Z chwilą wejścia na wspólny, unijny rynek polskie prawodawstwo dostosowało przepisy gospodarcze do wymogów równego traktowania podmiotó gospodarczych przy zamówieniach publicznych.
Nie wdając się w szczegóły tego rozwiazania prawnego w praktyce wygląda to tak, że Polak zatrudniony w przedsiębiorstwie polskim zarabia około 2 tysięcy złotych w sytuacji, gdy w podobnej firmie w krajach europejskich, poza Polską, pracownik zarabia co najmniej równowartość 2 tysięcy Euro.
Licząc średni przelicznik wymiany złotówki na euro w wysokości 4:1 bardzo łatwo jest porównać wynagrodzenie miesięczne własne z odpowiednim wynagrodzeniem poza Polską.
Po miesiącu pracy w Polsce mamy możliwość czuć się za granicą na poziomie 500 euro w kieszeni. Gdyby jednak pracować tam, za granicą, to po miesiącu pracy poza Polską za 2 tysiące euro w kraju, we własnej ojczyźnie po wymianie na złotówki ma się w kieszeni... aż 8 tysięcy złotych...
Być może dlatego zamówienia publiczne wyłaniają oferentów z zachodu, bo za miesiąc pracy w Polsce taka firma zapłaci podwykonawcy około 2 tysięcy złotych miesięcznie za pracownika - czyli może zapłacić za pracę aż czterech pracowników w Polsce, zamiast tylko jednemu u siebie...
Konia z rzędem temu, kto to zrozumie.
http://fakty.interia.pl/polska/news-polskie-stocznie-wybuduja-okrety-dla-marynarki-wojennej,nId,1838927
Inne tematy w dziale Rozmaitości