Na salonie gruchnęło oburzeniem. Papież i w dodatku Niemiec nie przyjął tybetańczyka i to w dodatku jakiego - samego Dalajlamę! Szaty ateistów i tych błądzących rozdarły się jak swego czasu w Sanhedrynie.
Papież przymilnie skłonił się ku chińskiemu MSZ-etowi. Nie chciał drażnić smoka Wschodu. Tym samym papież bezaapelacyjnie zgodził się na maltretowanie Tybetańczyków. O zgrozo! Przez kaprys Benedykta XVI zginą kolejni ludzie. Jak on mógł. Popierając Chiny i to czerwone Chiny poparł także Rosję i Kubę. Opowiedział się za teologią zbawienia, opowiedział przeciwko Polsce? Takie myślenie dostrzegam i na takie myślenie również się łpię.
A co z ekumenizmem? Czy Benedykt XVI zapomniał o Janie Pawle II? Pewnie myśli że tylko chrześcijanie a konkretnie katolicy mogą walczyć z komunizmem!
Ja myślę, że jednak papież wie co robi! Patrząc na najnowszą historię Polski łatwo dostrzec że Solidarność była wielkim ruchem związkowym (socjalno-lewackim?) z domieszką katolickiego patriotyzmu. Przejaskrawiając można postawić tezę, że masy wodzone za nos przez kilku ludzi, którzy z Matką Boską na klapie walczyli z władzą i ją przechytrzyli. Historia pokazuje że stali się takimi samymi władcami ubierając w nowe szaty czyli stary socjal podparty frazesami o społeczeństwie, które nagle się zrodziło z dnia na dzień - obywatelskim.
Benedykt XVI zapewne czyta trochę na co dzień historii narodów. Zapewne łatwiej mu się dogadać z raczkującym katolicyzmem w Chinach niż Dalajlamą, który drogą pokojową chce zawojować świat. Filozofia "walki" papieża jest chyba bardziej przyziemna. W perspektywie olimpiady Chiny są innym graczem.
Dla mnie jest to ogólny trend narzekania na to, że Tybet jest uciskany a przeca jego duchowość fascynuje wielkich ludzi tego świata, tylko że oni jakoś słabo się starają by Tybet uwolnić. Kiedy jednak w kwestię polityczną zostaje na siłę wepchany Watykan to mu się zaraz obrywa i to z ust ludzi, którzy i duchowość tę kultywują i olimpiady zacnej oczekują. Oczywiście plus zacni ateiści.
No i co z tym ekumenizmem? A nic. On rodzi się na wspólnych spotkaniach, bez polityków, rodzi się w szacunku ale i w poczuciu powagi swego wyznania i uszanowania jego tradycji. To jest ekumenizm. Budowany przede wszystkim na wzajemnym, dogłębnym poznaniu prawd wiary. Zadanie to trudne i prawie niewykonalne po ludzku sądząc. Pierwszym na to przykładem jest choćby stwierdzenie "Poza Kościołem nie ma zbawienia", bo jak orzec prawdziwość religii? Ta jest prawdziwa, która najbardziej restrykcyjna? Czy ta, która pozwala na wszystko? Czy mieszana może?
W końcu jakże budować ekumenizm, kiedy konkretna wiara, nigdy nie jest do końca zgłębiona i poznana. Bo jeśli taką się staje że mamy na wszystko odpowiedź to czyż jest jeszcze wiarą?
Ekuemenizm dla mnie jest po prostu nurtem w historii, który z jednej strony zbliża do dialogu a z drugiej jest biczem na pojedyncze wyznania gdy te starają się górować. Prawdę mówiąc to bym chętnie z niego zrezygnował i zastąpił tylko dialogiem. Mniej hałasu i szumu. Mniej tym bardziej polityki, która nie wywołana zaciera ręce uzurpując sobie prawo do sterowaniem życiem wewnętrznym ludzi.
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio. Contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen.
Michał Archanioł by Rębajło Kulturowy --> http://lach.salon24.pl/52463,index.html
Relacja z wręczenia Boanergesów
Bogurodzica
Moja emalia
na czas? na miejsce? na pewno! na serio!
"... religia zdobyta staje się religią niepotrzebną" - D.Karłowicz
"... a może ja chcę by moje życie miało ciężar" - B. Wildstein, Trzech kumpli
"W świetle dnia wszystko jest widoczne. Zło, choć krzykliwe, w gruncie rzeczy jest słabe, dlatego ukrywa się w ciemnościach..."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka