dawno, jeszcze na początku pierwszego tysiąclecia n.e. (a nie w końcu XIV w., jak zwykło się twierdzić). A tak zwany "staroruski" język - to nie prajęzyk trzech języków wschodniosłowiańskich, a po prostu książkowy starobułgarski (a dokładniej - staromacedoński) język w wariancie wschodniosłowiańskim.
Pierwszy znany zabytek białoruskiego piśmiennictwa liczy sobie ponad 1000 lat. Jest to napis GOROUCHSZA na ceramicznym naczyniu z pierwszej połowy X wieku, znalezionym w kurhanie koło Smoleńska. Podobnie datuje się napis na pieczęci połockiego księcia Iziasława, syna Ragnedy. Są to najstarsze zabytki piśmiennictwa nie tylko białoruskiego, ale także całej Europy Wschodniej.
Tak było. Niektórzy jednak twierdzą, że istniał starożytny ruski naród. A prawda jest taka, że takiego narodu nie było. Został wymyślony na użytek i potrzeby rosyjskich historyków. Do nazwy "driewnierusskij narod", "jedinyj russkij narod" sięgali oni za każdym razem, kiedy chcieli usprawiedliwić imperialną politykę Moskwy, żeby móc udowodnić historyczne prawo do terenów Ukrainy i Białorusi.
W zeszłym wieku, przy okazji tłumaczenia ekspansji i panowania nad Białorusinami i Ukraińcami, zawzięcie rozpowszechniali koncepcję istnienia "trzech plemion jednego ruskiego narodu - Wielkorusów, Małorusów i Białorusów".
W czasach sowieckich, kiedy narody białoruski i ukraiński prawnie nabyły swoją państwowość, koncepcja ta została przystosowana do nowych warunków. Przekształcono ją w tezę o istnieniu "staroruskiej narodowości jako kolebki trzech bratnich narodów", które musiały niewątpliwie, według doktryny komunistycznej, zlać się w "nowej wspólnocie", co tak naprawdę oznaczało asymilację.
Tak, więc "Państwo staroruskie" (Driewnierusskoje gosudarstwo) nie istniało. Licznie podejmowane przez kijowskiego księcia Włodzimierza w końcu X w. próby zjednoczenia wszystkich ziem wschodniosłowiańskich zakończyły się niepowodzeniem. Ziemia połocka w zaciętej walce obroniła swoja niezależność.

Słowiańskie święto Kupały nad „białoruskim morzem” – jeziorem Narocz
Znany prozaik i publicysta białorusk - historyk Uładzimir Arłou mówi tak:
– Są dwie Białorusie i każda z nich ma inny stosunek do historii. Jedna Białoruś czuje się spadkobierczynią Związku Radzieckiego. Dla wielu moich rodaków historia ich kraju sięga czasów, kiedy piwo kosztowało 37 kopiejek, a wódka 3 ruble. Historyczna świadomość radzieckich Białorusinów jest żadna. Jest też druga Białoruś, której mieszkańcy znają przeszłość tych ziem, mają swoich bohaterów. Dotarcie do tej wiedzy było zadaniem trudnym i często bolesnym. Kiedy w latach 70 tych studiowałem historię, ani ja, ani moi koledzy nie mieliśmy pojęcia o wielu ważnych momentach w przeszłości Białorusinów – byliśmy produktami radzieckiej edukacji, w której przemilczano na przykład istnienie niepodległej Białoruskiej Republiki Ludowej w 1918 r., nikt też nawet szeptem nie mówił o masowych represjach w latach 30. Nasi profesorowie nie odkryli przed nami tej zakazanej historii. Dziś datę 25 marca – czyli powołania Białoruskiej Republiki Ludowej – znają praktycznie już wszyscy. Oczywiście większość w ten dzień nie świętuje, ale data wróciła do narodowej pamięci, więc jakiś postęp jest.
– Sowiecka historiografia jest dziedziczką carskiej historiografii. Na białoruską historię zawsze patrzono z perspektywy mitów: Białorusini są młodszymi braćmi Rosjan, nie mają prawa do państwowości, do języka. Nie było w tej historii miejsca dla bohaterów, którzy walczyli o europejskie wartości. Wyrosłem w Połocku, a nie wiedziałem o tym, że car Iwan Groźny napadł na nasze miasto, wymordował katolików i Żydów, a 50 tysięcy prawosławnych wypędził w głąb Rosji. Mówiono nam na lekcjach, że Iwan Groźny uwolnił Połock od Polaków i Litwinów. Przemilczano, że historia stosunków Rosji i Białorusi to dzieje ustawicznych wojen, które rozpoczęły się w 1492 r. i trwały aż do końca XVIII w., kiedy marzenie o wchłonięciu Białorusi się zrealizowało. W szkole nie uczyliśmy się o wojnie inflanckiej, o walkach z Iwanem Groźnym, nie uczyliśmy się też o najstraszniejszej wojnie w naszych dziejach, która toczyła się w latach 1654–1667. Białoruś straciła wtedy połowę ludności, swoje elity, szlachtę, mieszczaństwo. Była to katastrofa kulturowa, demograficzna i gospodarcza, z której Białoruś nie podniosła się do dziś i w tym upatrywałbym korzeni współczesnej tragedii Białorusi.
– Nigdy nas nie wzięli na wycieczkę po Połocku. Nikt nie mówił nam o Soborze Sofijskim. Przypomnienie o istnieniu średniowiecznego Księstwa Połockiego przeczyłoby teorii o jednej Rusi – praojczyźnie wszystkich Słowian Wschodnich. Zawsze lansowano tezę, że nigdy nie posiadaliśmy własnej państwowości. Tymczasem Księstwo Połockie zajmowało większą część współczesnej Białorusi, spełniało wszystkie warunki, by określać je mianem państwa. Mieliśmy własną dynastię książęcą Rogwołodowiczów, a także związki dynastyczne z Bizancjum. Księstwo Połockie przeciwstawiało się dominacji Kijowa i do dziś fakt jego istnienia jest solą nie tylko w oku historyków rosyjskich, ale również ukraińskich.
Historiografia radziecka starała się wymazać wszelkie ważne postaci tamtego okresu. Na przykład św. Eufrozyna Połocka w XII w. należała do najbardziej wykształconych kobiet w Europie. W naszym podręczniku szkolnym nie wspomniano o niej ani słowem, podobnie było w podręcznikach uniwersyteckich. Historia Białorusi, z której ja korzystałem na studiach w latach 70-tych liczyła pięć tomów, ale o Eufrozynie milczała. Nasz wykładowca powiedział tylko, że była ona cerkiewną obskurantką, a jej działalność była opium dla ludu. I tak mieliśmy szczęście, że usłyszeliśmy jej imię i mogliśmy sprawdzić, kim była w rzeczywistości. Notowaliśmy wszystko, co dyktował profesor, i potem szukaliśmy w innych książkach, by dokopać się choć do części prawdy. Kiedy mam zły nastrój, wyciągam te konspekty, czytam i pękam ze śmiechu, „dowiadując" się różnych rzeczy.

–Eufrozyna Połocka jest naszą świętą, jaką od dawna uważa się za patronkę Białorusi. Na wieczną pamięć i miłość narodu zasłużyła sobie ofiarnym życiem, które poświęciła na krzewieniu oświaty wśród naszych przodków.
Przyszła na świat na początku XII wieku w Połocku, w rodzinie księcia Światosława-Griegorija i była wnuczką największego z połockich władców - Wsiesława Czarodzieja. Małą dziewczynkę obdarowano starym, połockim imieniem Przedsława. Na wszystkich słowiańskich ziemiach Połocka księżniczka była znana ze swej urody i mądrości. Kiedy Przedsława skończyła 20 lat (w tym wieku dziewczynkę uważano za niewiastę) w Połocku rozpoczęto "swaty". Rodzicie zastanawiali się czy wydać córkę za syna jakiegoś bogatego władcy. Jednak Przedsława wybrała inną drogę - drogę życia w zakonie.
Wstąpiła do zakonu przyjmując imię Eufrozyny. Zamieszkała w celi Soboru Sofijskiego w Połocku. Korzystając z biblioteki świątyni, przepisywała książki, układała modlitwy i kazania. Jak mówią niektóre legendy podobno prowadziła "Latopis Połocki". Eufrozyna założyła męski i żeński monastyr, które stały się ośrodkami kształcenia na Ziemi Połockiej. Przy monastyrach powstały skryptoria - pracownie gdzie przepisywano książki, a także szkoły, w których dzieci uczono pisania i czytania, historii, greki, łaciny a także sztuki oratorstwa.
Światła mniszka skupiała wokół siebie zdolnych i utalentowanych ludzi, dlatego można uważać ją za pierwszego mecenasa oświaty. Eufrozyna ufundowała w Połocku dwie cerkwie, jedna z nich to Cerkiew św. Spasa, zbudowana przez ówczesnego architekta Iaana. Jubiler imieniem Łazarz (pogańskie imię Bohša) zrobił krzyż, który stał się bezcenną relikwią Białorusi.
Wnuczka Wsiesława Czarodzieja, ostrzegała przed bratobójczymi walkami, które mogły doprowadzić ojczyznę do zguby i otwarcie występowała przeciwko nim. Jej postać stała się natchnieniem dla Franciszka Skaryny, Wasyla Ciapińskiego, Symeona Połockiego - innych wybitnych Białorusinów.
W podeszłym wieku Eufrozyna wyruszyła na pielgrzymkę do Jerozolimy i tam, osłabiona podróżą, zachorowała i zmarła. Jej relikwie spoczywają w Połocku, w cerkwi monastyru Spasa. Dzień pamięci świętej patronki Białorusi obchodzony jest 5 czerwca.
– Bardzo niebezpieczny dla Białorusi jest mit jednej Rusi! Wielu Białorusinów padło ofiarą tego mitu. Jest on naszym największym nieszczęściem, choć istnienia pradawnego narodu ruskiego nie mogą wykazać badania archeologiczne, antropologiczne. Ale stereotypy zakorzenione w głowach Białorusinów są wykorzystywane przez zwolenników przyłączenia naszego kraju do Rosji. Politycy rosyjscy, zarówno na prawicy, jak i na lewicy, twierdzą, że niezależna Ukraina i Białoruś są błędem historycznym. I należy ten błąd szybko naprawić. Zatem mit o jednej Rusi ma uzasadniać rosyjskie roszczenia do ziem Ukrainy i Białorusi. Tymczasem u zarania dziejów państw słowiańskich istniały trzy osobne centra: Połock, Kijów i Nowogród. Symboliczną wymowę nadawały im trzy Sobory Sofijskie wybudowane w tych miastach, wzorowane na świątyni w Konstantynopolu – nie tyle pod względem architektonicznym, co pewnych idei. Tragedią tych trzech ośrodków było powstanie czwartego: Moskwy. W Nowogrodzie rozwijał się samodzielny etnos, który Moskwa zawłaszczyła. Potem podobny los czekał inne centra. Przez wieki Białorusini nie mieli prawa nazywać się samodzielnym narodem. Zmieniano nam nawet imiona. Tomasz stawał się Fomą. Wielkomocarstwowe tendencje, jakie przejawiała najpierw Rosja carska, potem ZSRR, zostały wpisane w historię Białorusi. Rosjanie tworzyli nowe mity o Białorusinach. Jednak ten, że Białorusini jeszcze w czasach Rusi Kijowskiej byli częścią narodu rosyjskiego, jest najważniejszy i nadal się go eksploatuje.

The city's Cathedral of Saint Sophia in Polatsk (1044-1066) was a symbol of the independent-mindedness of Polatsk, rivaling churches of the same name in Novgorod and Kiev, and referring to the original Hagia Sophia in Constantinopole (and thus to claims of imperial prestige, authority and sovereignty)
– Nawet do tego stopnia, że część Białorusinów jest przekonana, że także ziemie białoruskie znalazły się w XIII w. pod jarzmem tatarskim. Dziś nawet jeszcze poważni ludzie potrafią powiedzieć, że bez pomocy Rosji Białorusini nie wyzwoliliby się od tatarskiego jarzma, choć go nigdy nie cierpieliśmy. To, że nasze ziemie nie podlegały władzy Mongołów, jest jednym z ważniejszych faktów w naszej historii. Tatarskie jarzmo było tragedią dla rosyjskich ziem, które straciły przez to szansę na przynależność do kultury zachodniej. Przed XIII w. w ruskich księstwach istniały tradycje demokratyczne, ale przez 250 lat panowania Mongołów zaszły poważne zmiany w rosyjskiej świadomości i po tym doświadczeniu Moskwa sformułowała system władzy w oparciu o azjatyckie wzory. Społeczeństwo straciło szansę na rozwój, praktycznie przestało się liczyć. Białorusini formowali się w zupełnie innych warunkach.
– Rosyjska i radziecka historiografia, by uzasadniać teorię o jednym narodzie używa różnych sztuczek. Karmiono nas bajką, że Rosja nie miała swoich kolonii. A to przecież było kolonialne imperium, tylko kolonie leżały nie za morzem, jak w przypadku Anglii, ale przy granicy. Fakt, że zamieszkiwały je narody słowiańskie, ułatwiał niszczenie ich pamięci. Podkreślano więc, że Białorusini od wieków marzyli o tym, aby połączyć się ze starszym bratnim narodem w jednym państwie. Moje pokolenie wyrastało w takiej świadomości. Aby ten mit mógł funkcjonować, należało przemilczeć całe wieki historii, kiedy Białoruś znajdowała się pod wpływem zachodniej cywilizacji. Manipulowano nawet życiorysem Franciszka Skaryny. Jego Biblia została wydrukowana w latach 1517–1519 w języku białoruskim i była czwartą Biblią narodową wydaną na świecie. W szkole słyszeliśmy o Skarynie, ale mówiono o nim w taki sposób, żebyśmy nie rozumieli skali jego działalności. W naszym podręczniku pisano, że Skaryna kontynuował dzieło rosyjskiego drukarza Iwana Fiodorowa. Kłopot w tym, że pierwszy starobiałoruski druk Skaryny wyszedł w 1517 r.; natomiast Fiodorow wydał pierwszą rosyjską książkę w 1564 r., ale nasz drukarz nie mógł być pierwszym, do tego miał prawo tylko Rosjanin.
– Nawet prawosławie służyło za narzędzie rusyfikacji. Stworzono mit mówiący, że Białorusini zawsze byli prawosławnym narodem. Tymczasem do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów zdecydowana większość Białorusinów zaliczała się do grekokatolików, czyli unitów. Pieśni religijne śpiewano po białorusku. Grekokatolicy mieli świadomość, że nie są ani Polakami, ani Rosjanami. Z wyznaniem greckokatolickim walczyli Rosjanie i Polacy. Propaganda rosyjska mówiła, że język białoruski i religia greckokatolicka były Białorusinom narzucane i tak naprawdę są oni prawosławni, a prawosławnego Białorusina nauczano w cerkwi, że jest Rosjaninem. Przyjaźń i związki z Rosją miały uwolnić Białorusinów od religijnych i językowych prześladowań.
– Opozycyjnie i prozachodnio nastawieni Białorusini dużą wagę przywiązują do daty bitwy pod Orszą (1514) nie ukrywając, że przypominanie o rozbiciu wojsk moskiewskich ma służyć białoruskiej idei narodowej, w imię której wróg zawsze był na Wschodzie. Świętowanie rocznicy tej bitwy pomaga w dekonstrukcji mitu mówiącego, że na rosyjskich ziemiach żyli nasi bracia, którzy nieśli nam pokój i nas wyzwalali. Po drugie potrzebujemy momentów narodotwórczych. Nasze społeczeństwo łatwiej przyswaja sobie mity, które wytwarzają w nas kompleks niższości. W Polsce bitwa pod Orszą funkcjonuje jako starcie z udziałem polskich wojsk, tymczasem nie było tam wojsk Korony, lecz jedynie Polacy, którzy służyli w wojskach najemnych. To wojska Wielkiego Księstwa Litewskiego pokonały Rosjan.
– Jednym z mitów wspólnie kreowanym przez Rosjan, Polaków i Litwinów jest pozycja Białorusinów w Wielkim Księstwie Litewskim. Nam do głów wbijano w szkołach i na uniwersytetach, że Księstwo to powstało drogą podboju ziem słowiańskich przez Litwinów. Tymczasem Księstwo Litewskie powstawało na naszych ziemiach. Pierwszą stolicą tego państwa był Nowogródek – leżący w samym centrum dzisiejszej Białorusi. Tam koronował się książę Mendog. Oczywiście w powstaniu Wielkiego Księstwa mieli udział Bałtowie, ale nie na zasadzie podboju. Był to raczej pokojowy proces. To nasi przodkowie byli najbardziej liczebną narodowością zamieszkującą te ziemie, która od X w. miała swoje miasta, piśmiennictwo i religię chrześcijańską. Bałtowie – czyli przodkowie dzisiejszych Litwinów – stanowili zaledwie 5 proc. społeczeństwa Księstwa. Nie mieli swoich miast, nie byli chrześcijanami, nie posiadali piśmiennictwa. We współczesnej historiografii jest taka tendencja, by pisać, że Litwa istniała już od X w., a Białorusini pojawiają się w XVI w. Jest to „zasługa" litewskiej historiografii.
– Trzeba uwzględnić, że Litwinami zwali się wtedy wszyscy mieszkańcy tych ziem. Nazwa Białoruś utrwaliła się na początku XX w. Oczywiście można prowadzić spory na temat Wielkiego Księstwa Litewskiego, ale Białorusini też mają prawo podkreślać swój wkład w to państwo. Musimy przebijać się z wiedzą, np. o tym, jaki język był wtedy językiem państwowym, w jakim języku były spisane statuty Wielkiego Księstwa. Gdy pytamy o to litewskich historyków, odpowiadają, że to któryś ze słowiańskich języków... Nie da się jednak zaprzeczyć, że kancelarie pracowały w starobiałoruskim języku, nie po litewsku. Prawo było pisane po białorusku i sejmiki obradowały w tym języku. Kiedy radziecka Rosja podpisała w 1920 r. umowę z niezależną Litwą, Litwini zażądali zwrotu Metryki Wielkiego Księstwa Litewskiego (archiwa kancelarii WKL). Białoruski historyk Mitrofan Downar-Zapolski zaproponował, aby Litwinom zwrócić wszystkie dokumenty w języku litewskim. Nie było takich. W archiwach były akta po białorusku, po łacinie, po polsku i po niemiecku.
– Białoruska kultura w czasach I Rzeczypospolitej, ale również po zaborach kształtowała się w cieniu polskiej. To chyba także wpływało na wizję przeszłości tych ziem – wszystko, co miało związek z wyższą kulturą, uważane było za polskie.
– Kolejny mit, wedle którego Białorusini byli jedynie chłopskim narodem, pozbawionym arystokracji. Ale kim w takim razie była Magdalena Radziwiłł, która wspierała białoruskie odrodzenie narodowe? Także Roman Skirmunt czy Edward Wojniłłowicz, fundator czerwonego kościoła w Mińsku. Ich istnienie jest przez historię przemilczane. Do tego dochodzi mit o jakiejś przedziwnej senności tego narodu, który jakoby nie umiał nigdy zdobyć się na aktywny sprzeciw, a wszystkie antyrosyjskie powstania były polskimi czynami narodowymi. Ale przecież Białorusini razem z Polakami i Litwinami trzy razy zrywali się do powstań. W 1794 r. i w powstaniu listopadowym walka toczyła się jeszcze o odrodzenie Rzeczypospolitej w starym kształcie, ale w1863 r. w oddziałach powstańczych walczyli ludzie, którzy myśleli już o odrębności. Konstanty Kalinowski wydawał gazetę w języku białoruskim „Mużyckaja Prauda". Okres powstania był bardzo ważny dla białoruskiego odrodzenia narodowego, które rozpoczęło się z początkiem XX w.
– Symbolem, do którego odwołuje się demokratyczna część Białorusinów, jest Białoruska Republika Ludowa. Koniec I wojny światowej to dla narodów Europy Środkowo-Wschodniej szczęśliwy moment odzyskania niepodległości. Białorusinom się nie udało. Jednak ta próba ustanowienia państwa, które przetrwało raptem kilka miesięcy, jest przez demokratycznie nastawionych Białorusinów gloryfikowana niczym 11 listopada przez Polaków.
– 25 marca 1918 r. to najważniejsza data w historii Białorusi XX w. Nie można było nad nią przejść do porządku dziennego. Bez ogłoszenia niepodległości w 1918 r. bolszewicy nie daliby pozwolenia na stworzenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Oczywiście jej niezależność była fikcją, ale przynajmniej należeliśmy do ONZ, mieliśmy w swojej nazwie słowo „Białoruś". W 1991 r. bardzo to pomogło w uzyskaniu niepodległości. Być może gdyby nie BRL, nie byłoby nas dziś na politycznej mapie świata.
– Polacy dziś nie bardzo chcą pamiętać o sytuacji, w jakiej żyła mniejszość białoruska w II Rzeczypospolitej. Polacy naszą historię uważali za fragment swojej i też przyczynili się do wymazania z głów Białorusinów ich historycznej pamięci. W XX w., gdy Polska odzyskała niepodległość, zaczęła walczyć z białoruskim odrodzeniem narodowym. Zamykano białoruskie szkoły, ostało się tylko jedno gimnazjum w Wilnie. Za narodowe przekonania trafiało się do więzienia. Ale w Polsce było lepiej niż w BSRR, tam rozstrzeliwali.
– Okres sowiecki, mimo chwilowej białorutenizacji w latach 20., przyniósł kolejne uderzenia w białoruską kulturę. Zlikwidowano niemal całą białoruską inteligencję. To wpisywało się to w ogólną politykę terroru Stalina. Moskwa najpierw chciała pozyskać Białorusinów, ale kiedy zobaczyła, że w wyniku liberalnej polityki narodowej zachodzą tu procesy, które mogą doprowadzić do narodowego przebudzenia, podjęła drastyczne kroki. To było ludobójstwo. Był moment, w którym z kilkuset członków Związku Pisarzy Białoruskich zostało około dziesięciu ludzi. W Związku Pisarzy Rosyjskich represje dotknęły 20 proc. członków, tu ponad 90 proc. Po tym, jak odebrano nam język, historię i jej bohaterów, symbole narodowe, szansę na państwo, zniszczono niemal całą elitę. Niszczono ludzi, którzy walczyli o białoruską pisownię. Pojawiły się hasła, że znaki odróżniające naszą cyrylicę od rosyjskiej to znaki faszystowskie.
– Współczesna Białoruś też ma problem z bohaterami historycznymi. Na białoruskich banknotach nie ma postaci ważnych dla narodu. Na początku lat 90. były tam zające, rysie i inne zwierzęta, teraz są budynki. Aktualna władza nie chce znaleźć kilku postaci, z którymi identyfikowałoby się społeczeństwo i sama władza.

50 rubli, złoto Au 900, 8 gram, 4 cyrkonie, 2008 r, 15000 sztuk
– Były przedstawiciel Banku Narodowego Stanisław Bogdankiewicz twierdzi, że waluta z naszymi narodowymi bohaterami była wydrukowana. Były na niej wizerunki Eufrozyny Połockiej i innych wielkich. Te pieniądze spoczywają gdzieś w magazynach i czekają lepszych czasów. Owszem, na dzisiejszych banknotach można zobaczyć wizerunek zamku w Nieświeżu, ale jest to jednak lepsze niż „zajczyki".
Tyle na temat największego nieszczęścia Białorusi powiedział Uładzimir Arłou.
Przyszedł do mnie znajomy Ukrainiec z Kijowa, przeczytał tekst i wyraził swoją opinię:
- Dobrze napisałeś! Z tego tekstu wynika, że największe nieszczęście Białorusi to Rosja.
- Tak sądzisz? A co o tym myślą Ukraińcy? – odparłem.
-Ukraińcy tak samo jak Białorusini uważają, że największym nieszczęściem Ukrainy jest Rosja.
- Niemożliwe! – wyraziłem swoje wątpliwości.
- Na dowód moich słów dam ci link i zobaczysz jak ukraińskie patriotki protestowały przeciwko ostatniej wizycie rosyjskiego premiera Putina na Ukrainie.

I oto powyżej zdjęcie protestujących w Kijowie Ukrainek z organizacji „Femen”. Ukraińskie patriotki protestowały przeciwko wizycie Putina w ubiegłym roku. Oczywiście, uczestniczki akcji protestacyjnej zostały aresztowane.
- Nie lekceważ organizacji „Femen! – dodał mój znajomy. W przyszłych wyborach aktywistki tej organizacji znajdą się w parlamencie Ukrainy.
I dodał po chwili:
Na Ukrainie jest znaczna część ludności, która uważa tak samo jak Białorusini, że największym nieszczęściem Ukrainy jest Rosja. Tak sądzą również Ukraińcy zamieszkali we Wschodniej Ukrainie! I jest ich ogromna większość!
Opracował: Zbigwie
"Империализм - зло и глупость. Он вредит интересам народа России. (...)
"На Украине произошло народное восстание против коррумпированной и воровской власти. Ядром этого восстания были Киев и западные области страны, но его поддержала (молчаливо) и большая часть юго-востока, иначе бы сейчас Янукович не проводил странных пресс-конференций в Ростове-на-Дону. На эту тему есть политическое заявление партии, которую я возглавляю. У народа есть право на восстание в условиях, когда другие политические методы борьбы исчерпаны. Не буду долго рассусоливать. Два примера о том, что такое "власть Януковича": а) сын Януковича, бывший стоматологом, стремительно превратился в долларового миллиардера. Что может ещё лучше иллюстрировать чудовищную коррупцию? б) Премьер-министр Азаров, из-за которого во многом и начался «Майдан", долго втирал всем про ужасный Запад, иностранное влияние и "гей-ропу", а сам после отставки, быстро свалил жить в Австрию, где у его семьи поместье и банковские счета. Что может лучше иллюстрировать чудовищное лицемерие? Хоть ты из Донецка, хоть ты из Львова - нормальный человек понимает, что такую власть надо менять. Вор Янукович решил, что тех, кто им недоволен, надо бить по голове. А потом решил, что в них надо стрелять. Вот и оказался в Ростове. (...)
"Oczywiście, że są między naszymi krajami i drażliwe tematy ale o nich jest głośno i trwa taki jakby wyścig, kto komu bardziej dokopie. Uważam, że dużo lepsza jest rozmowa na zasadzie - owszem, to i tamto się wydarzyło ale i wydarzyło się też to i to. Po prostu na samych konfliktach pokoju się nie zbuduje, trzeba pokazywać też i to, że możemy razem coś pozytywnego zdziałać, że są sprawy które potrafią nas łączyć, że między nami była nie tylko nienawiść i krzywdy. Mamy momenty w historii które Rosjan i Polaków zbliżają, mamy i takie które dzielą. O tych drugich mówi się dużo, o tych pierwszych prawie nic. Stawia się pomnik najeźdźcom z Armii Czerwonej, a nie honoruje się rosyjskich żołnierzy sojuszniczych, ginących w obronie niepodległej Polski i niepodległej białej Rosji. " PSZCZELARZ http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/283223,kaukaskie-termopile-6tej-kompanii-6#comment_4049311 **************************************************** *******************************************************
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka