PrawniczyBlog PrawniczyBlog
129
BLOG

Naruszenie dóbr osobistych w kinematografii na przykładzie filmu Jak pokochałam gangstera

PrawniczyBlog PrawniczyBlog Kultura Obserwuj notkę 0
Gdy film staje się narzędziem medialnej ,,zbrodni" w rękach cynicznych twórców, którzy nie szanują prywatności i innych dóbr osobistych osób najbliższych bohaterowi na którym bazują film, zaczyna się prawdziwy dramat w sensie jurydycznym. Twórcy Jak pokochałam gangstera przekroczyli granice, których nie powinni nigdy dotknąć. Moje stanowisko, zbieżne z tym jakie reprezentuje wdowa oraz jej adwokat ma całkowite uzasadnienie w polskim prawie cywilnym. Zapraszam do lektury, jest ona bowiem o kwestii dóbr osobistych, tematyce niezwykle interesującej.

Film „Jak pokochałam gangstera” to produkcja, która w brutalny sposób narusza prywatność i godność osób związanych z głównym bohaterem, a przede wszystkim Edyty Skotarczak, wdowy po Nikodemie Skotarczaku. Twórcy filmu wykorzystali tragedię tej rodziny w sposób, który nie tylko ociera się o znaczną nieetyczność, ale wręcz przekracza granice prawa, dążąc do komercyjnego sukcesu kosztem ludzkiego cierpienia, zatem sprawa dotyczy dóbr osobistych.

Historia w filmie, inspirowana życiem Nikodema Skotarczaka, w sposób bezczelny zniekształca rzeczywistą historię. Ukazanie męża Pani Edyty w sposób, który może zostać uznany za fałszywy, a nawet krzywdzący, narusza jej prawo do kultu pamięci po zmarłej osobie oraz prawo do ochrony prywatności i godności. W polskim prawie, art. 23 i 24 Kodeksu cywilnego oraz art. 448 KC chronią dobra osobiste jednostki, takie jak cześć, prywatność, godność, a także pamięć o zmarłych, dając osobom pokrzywdzonym możliwość dochodzenia roszczeń o przeprosiny i zadośćuczynienie za doznaną krzywdę, tak jak ma to miejsce w opisywanej sprawie.



Pomimo wcześniejszych protestów Edyty Skotarczak, które były skierowane bezpośrednio do twórców filmu, ci nie tylko ignorowali jej zastrzeżenia, ale i po premierze nie złożyli żadnych przeprosin. Wręcz przeciwnie, produkcja była i jest  dalej rozpowszechniana, co pogłębiło poczucie skrzywdzenia. Dla Edyty, która stała się obiektem publicznego hejtu po emisji filmu, takie zachowanie jest szczególnie bolesne. Pokazanie jej jako osoby odpowiedzialnej za rzekome sprowadzenie  swojego męża na złą drogę to nie tylko niewłaściwe, ale wręcz nieprawdziwe przedstawienie jej życia.

Choć twórcy filmu mogą bronić się wolnością twórczą, granice tej wolności kończą się tam, gdzie zaczynają się dobra osobiste innych ludzi. Życie prawdziwych osób nie może być wykorzystywane do tworzenia fałszywych narracji, szczególnie gdy na szali stoją ich emocje i pamięć o zmarłych bliskich. W tym przypadku, twórcy filmu przekroczyli wszelkie granice, świadomie eksploatując ludzkie dramaty, by zwiększyć oglądalność i zysk, co zasługuje na najwyższe prawne potępienie i co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Podobnie kiedyś była sprawa dotycząca dóbr osobistych i filmu ,,Jesteś Bogiem” gdzie twórcy prawomocnie przegrali, nie pomagały ich twierdzenia, że film nie jest dokumentem a jedynie fabułą opartą na niektórych wydarzeniach, bo fikcja też może obrażać. Z tym że to co zawarto w ,,Jak pokochałam gangstera” jest dużo większym naruszeniem dóbr osobistych niż treści zawarte w filmie o Paktofonice. W przypadku ,,Jak pokochałam gangstera” było to takie natężenie wielu scen naruszających dobra osobiste, że nie sposób teraz wymienić, a już nie mówiąc od dłuższym opisie w tym krótkim wpisie wszystkie które sobie wynotowałem oglądając ten film. Tytułem przykładu: niewątpliwie sceny quasi erotyczne z głównym bohaterem i licznymi różnymi kobietami, popełnianie przestępstw (ale takich których popełniania Nikodemowi Skotarczakowi nigdy prawomocnie nie udowodniono) w tym zbrodni zabójstwa (scena z zabójstwem Silvio i oczywistą sugestią dla widza że to ,,Nikoś” stoi za tym jako zleceniodawca), liczne sceny z zażywaniem używek (narkotyki), haniebne przedstawienie ostatniej filmowej partnerki głównego bohatera (jako swego rodzaju ladacznicy) czy wreszcie nawet sam tytuł filmu ze wskazaniem na ,,gangstera” w kierunku Skotarczaka gdy jak ustaliłem nigdy pan Nikoś nie był skazany za kierowanie bądź udział w jakiejkolwiek zorganizowanej grupie przestępczej (podejrzenia czy medialne ,,oskarżenia” o to nie zastępują prawomocnego wyroku skazującego, który dopiero on obala konstytucyjne domniemanie niewinności, nie zaś widzimisię pana Kawulskiego). Już tylko powyższe przesądza o moim zdaniem poważnym naruszeniu dóbr osobistych Edyty Skotarczak jak cześć, prywatność i kult pamięci po bliskiej osobie zmarłej.
 Edyta Skotarczak, domagając się przeprosin oraz zadośćuczynienia w wysokości miliona złotych, ma pełne prawo do ochrony dóbr osobistych. Choć dla wielu kwota może wydawać się znaczna jak na polskie orzecznictwo, to jest ona w pełni uzasadniona w kontekście wyrządzonej jej krzywdy oraz okoliczności sprawy. Dla gigantów takich jak Netflix, to kwota niemal niezauważalna, zwłaszcza biorąc pod uwagę miliardowe obroty tej firmy. Warto także zauważyć, że w podobnych sprawach za granicą, np. w Stanach Zjednoczonych, kwoty zadośćuczynienia mogą sięgać milionów dolarów.

Osoby publiczne (a za taką, wyjdźmy tu z założenia, jest Nikodem Skotarczak),choć ich życie prywatne bywa przedmiotem szerokiego zainteresowania, nadal mają prawo do ochrony swojej prywatności, a zwłaszcza intymności. Oznacza to, że mimo iż ich wizerunek i osobiste doświadczenia często stają się tematem publicznego dyskursu, nie muszą zgadzać się na ujawnianie szczegółów dotyczących ich spraw prywatnych. Przykładem tego jest orzeczenie sądu w sprawie książki o Kapuścińskim, w którym podkreślono, że nawet postaci publiczne mają prawo do ochrony przed publikowaniem intymnych informacji, takich jak romans czy zdrady małżeńskie. Istnieją granice, których nie należy przekraczać, niezależnie od statusu osoby. Ujawnianie tego rodzaju informacji dotyczących spraw skrajnie prywatnych nie jest uzasadnione interesem społecznym i jest bezprawne. Jedynie osoba zainteresowana jak osoba głównego bohatera lub jego małżonka może takie informacje - jeśli chce - ujawniać w takim czasie formie i miejscu jakie uznaje za stosowne. Skoro ,,Nikoś” nie żyje i nie mógł zgodzić się na sceny głęboko naruszające jego prywatność to jedyną osobą, która mogła dać twórcom ,,zielone światło” do tego rodzaju scen jest żyjąca wdowa, której ta sfera dotyczy. Nie żadne dzieci, nie znajomi, nie osoby postronne, a jedynie wdowa po takiej osobie, co potwierdza orzecznictwo w sprawie m.in. Kapuścińskiego, z tej prostej przyczyny, iż ta sfera życia dotyczy wyłącznie małżonków (romanse pozamałżeńskie, sceny związane z seksem i innymi kobietami etc.) i nikogo więcej w ujęciu prawnym. Ta sprawa jest na tyle bulwersuja i wkraczająca w czyjeś życie przez film, że w interesie społecznym z chęcią reprezentowałbym Panią Edytę nawet i pro bono, choć z publikacji medialnych wiem, że ma w tej sprawie świetnego merytorycznie mecenasa. Przede wszystkim te naruszenia, których dopuścił się reżyser, producent i Netflix są na tyle jaskrawe, że wystarczy obejrzeć film żeby wiedzieć w czym rzecz. Kult pamięci osoby zmarłej, jest samoistnym, jurydycznie samodzielnym dobrem osobistym bliskich zmarłego, które występuje w pewnego rodzaju koincydencji z czcią, jaka zostałaby okazana zmarłemu za życia. Kult pamięci stanowi indywidualną wartość, silnie wiążącą się z osobowością człowieka, w szczególności sferą jego uczuć i pamięci. Właśnie ta pamięć o całokształcie życia osoby zmarłej, niezwykle charakterystyczna dla tego dobra osobistego, stanowi łącznik z czcią zmarłego, która zostałaby mu okazana za życia. Kult pamięci zmarłego - który jest odrębnym, chronionym prawnie dobrem osobistym, podobnie jak cześć człowieka, posiada dwa aspekty. Pierwszy wyrażający się w stricte osobistej więzi danej osoby z pamięcią o zmarłym, mowa tu o pamięci mającej swoje podstawy w osobistych wspomnieniach oraz uczuciach, jakimi była darzona osoba zmarła za życia. Drugi aspekt to cześć zewnętrzna mająca swoje przedłużenie w kulcie pamięci osoby zmarłej, która jest nakierowana na pielęgnację szeroko pojętej pamięci o zmarłym, w tym jego dobrego imienia, wobec społeczeństwa, a także ochronę tej dobrej pamięci. Jednym z przejawów tego prawa przysługującego osobie bliskiej osoby zmarłego jest prawo do niczym niezakłóconego kultywowania pamięci o zmarłym. Z tak ogólnie określonego prawa podmiotowego możliwe jest wywiedzenie dwóch zasadniczych uprawnień - prawa do "dobrej pamięci" o zmarłym oraz prawa do "pamięci prawdziwej", a więc pamięci niezafałszowanej i nieprzekłamanej. Moim zdaniem sprawa zasadza się przede wszystkim na poważnym naruszeniu kultu pamięci i prywatności pani powódki, ale także jej godności w aspekcie tak czci wewnętrznej jaki dobrego imienia.

„Jak pokochałam gangstera” to film, który w sposób, trzeba to nazwać po imieniu, w sposób bezczelny narusza dobra osobiste Edyty Skotarczak, tworząc zafałszowaną narrację o jej mężu i życiu rodzinnym. Twórcy, kierowani jedynie chęcią zysku, nie szanowali jej prawa do prywatności i godności. W pełni popieram dążenia do uzyskania sprawiedliwości, ponieważ nie ma zgody na to, by w imię sztuki i rozrywki czyjeś życie było wykorzystywane i niszczone a historia zmieniana według czyjegoś widzimisię. Granice artystycznej wolności nie mogą obejmować wolności do tak negatywnego manipulowania rzeczywistością i naruszania praw innych osób. Na zakończenie warto podkreślić, że w sztuce i kinie istnieje granica, której nie wolno przekraczać, gdy chodzi o czyjeś życie prywatne i pamięć o zmarłych, a także inne dobra osobiste. Twórcy filmu Jak pokochałam gangstera zdecydowanie ją przekroczyli, ignorując prawa i uczucia ludzi, którzy wciąż borykają się z tragedią. Choć twórczość artystyczna powinna być wolna i kreatywna, nie ma zgody na manipulowanie rzeczywistością w sposób, który może wyrządzać trwałą krzywdę. W tym przypadku, jak w wielu innych, ochrona dóbr osobistych powinna stać na pierwszym miejscu, a sprawiedliwość musi być przywrócona tym, którzy zostali skrzywdzeni, stad też roszczenia Edyty Skotarczak w tej sprawie w zakresie dóbr osobistych uważam za w pełni zasadne, znajdujące oparcie w obowiązującym prawie na kanwie ustalonego stanu faktycznego.


* Wpis na blogu opieram na publicznie dostępnych źródłach, w tym artykule z Rzeczpospolitej. To pogląd prawny autora artykułu, bazujący na publicznie dostępnych informacjach o tej sprawie i po obejrzeniu ,,Jak pokochałam gangstera”.

Jestem adwokatem z kilkunastoletnim doświadczeniem. Praktykuję w jednym z większych miast w Polsce. Poza działalnością zajmuję się również szeroko rozumianą teorią prawa. Główne obszary mojego zainteresowania w tym zakresie to prawo cywilne, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień takich jak dobra osobiste oraz prawo umów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura